[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wcale grać. Obydwaj bracia traktowali swą wyjątkową urodę jako coś zwyczajnego.
John podobał się ogólnie, ponieważ emanowała od niego jakaś moc ducha, której nie posiadał
Courtenay. W dwudziestym roku życia zraniła go boleśnie pewna piękna mężatka, markiza, i od tego
czasu zajęty pracą i sportem miewał tylko przelotne flirty, a kobietami wcale się nie przejmował i
uwielbienie, jakie mu okazywały, gniewało go jedynie. Książę natomiast używał rozkoszy
zmysłowych, gdy tylko trafiała się mu okazja i zmieniał jak rękawiczki swoje kochanki.
Ale Natasza... Ona była inna od wszystkich. Tęsknił namiętnie do jej dziecinnych pieszczot, do
miłosnych szeptów. Kochał jej drobną, elastyczną postać, którą nosił w swych silnych ramionach i
tulił tak mocno, że aż błagała o litość.
Nigdy jednak nie zlała na niego tyle czułości, nie upoiła takim czarem kochania, jak owego wieczoru,
kiedy żegnali się po raz wtóry. Księżę czuł, że odtąd pieszczoty jej staną się dla niego zakazanym
owocem i dlatego z podwójną zachłannością"nasycał i upajał się nimi, czując się szczęśliwym.
A Natasza promieniała radością, chociaż wiedziała, że zbliża się koniec. Raz jeden czy drugi spojrzała
tylko na wiszący miecz antenata księcia i zmarszczyła czoło:
Mam wrażenie, że miecz Damoklesa wisi nad nami, cheri. Chciałabym, abyś go usunął rzekła,
kiedy pierwszy raz znalazła się w mieszkaniu księcia. Ale Courtenay odpowiedział wtedy:
Nie, miecz zawsze tu wisiał i pozostanie na tym samym, miejscu.
Natasza może nim rządzić w sprawach sercowych, ale nigdy w tym, co dotyczy jego rodziny i jej
tradycji.
Dzisiaj miecz zdawał się bardziej grozić niż kiedykolwiek. Natasza wstrząsnęła się na jego widok i
odwróciła wzrok od ściany.
Potem wzięła z talerza truskawkę, chcąc ją włożyć do ust, lecz książę wyrwał jej owoc z ręki i zamknął
rozchylone wargi długim, namiętnym pocałunkiem.
Nataszo, jesteÅ› czarujÄ…ca!
Spoczęła znowu w jego objęciach i upajała się rozkoszą, jaką jej sprawiały jego gorące pocałunki.
Bawiła się przy tym brylantowym łańcuszkiem, na którym wisiał mały zegarek.
Godziny mijają myślała i nie zostaje już wiele czasu do spełnienia swego dzieła.
Podoba ci się mój ostatni podarek? Szepnął Courtenay całując ją w szyję.
Bezbarwne jej oczy patrzyły przed siebie były ponure jak noc.
Jest śliczny odpowiedziała ale każe mi pamiętać o czasie.
Czymże jest dla nas czas! Zawołał. Nic na świecie nie obchodziło go teraz, gdy ona leżała w
jego ramionach. Dzień jutrzejszy i konieczność rozstania puszczone zostały w niepamięć.
Natasza puściła zegarek i ukradkiem dotknęła swego futrzanego mankieta przy rękawie. Tak, ma tu
proszki ukryte pod podszewkÄ….
Zasypując znowu pieszczotami kochanka, postanowiła nie zwlekać dłużej z tym, co ma uczynić.
Chciałabym, mój drogi, zapalić jednego z twoich świetnych papierosów rzekła, a kiedy książę
wstał, aby spełnić jej życzenie, ona z niezwykłą zwinnością pochyliła się nad stolikiem i wsypała
proszek do kieliszka z benedyktynkÄ….
Gdy Courtenay powrócił, z miną najniewinniejszą w świecie wyciągnęła się na sofie i zapaliła
podanego sobie papierosa.
Musimy teraz wypić na cześć miłości szepnęła mu na ucho wśród pieszczot.
Książę skinął głową, a Natasza podała mu kieliszek z likierem i sama wychyliła drugi.
Cudownie rzekła.
Książę zaś wypiwszy duszkiem benedyktynkę, chwycił Nataszę w ramiona.
Czy kochasz mnie? zapytała.
Kocham tylko ciebie.
Jak kotka, której nastąpiono na ogon, błysnęła zębami i oczy jej zaiskrzyły się. Wyciągnęła przed
siebie ręce i zacisnęła je kurczowo.
Kochasz tylko mnie, a jednak ofiarujesz jutro obrÄ…czkÄ™ tej dziewczynie. Jak ona wyglÄ…da?
Chcesz naprawdę wiedzieć? Głos jego brzmiał już sennie i niewyraznie.
Tak, chcÄ™.
Może już narkotyk zaczął działać na jego zmysły i nie wiedział, co robi, w każdym razie wyjął
leniwym ruchem z portfela podobiznę Anthei i podał ją Nataszy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]