[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Niklas - zaryzykowała. - Zostało mi jeszcze trochę urlopu. Pomyślałam, że może w
przyszłym tygodniu...
- Znowu chcesz kasy?
- Niklas, proszę. - To było okropne, że wspomniał o pieniądzach. - Chcę cię zobaczyć.
L R
T
- Już zarobiłaś swoją dolę... Jedz i zabaw się za tę forsę.
- Wiem, że tak nie myślisz.
- A co ty w ogóle wiesz? Byliśmy małżeństwem raptem jeden dzień i udało nam się
wszystko schrzanić. Nic o mnie nie wiesz.
- Wiem, że ci na mnie zależy. Wiem, że kiedy mnie zobaczyłeś...
- Zależy mi? - prychnął. - Siedząc tu, mogę liczyć na seks wyłącznie wtedy, gdy
przyprowadzą mi żonę. To wszystko. Niedobrze mi od gadania, a ty chcesz gadać jak najęta i na to
drugie brakuje już czasu.
- Niklas, proszÄ™...
Nie mógł pozwolić jej mówić. Musiał się jej stąd pozbyć. Czy nie rozumiała, że mogło jej
coś grozić? Nie miał pojęcia, co się właściwie działo za zewnątrz, nie rozumiał nawet, o co tu w
ogóle chodziło. Chciał tylko, żeby znalazła się bezpieczna, gdzieś daleko. Znowu więc zranił ją
słowami.
- Meg, jeśli koniecznie chcesz przyjść, zrobić mi loda, to proszę bardzo. Dopóki masz
świadomość, że nic dla mnie nie znaczysz.
Rzucił słuchawką. Nie był zły, był przerażony. Wystawił ręce przez okienko i poczuł chłód
kajdanek.
Od jej odwiedzin, odkąd dowiedział się, że Miguel działał przeciwko niemu, jego umysł
działał na zdwojonych obrotach, próbując zrozumieć, co się działo. Musiał pomówić z Rosą.
Wyjaśnić, o co tu chodzi. Wracając do celi, miał nieprzeniknioną twarz, ale w głowie natłok myśli.
Andros zrobił jakąś uwagę o jego żonie i rodzinie. Jak taki żebrak z ulicy mógł ją zdobyć. Niklas
zaklął po portugalsku. Strażnik pchnął go w górę po schodach i Niklas znowu zaklął, tym razem po
francusku.
- Uważaj no, Dos Santos. - Andros wyczuwał narastający gniew więznia.
Pchnął go na ścianę. Nie przywoływał go do porządku, chciał go sprowokować. Dos Santos
było nazwiskiem nadanym mu w sierocińcu. Nadal klął, po hiszpańsku, ale jego umysł pracował
szybko, o wiele szybciej niż usta. W jednej sekundzie zrozumiał. Zaklął pod nosem po portugalsku.
Po hiszpańsku Dos Santos znaczyło coś innego. A nazwisko nadała mu zakonnica Hiszpanka. Dos
Santos oznaczało w jej języku dwóch świętych. Musiał mieć brata blizniaka. Ta myśl eksplodowała
w jego głowie niczym pocisk. Wszystko stało się jasne. Natychmiast pojął, jak się tutaj znalazł.
Jego sobowtór tam na zewnątrz spiskował razem z Miguelem przeciwko niemu. Poczuł szarpiący
strach o Meg, bo groziło jej prawdziwe niebezpieczeństwo. Andros znowu zaczął szydzić, ale
Niklas milczał. Stał spokojnie, kiedy tamten mówił świństwa o jego żonie. Nie zareagował nawet,
kiedy podszedł inny strażnik.
L R
T
- Jakieś kłopoty? - zapytał.
- Nie ma żadnych. - Niklas bardzo nie chciał znalezć się dziś wieczór w karcerze.
Musiał wrócić do swojej celi. Stał pokornie, kiedy zdejmowano mu kajdanki. W milczeniu
wszedł do celi. Tam spojrzał w oczy Fernandowi i po raz pierwszy, odkąd tu trafił, odezwał się do
niego.
- Potrzebuję twojej pomocy - powiedział. - Muszę skontaktować się z kimś z zewnątrz.
L R
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Przepłakawszy z powodu Niklasa Dos Santosa jeszcze jedną noc, Meg przysięgła sobie, że
to była już ostatnia. Coś jej mówiło, że Niklas próbował skłonić ją do wyjazdu i to właśnie kryło
się za tamtymi okrutnymi słowami. Ale rozsądek wkrótce wziął górę. Przypomniała sobie, jak
niewiele o nim wiedziała. Od dnia, kiedy się poznali, sprawiał jej tylko ból i kłopoty.
Hawaje wydały jej się teraz wspaniałym pomysłem. Pora lunchu dawno minęła, a ona nadal
czekała na telefon od agentki podróży. Gdy zadzwoni, Meg poprosi o rezerwację na
najwcześniejszy możliwy lot. Spakowała już walizkę. Celowo nie włączyła telewizji, żeby nie
śledzić procesu ani nie uchwycić migawki z nim w wiadomościach. Bo jeden rzut oka na niego na
ekranie i byłaby zgubiona.
Teraz chciała już tylko rozwodu. Znalezć się od niego cholernie daleko. Nie tracić ani
minuty więcej. Pakując kosmetyki, wrzuciła do kosmetyczki tampony i nagle uświadomiła sobie,
że sytuacja mogła być bardziej skomplikowana, niż sądziła. Spojrzała na nieotwarte pudełko.
Miało australijską etykietę. Odkąd tu przyjechała, nie kupowała nowych. Usiłowała przypomnieć
sobie, kiedy ostatni raz miała okres. Już od dawna nie miała miesiączki.
Przypomniała sobie pękniętą prezerwatywę. Czy to możliwe, że była ciąży? A jeśli to
prawda, to czy mu o tym powie? Spojrzała na siebie w lustrze i zdecydowała, że nie mogłaby tego
zataić. Nawet jeśli miał spędzić resztę życia w zamknięciu, musiał znać prawdę. To nie była
wiadomość, którą mogłaby przekazać w liście. Może będzie musiała odwiedzić go znowu.
Może jednak nie. Nie zasługiwał nawet na list. Ale najpierw sama musi się upewnić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl