[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który ona rozpoczęła. Narastał w nich żar, przepływały przez nich fale
rozkoszy, zapierające im dech w piersiach. Jej ręce, przesuwały się bezładnie
po jego ciele, głaskały, pieściły, on trzymał ją w uścisku, dopóki ich ciałem nie
wstrzÄ…snÄ…Å‚ dreszcz ekstazy. I ukojenia.
Powoli, bardzo powoli świat wracał do normalności, Vincent spojrzał na
Natalie, na jej piękne, gęste rzęsy.
Następnym razem kupimy truskawkowe ledwo to wyszeptała,
uśmiechając się leniwie. Lecz ten uśmiech naznaczony był smutkiem.
Kochali się gwałtownie i szybko. Czy już po wszystkim? Czas płynął. Z
pewnością niebawem pojawi się Jason, a Vincent odejdzie. Nie chciała
mężczyzny, który będzie z nią na zawsze.
189
RS
Lecz tymczasem... Vincent nachylił się i pocałował jej nagie ramię.
Następnie objął i przyciągnął ją do siebie.
Dzisiejszego dnia była jego. Jutro musi poczekać.
190
RS
ROZDZIAA OSIEMNASTY
Vincent brał prysznic, podczas gdy Natalie leżała w łóżku, rozkoszując
się wspomnieniem ostatniej nocy, lecz znajomy dzwięk telefonu komórkowego
zmusił ją do wstania.
Kto mówi? zapytała.
Była szósta rano.
Natalie? cichy głos Neila brzmiał dziwnie.
Neil? Co się stało?
Zdaję sobie sprawę, że jest wcześnie, lecz chyba znalazłem coś
ważnego. Miałaś rację co do Brada. Faktycznie oszukał tych staruszków, a
będzie jeszcze gorzej. Przygotował kolejną listę nazwisk. On nigdy nie
przestanie.
Serce podeszło jej do gardła.
Neil, gdzie jesteÅ›?
W firmie. Całą noc skanuję dokumenty Brada. Mogłem to zrobić tylko
w nocy. Nie powinienem był dzwonić tak wcześnie. Pewnie nie chce ci się
tego teraz oglądać?
Gdy z jej przyjaciółmi jest coraz gorzej? Wczoraj byli z Vincentem u
pani Morgensen. Widać było, że płakała.
Wpadł mi kurz do oka. Nic mi nie jest powiedziała wówczas
staruszka.
Lecz fakt, że pani Morgensen przestała mówić o swoich kłopotach,
podkreślał tylko ich wagę. Natalie musiała jej pomóc.
Chyba możemy z tym poczekać zasugerował Neil.
Nie, chcę to zobaczyć teraz ze spokojem odparła Natalie. Lecz tym
razem nie chciała nadużywać zaufania Vincenta. Spotka się z Neilem w hotelu.
191
RS
Właśnie wybieram się na śniadanie w hotelu Delarosa skłamała, wiedząc że
Vincent nie byłby zadowolony, gdyby zdradziła, gdzie mieszka. Spotkajmy
siÄ™ w holu.
Nie chcę, by ktokolwiek zobaczył, jak przekazuję ci dokumenty.
Nie mogła opuścić budynku, nie nadużywając zaufania Vincenta.
O szóstej rano pewnie nikogo tam nie ma usprawiedliwiła się.
Zawahał się.
W porządku. Będę za pięć minut.
Do zobaczenia.
Natalie nie mogła się pokazać z Vincentem, lecz jednocześnie nie mogła
znów mu się wymknąć. Musiała mu powiedzieć, że będzie blisko, bezpieczna.
Napisała pospiesznie list, narzuciła ubranie i udała się do windy.
Hol był prawie pusty. Za ladą siedziała jedynie recepcjonistka.
Znalazła miejsce przy oknie, lecz zanim usiadła, Neil znalazł się tuż przy
niej. Musiał się dostać wejściem od strony restauracji.
Masz dokumenty? zapytała, chcąc jak najszybciej wrócić do pokoju,
zanim Vincent zacznie się martwić. Liczyła, że znajdzie list.
Mam odparł Neil.
Wyciągnęła rękę, a Neil się uśmiechnął.
JakaÅ› ty niecierpliwa.
Natalie nie spodobał się ton jego głosu.
Myślałam, że zależy ci na sprawiedliwości, na tym, by Brad dostał za
swoje.
Zależy mi na sprawiedliwości odparł z uśmiechem. Nie był to miły
uśmiech, a jego głos nie zdradzał już nieśmiałości ani wahania. Nie miał przy
sobie żadnych papierów, choć dopiero co tak bardzo chciał je pokazać. Coś
192
RS
musiało być nie tak, lecz zanim to sobie uświadomiła, Neil złapał jej ramię tak,
jakby byli parą. Lecz jego uścisk był bardzo mocny.
Przystawił jej do brzucha coś metalowego.
Naprawdę zależy mi na sprawiedliwości rzekł porozumiewawczo.
Zamierzam ją zaprowadzić. Jeśli zaczniesz uciekać lub krzyczeć, będę musiał
cię zastrzelić. Potem będę się musiał pozbyć recepcjonistki. Założę się, że tego
byś nie chciała.
Ogarnęła ją panika. Traciła oddech. Rzuciła okiem na recepcjonistkę.
Była taka młoda.
Chodz ze mnÄ….
Dobrze.
Musi znalezć jakieś wyjście. Nie chce, by ucierpiała przez nią niewinna
osoba. Zwalczyła ochotę rzucenia się w stronę wind. Gdyby w holu pojawił się
Vincent, nie wiedząc, że Neil ma broń, również stałby się celem.
Ruszyła więc szybko z Neilem w nadziei, że ocali życie Vincenta.
Uświadomiła sobie, że Vincent znów pomyśli, że go okłamała i uciekła.
Już nigdy jej nie zaufa.
Opuściwszy łazienkę, Vincent udał się do pokoju. Był pusty. Podobnie
kolejny pokój.
Natalie? zawołał, choć się domyślił, że nie usłyszy odpowiedzi.
Zaczął się bać. Ruszył w stronę drzwi, lecz zatrzymał się, zauważywszy
kartkÄ™.
Neil Gerard zdobył informacje na temat Starson. Umówiłam się z nim w
holu, by odebrać dokumenty. Niedługo wrócę. Natalie.
Przeklął. Ruszył ku schodom. Wpadając do holu, ujrzał Gerarda
pchającego Natalie w stronę wyjścia, jedną rękę zaciskając na jej ramieniu,
193
RS
drogą przyciskając do ciała. Czy to był pistolet? Patrzyła w kierunku wind. Jej
twarz zdradzała napięcie i niepokój.
Vincent ruszył do przodu. Przeskoczył przez sofę i ruszył ku przeciwnym
drzwiom, odprowadzając jedynie wzrokiem samochód z Natalie za kierownicą
i Gerardem na miejscu pasażera.
Porwałeś kobietę, którą kocham, Gerard wyszeptał. Już nie żyjesz.
Pobiegł do własnego samochodu.
Czas dłużył się w nieskończoność. W końcu Neil kazał jej skręcić w
polnÄ… drogÄ™.
Po raz setny zapytała go, gdzie jadą, lecz tym razem nie krzyknął na nią,
by się zamknęła.
Wiem jak bardzo zależy ci na dobrym materiale, pani reporterko, więc
zapewnię ci historię na pierwsze strony gazet. Co powiesz na to: ciało
dziennikarki znalezione na dnie jeziora?
Natalie wydała stłumiony krzyk.
Myślałaś, że nigdy się nie domyśle, kim naprawdę jesteś? Te wszystkie
pytania. Spotkania z Bradem, choć tak naprawdę nie o niego ci chodziło.
Twoja historyjka na temat starszych osób. Jesteś świadkiem w sprawie Jasona
Jamisona. Dobrze, że tym razem nie pojechał za nami twój kumpel.
Natalie spojrzała na niego.
Co masz na myśli? Neil się roześmiał.
Wiesz, o kogo mi chodzi. Ten facet, który wszędzie za tobą chodzi.
Gdyby tu był, też musiałbym go wrzucić do jeziora. Mogłoby się zrobić
tłoczno.
Zrobiło się jej niedobrze. A gdyby Vincent poszedł za nią? Mógłby już
nie żyć.
Dlaczego to robisz? zapytała.
194
RS
Na pewno miał jakiś słaby punkt. Musi go znalezć...
Odwróciła się, by spojrzeć mu prosto w oczy. Zacisnął dłoń na jej
ramieniu.
Na twoim miejscu nie kręciłbym się tak bardzo. Mogę się zdenerwować
i strzelić za wcześnie.
Oddychaj, myśl zmusiła się do zachowania spokoju. Popełniła błąd,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]