[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pożegnała się i wysiadła z samochodu. Zac zasalutował i odjechał, zostawia-
jąc ją z głową pełną najrozmaitszych myśli. Nie lubiła kłopotów, a coś jej podpo-
wiadało, że najbliższy tydzień przyniesie ich niemało.
Podjechał do Raja i zgasił silnik. %7łałował tylko, że równie łatwo nie można
wyłączyć myśli.
Po obiedzie i rozmowie z Sujitem był pełen dobrych nadziei i zamierzał zba-
dać, czy jest dla nich jakaś szansa na bycie razem. A potem rozmawiali nad zatoką i
wszystko ruszyło jak lawina.
R
L
Wiedział, że Lana nie jest cyniczną pożeraczką męskich serc, ale żeby nawet
nie chodziła na randki? To nie mieściło mu się w głowie. Sama przyznała, że jej
ostatni związek rozpadł się kilka lat temu i nie rozumiał, dlaczego taka kobieta od
długiego czasu jest sama.
Nie zamierzał zmieniać tego stanu rzeczy. W ogóle nie zamierzał wdawać się
w żadne historie z kobietami, biorąc pod uwagę swój plan.
Ale nie potrafił przejść obok niej obojętnie. I wiedział też, że nią nie powinien
się bawić. Jasno wyraziła swoją opinię o nim. Pocałował ją tylko po to, żeby ją
uciszyć i pokazać, co o niej myśli. To miał być miły, łagodny pocałunek, na który
miał ochotę przez cały dzień. Skąd mógł przypuszczać, że przeszyje go do głębi?
Wysiadł z auta i przeszedł w stronę domu. Raj stał już w progu i machał do
niego przyjacielsko. Może jako szczęśliwy małżonek i ojciec piątki dzieci mógłby
udzielić kilku sensownych rad?
- Jak tam? - zawołał wesoło. - Wyprawa się udała?
- Tak. Dzięki za samochód. Zwietnie się bawiłem.
- Domyślam się. - Raj zachichotał. - Dzwonił do mnie Sujit i mówił, że byłeś
z jakÄ…Å› atrakcyjnÄ… kobietÄ….
Zac stęknął.
- Nie miałem pojęcia, że tacy z was plotkarze.
- Podobno byłeś tak napalony, że ledwo skończyłeś posiłek - kontynuował Raj
z wyrazną przyjemnością. - Sujit miał niewiele więcej do powiedzenia poza za-
chwytami na temat twojej partnerki, ale mam nadzieję, że od ciebie usłyszę coś
więcej.
- Może... - mruknął Zac. - Ale dopiero wtedy, jak dostanę zimne piwo.
- Uczciwa wymiana. - Raj poprowadził go na taras.
Po chwili rozsiedli się z wygodnych fotelach z zimnymi kuflami w rękach i
Raj spojrzał wyczekująco.
- No więc opowiadaj!
R
L
Zac skrzywił się zmieszany, wreszcie zaczął od tego, co najważniejsze:
- Chodzi o to, że Lana jest zupełnie inna niż wszystkie kobiety, które znałem.
Chciałbym poznać ją lepiej, ale za tydzień jadę do Europy. Mam więc kilka dni na
to, żeby spróbować zbudować trwały związek. - Zaśmiał się ironicznie.
Zdążył poznać ją już na tyle, by wiedzieć, że lada chwila może się znowu
schować do swojej skorupy. Dostrzegał nieśmiałe oznaki z trudem budowanej
pewności siebie - perfumy, fakt, że nie uciekła po wczorajszym pocałunku, śmiałe
bikini, które dziś włożyła - ale to wszystko nie znaczyło jeszcze, że nie ucieknie
przestraszona, kiedy napalony żeglarz zaproponuje jej poważny związek po tygo-
dniowej znajomości. Pociągnął łyk piwa i dodał:
- Tak to w skrócie wygląda. Nie najlepiej, jak widzisz.
- Naprawdę musisz wracać do Europy? - spytał Raj.
Skinął głową. Już raz zawiódł zaufanie wuja i nie zamierzał robić tego nigdy
więcej.
- Stan Jimmy'ego bardzo się pogorszył. To nawrót raka. Z przerzutami.
- Przykro mi, Zac.
- Mówi, że chce zostać sam, ale znam tego upartego, starego drania lepiej niż
siebie. I dlatego postanowiłem przenieść się do Londynu. Będę przy nim, czy to się
mu podoba, czy nie.
- Rozumiem... - mruknÄ…Å‚ Raj. - DÅ‚ugie rozstanie na tym etapie zwiÄ…zku rze-
czywiście nie wróży najlepiej...
Zac ukrył twarz w dłoniach.
- To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż myślisz.
- W sprawach sercowych to nic nowego - ze śmiechem skomentował Raj.
Zwykle nie przeszkadzały mu kpiny przyjaciela, ale teraz jego nerwy były tak
napięte, że poczucie humoru gdzieś się zagubiło.
Zerwał się z fotela i szybkim krokiem zaczął chodzić po tarasie, żałując, że z
tych emocji zaczÄ…Å‚ temat Lany.
R
L
- Po co w ogóle o tym rozmawiamy? - zawołał zniecierpliwiony.
- Oj, coś mi się zdaje, że wpadłeś. I to poważnie...
Zac niecierpliwie machnął ręką.
- Wiesz, jaki jest największy problem? - Nie czekając na odpowiedz, ciągnął:
- Musiałem jej skłamać, a ona jest bardzo prostolinijna. Kiedyś została oszukana,
co ją bardzo zraniło. Jak mam jej teraz powiedzieć, kim naprawdę jestem, skoro i
tak ledwie mi ufa?
Brwi Raja podskoczyły z niedowierzaniem.
- Ona myśli, że jesteś zwykłym marynarzem?
- Tak... Wiesz przecież, że muszę działać w ukryciu, jeśli chcę złapać sabota-
żystę. - Sięgnął po piwo i jednym haustem opróżnił kufel. - To szalone, prawda?
Przez całe lata byłem sam i nie narzekałem, lecz wystarczyło jedno spojrzenie na tę
dziwną kobietę i nie mogę wyrzucić jej z myśli! I co mam teraz zrobić?
- Jeśli zależy jej na tobie, wybaczy ci - stwierdził Raj. - To zresztą tylko nie-
winne kłamstewko. W końcu pracowałeś jako oficer rozrywkowy na statkach, a te-
raz zmieniło się tylko tyle, że zarządzasz całą flotą - powiedział ze śmiechem, ale
szybko spoważniał, widząc minę przyjaciela.
- Dobrze, że chociaż ty niezle się bawisz w całej tej sytuacji.
- Naprawdę wpadłeś.
- Dzięki, stary, rozmowa z tobą bardzo mi pomogła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]