[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mężczyznę, który ją zapewniał o swojej dozgonnej miłości, a teraz nie miała innego
wyjścia jak udawać, że kocha innego, tylko po to, żeby uratować swój świat przed
rozpadem. Sporo zmian w krótkim czasie. Nic więc dziwnego, że nie była w
najlepszym nastroju.
- Jeśli jest aż tak zle, to po prostu się z tego wycofaj. Przecież nie może ci tego
zabronić.
- Tak ci się tylko wydaje. Znalazłby na to sposób. Poza tym sama dobrze wiesz,
że nie mogę.
- Chodzi o pieniÄ…dze?
- Tak. Nie mogę ryzykować, że stracę dom. Zbyt ciężko na niego pracowałam.
Ale to wcale nie znaczy, że nie wypłaczę ci się na ramieniu.
- Jasne.
Janine wzięła głęboki oddech, spoglądając na basen tuż przy restauracji.
- Mam wrażenie, jakbym grała w jakimś filmie, gdzie raz po raz zmieniają mi
rolÄ™.
- Co masz na myśli?
Oparła się łokciami o szklany stolik, zasępiona.
42
S
R
- Wczoraj wieczorem mój pan i władca raczył mnie poinformować, że koniec z
naszymi wyjściami do baru. Albo z wypadami na tańce. Jestem jego, jak to ujął, żoną.
Debbie wzdrygnęła się.
- Może jeszcze kazał ci salutować?
- O mały włos.
- Ale chyba przypuszczałaś, że będzie tego od ciebie wymagał w ramach układu?
- Dobra, przyznaję, że nie do końca wzięłam to pod uwagę. I teraz mam poczucie
winy.
- Z jakiego powodu, na miłość boską?
- %7łe cię wystawiłam do wiatru. Cait wybyła do Portugalii z tym swoim Lyonem,
ja jestem zakładnikiem swojego brytyjskiego oprawcy, a ty zostałaś sama. - Odłożyła
ze wstrętem widelec. - To miała być nasza wspólna wycieczka. Miałyśmy balować,
odpoczywać i dobrze się bawić.
Debbie się zamyśliła. Owszem brakowało jej wspólnych wypadów z
przyjaciółkami, ale mimo to czuła się dobrze.
- Słuchaj, Cait będzie z powrotem za jakiś tydzień albo dwa. Przy odrobinie
szczęścia byłej żonie Maksa prędko się znudzi bycie ignorowaną i znowu będziemy
mogły zaszaleć.
- Tak sÄ…dzisz?
- A czemu by nie? Kręciłabyś się w miejscu, w którym twój były paraduje przed
twoim nosem ze swojÄ… nowÄ…?
- Raczej nie.
- Sama widzisz. - Debbie podała Janine drinka. - Wypijmy za to, żeby ta stara
jędza jak najszybciej się stąd wyniosła i dokończmy nasz lunch, w porządku?
- Masz rację, jeśli odpowiednio rozegram swoją partię, może wcześniej uda mi
się ją przegonić.
- I to mi siÄ™ w tobie podoba!
Kilka dni pózniej w klubie hotelu Fantazja występował na żywo zespół
bluesowy. Dokoła parkietu porozstawiane były lśniące, dębowe stoliki ozdobione
świecami. Kameralną atmosferę tworzyły lampki w kształcie muszli, a wybuchy
śmiechu i rozmowy unosiły się w powietrzu w takt muzyki płynącej ze sceny.
Janine poprawiła delikatnie włosy, poruszając niechcący długi, brylantowy
kolczyk. Za żadne skarby się do tego nie przyzwyczai. Do tego splendoru, do tych
kłamstw.
43
S
R
- Pani Striver?
Prawie podskoczyła na krześle, uśmiechając się do kelnera, który krążył wokół
niej od paru dobrych chwil.
- Tak?
- Mam dla pani wiadomość od pani męża. - Podał jej złożoną kartkę papieru. -
Czy życzy sobie pani kolejnego drinka?
- Tak, może...
- Margarita z lodem, bez soli.
Skinęła głową i kelner szybko wtopił się w tłum. Kolejna rzecz, do której
powinna się przyzwyczaić. Jako żona zamożnego mężczyzny była w centrum uwagi
całej obsługi Fantazji gotowej spełnić każde jej życzenie.
- Dziwne - mruknęła.
 Musiałem wykonać telefon. Będę za kwadrans. M.".
- Słodkie i do rzeczy - stwierdziła, składając liścik z powrotem. Zamierzała go
schować do swojej eleganckiej torebki wieczorowej, jednak zanim to zrobiła, ktoś
wyrwał jej go z ręki.
- Ach, miłosne liściki - stwierdziła z pogardą Elizabeth. - Ciekawe, co nasz
szczęśliwy pan młody ma ci do powiedzenia.
- Spadaj, Lizzie. - Janine sięgnęła po liścik, jednak Elizabeth trzymała go poza jej
zasięgiem.
Przeczytała go i rzuciła Janine pełne współczucia spojrzenie. Po chwili oddała go
z jadowitym uśmiechem.
- Cóż za namiętność. Dziwię się, że ten liścik jeszcze nie stanął w płomieniach.
- Bardzo zabawne.
- Raczej żałosne, moja droga. - Elizabeth skinęła na kelnera. - Wódka. Najlepsza,
jaką macie. Schłodzona.
Janine spojrzała na nią badawczo.
- Powinnyśmy ze sobą porozmawiać, tak otwarcie. Mogłybyśmy zostać
przyjaciółkami. - Elizabeth założyła nogę na nogę.
- Nie sÄ…dzÄ™.
- Mamy ze sobą wiele wspólnego.
- Na przykład? - Co się działo z jej cholernym drinkiem? Janine utkwiła wzrok w
tłumie szalejącym na parkiecie, żałując, że nie może do niego dołączyć.
- Maksa oczywiście.
- Dobre sobie, Lizzie. To ja go mam. Ty nie.
44
S
R
Punkt dla mnie, pomyślała, odczuwając satysfakcję na widok pełnego
wściekłości spojrzenia Elizabeth. Od trzech dni Elizabeth nie odstępowała jej ani na
krok. Nie przepuściła żadnej okazji, żeby się uwiesić na Maksie, próbując zepchnąć
Janine na dalszy plan.
Jak dotąd nie miała jednak wiele szczęścia.
- Elizabeth - wycedziła. - Tak się zastanawiam, czy ty naprawdę masz Maksa, jak
to ujęłaś.
Janine machnęła ręką, pozwalając, żeby złoto obrączki, do której coraz bardziej
się przyzwyczajała, odbiło się blaskiem świec.
- SÄ…dzÄ…c po tym, mam.
Oczywiście obrączka też była jednym wielkim kłamstwem, ale o tym Lizzie nie
musiała wiedzieć. Elizabeth prychnęła z lekceważeniem.
- Ta tandetna rzecz wygląda mi na całkiem tymczasową.
- Tandetna? Mylisz się, jest przepiękna.
- Jeśli się dokładnie przyjrzeć, to faktycznie widać maleńkie brylanciki. Ale
obrączka, jaką ja dostałam od Maksa, była ozdobiona pięciokaratowym brylantem. To
dopiero była obrączka.
- Z pewnością - zgodziła się Janine. - Jeśli zamierzałaś wysyłać nią sygnały
przepływającym statkom. To dopiero była tandeta.
- Była elegancka.
- Raczej pretensjonalna.
- Piękna.
- Wulgarna.
- Ach, ty mała...
W tym momencie pojawił się kelner z drinkami na tacy. Janine podziękowała mu
z uśmiechem, podczas gdy Elizabeth z ledwością zarejestrowała jego obecność.
- Skończmy już tę dyskusję o obrączce.
- A może skończmy tę całą dyskusję? - Janine potrząsnęła głową. - Max zjawi się
za chwilę. Naprawdę chcesz, żeby cię tutaj zobaczył w takim żałosnym stanie, jak
robisz do niego maślane oczy? Co z twoją godnością?
- Nie rozmawiamy tutaj o mojej godności - warknęła Elizabeth - ale o moim
przyszłym szczęściu.
- On chce mnie, a nie ciebie. I przyjrzyj się dokładnie tej obrączce. On już mnie
ma.
- Chwilowo. Ale obie wiemy, że to co jest między tobą a Maksem, nie przetrwa.
45
S
R
Gdyby tylko znała prawdę, pomyślała Janine. Jasne, że ich małżeństwo było
tylko chwilowe, jednak to nie był powód, żeby Janine pozwalała Lizzie jezdzić po [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl