[ Pobierz całość w formacie PDF ]
górę Tamizą, tak jak robił to
78
często przedtem, by mo\na było wyjść na brzeg w samym
Londynie, w dzielnicy Westminster.
Cieszę się, \e tak pan zadecydował stwierdziła Zia, gdy
markiz powiedział jej o swoich planach. Uwielbiam morze i tak
przyjemnie mi siÄ™ z panem rozmawia, bo przypomina mi pan
papÄ™.
Na twarzy markiza pojawił się lekki grymas i pomyślał, \e
przebywając z innymi kobietami, raczej nie przypominał im ich
ojców.
Pomimo to, \e Zia śmiała się z nim, jak gdyby był jej
rówieśnikiem, markiz wiedział, \e ani przez chwilę nie myśli o nim
jak o atrakcyjnym mę\czyznie. Prawdopodobnie dlatego, \e była
tak młoda i zupełnie nie miała pojęcia o świecie, co Okehampton
zdą\ył ju\ stwierdzić.
Najdziwniejsze, \e rozmowa z nią była interesująca, choć nie
wymieniali między sobą \adnych dwuznacznych myśli, jak to było
w jego zwyczaju, gdy był w damskim towarzystwie. A jednak mu-
siał to przyznać od chwili gdy znalezli się razem, ani przez
moment się nie nudził.
Podczas rozmów na jachcie z Yasmin czy jakąkolwiek inną z
jego kochanek, padały z ich ust słowa, w których kryła się
kokieteria. Ka\de spojrzenie w ich oczach wyra\ało zachętę. I
markiz nie czekał długo, by wziąć je w ramiona, całować i w
końcu zaprowadzić je na dół do kajuty. Ale najwidoczniej Zii
nigdy nie przyszło do głowy, \e mogłaby być pociągająca dla
niego jako kobieta.
79
Przed kolacją udali się do swych kajut i markiz, który przebrał się
pierwszy, czekał na Zię w salonie. Jacht był zakotwiczony w małej
zatoce, która chroniła go przed wiatrem i ruchami morza. Stewardzi
nie zapalili jeszcze światła w salonie, ale palące się na stole świece
nadawały kolacji przygotowanej dla dwojga nastrój bardzo
romantyczny.
Markiz zawsze wyglądał szczególnie wytwornie w strojach
wieczorowych. Czekając na Zię, patrzył przez okienko w burcie na
gwiazdy, które zaczynały migotać na niebie.
Był ciepły wieczór i markiz pomyślał, \e ka\da inna kobieta,
która by mu towarzyszyła, czekałaby tylko na chwilę, gdy wyjdą
na pokład. Ka\dym swym ruchem dawałaby mu do zrozumienia,
\e pragnie, by otoczył ją ramieniem. Potem jego usta przywarłyby
do jej warg i całowałby ją, dopóki nie zabrakłoby im tchu.
Nagle markiz usłyszał, \e ktoś lekko wchodzi po schodkach,
i chwilę pózniej w salonie zjawiła się Zia.
Proszę popatrzeć, jaka jestem wystrojona! wykrzyknęła.
Rozło\yła ręce i zakręciła się tak, \eby markiz mógł zobaczyć
jej całą spódnicę oraz małą, opadającą falbankę, którą obszyty
był brzeg sukni. Miała gołe ramiona, a jej talia wydawała się jeszcze
cieńsza ni\ w świetle dnia. Suknia była jasnozielona, koloru
wiosennych pączków. Zwiatło świec
80
uwydatniało rudy odcień włosów dziewczyny. Markiz pomyślał,
\e jest niczym elf, który dopiero co wynurzył się z fal. Było w niej
coś zwiewnego i zarazem wydawało się, \e porusza się w takt mu-
zyki.
Muszę podziękować kapitanowi! powiedział markiz
zachwycony. Jego gust jest bez zarzutu!
To samo i ja pomyślałam zgodziła się Zia.
Muszę teraz pokazać mu, jak szykownie wyglądam.
Nie czekała na odpowiedz markiza, tylko wyszła z salonu na
pokład. Po chwili markiz usłyszał, jak biegnie w kierunku mostka
kapitańskiego. Podą\ając za nią nie mógł powstrzymać się od
uśmiechu. śadnej znanej mu piękności nie zale\ałoby na zdaniu
kapitana na temat jej wyglÄ…du. Z drugiej strony niewÄ…tpliwie
oczekiwałyby komplementów od markiza.
Nie wolno mi jej psuć" pomyślał Okehampton, dochodząc
do mostka.
CieszÄ™ siÄ™, \e jest panienka zadowolona, panno Langley
usłyszał słowa kapitana. Rzeczywiście, moja \ona zawsze
pyta mnie o radÄ™, zanim kupi nowÄ… sukniÄ™.
Więc proszę jej powiedzieć, \e jego lordowska mość
uwa\a pański gust za wyborny odpowiedziała Zia i myślę, \e
naprawdę powinien pan mi doradzać w magazynach na Bond
Street!
81
Lepiej znam siÄ™ na statkach ni\ na sukniach, panno Langley
roześmiał się kapitan i muszę przyznać, \e to jest jeden z
najlepszych statków, jakim kiedykolwiek dowodziłem.
Teraz to ja przyjmuję komplementy! powiedział
markiz, gdy dołączył do nich.
Zupełnie słusznie przyznała Zia. Jednoro\ec" jest
wspaniały!
Gdy wracali do salonu, markiz zaczął się zastanawiać, czy Zia
uwa\a, \e właściciel statku te\ jest wspaniały.
Był tak przyzwyczajony do adoracji ze strony swych
kolejnych zdobyczy, \e teraz doszedł do wniosku choć musiał
przyznać, \e to było śmieszne i\ brakuje mu komplementów.
Kiedy zasiedli do kolacji, Zia stwierdziła, \e jedzenie jest
równie wyborne co poprzedniego wieczoru i wkrótce
zapomniała o swoim wyglądzie, gdy\ ponownie zaczęli
wspominać stare czasy.
Mo\e opuszczę niedługo pański dom powiedziała
trochę z tęsknotą w głosie ale jeśli będzie pan organizował
steeplechase, czy pozwoli mi pan wziąć w nim udział?
Oczywiście, \e nie! odparł markiz. Steeplechase'y
nie są dla kobiet, ale jeśli będę organizował point-to-point, co czasem
robię w lecie, to wprowadzę do programu wyścig dla pań i będziesz
mogła się ścigać.
82
Przez chwilę Zia przyglądała się figlarnie markizowi, po czym
powiedziała:
Jako nieodrodna córka papy, jeśli wasza lordowska mość
po\yczy mi jednego ze swoich wspaniałych koni, wolałabym ścigać
siÄ™ z panem!
I naprawdę sądzisz, \e mogłabyś wygrać? zapytał
markiz.
Spodziewał się, \e odpowie, i\ to niemo\liwe, ale chciałaby
spróbować, lecz Zia odrzekła:
Uwa\am, \e gdyby pozwolił mi pan wybrać
konia i poznać go przed wyścigiem, to miałabym
szansę. Markiz uniósł brwi, a jego podopieczna
wyjaśniła: Papa mówił, \e gdy konie lubią się
ścigać, zawsze nale\y wytłumaczyć im, czego się
od nich oczekuje. Je\eli przyzwyczajone sÄ… do
jezdzca, będą chciały sprawić mu przyjemność.
Markiz chciał powiedzieć Zii, \e ma bujną wyobraznię, ale
przypomniał sobie, i\ pułkownik Langley mówił to samo swoim
młodym oficerom przed wyścigami konnymi pułków, w których
pułk królewski zawsze się wyró\niał.
Chcę powiedzieć tłumaczyła dalej Zia \e jeśli będę
mogła porozmawiać z moim koniem i powiem mu, \e ma
pokonać pańskiego konia, wtedy mo\e mogłabym być na mecie
przed panem.
Sądzę, \e uciekasz się do magii odparł markiz a to
jest wyrazne naruszenie wszystkich reguł gry!
83
Zia tylko się zaśmiała.
Gdybym miała szansę zademonstrowania panu tego, o czym
mówię powiedziała zrozumiałby pan wszystko.
Tak się składało, \e markiz to rozumiał. Nigdy przedtem nie
spotkał kobiety znającej sekrety jazdy konnej, tak jak znali je
Cyganie i d\okeje, odnosząc największe sukcesy w wyścigach, w
których brali udział.
Le\ąc ju\ w łó\ku markiz musiał przyznać, \e przyjemnie
spędził czas. Był całkowicie pewien, \e Zia będzie miała ogromne
powodzenie w Londynie. Pomyślał, \e jest oryginalną niezwykłą i
bardzo uroczą młodą dziewczyną. Zdecydował, \e powie swojej
babce o balach, jaki wyda na cześć Zii: jeden w domu
Okehamptonów w Londynie, a drugi w zamku na wsi.
Czegó\ więcej mogłaby pragnąć dziewczyna w jej wieku
powiedział do siebie. Gdy będzie ubrana lepiej ni\ inne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]