[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jest pan wyjątkowo przewidującym człowiekiem. Wie
działem to od dnia, gdy pojawiłeś się w tym domu. Czy
nie wspomniałem ci od razu, że Beatrice będzie znako
mitą żoną?
- Tak było, sir.
Pan Roade skinął głową, jakby to on wszystko za
aranżował, spojrzał życzliwym okiem na córkę i wy
szedł z pokoju.
- Panno Oliwio - Harry uśmiechnął się - już od
dłuższego czasu chciałem zaproponować pani nie mał
żeństwo, a przyjazń. Zamierzam też założyć na pani na
zwisko fundusz w wysokości dziesięciu tysięcy funtów,
na wypadek, gdybym się zapomniał i nagle doszedł do
wniosku, że nie interesuje mnie kolor pani sukni. Mam
nadzieję, że okaże pani wielkoduszność i zechce przy
jąć tę propozycję. Bardzo mi ciąży na sumieniu to, że
za moją sprawą przeżyłaś kompromitację, i muszę, do
prawdy muszę, zrekompensować to pani dla własnego
spokoju ducha.
- Dziękuję za szczodrość, lordzie Ravensden - po
wiedziała Oliwia, a w policzkach zrobiły jej się urocze
dołki. - Nie odrzucę tej wspaniałej propozycji, bo dzię
ki niej mogę stać się niezależna, a muszę powiedzieć,
że postanowiłam nigdy nie wychodzić za mąż.
- Oliwio - Beatrice wydawała się w najwyższym
stopniu zaniepokojona - z pewnością któregoś dnia...
- Postanowiłam nigdy nie wychodzić za mąż, chyba
że spotkam mężczyznę, którego będę mogła pokochać
tak, jak moja siostra kocha pana, Harry. - SÅ‚odko siÄ™ do
nich uśmiechnęła. - Pójdę teraz na górę i spakuję kilka
drobiazgów niezbędnych w podróży. Lily może mi po
móc. Spakujemy również twoje rzeczy, Beatrice, a Nan
z pewnością chętnie pomoże lady Susannie.
- Dziękuję, panno Oliwio - powiedział Harry. -
Och, nie, do diabła z tym! Po co te ceregiele? Skoro
wyrobiliśmy już sobie nawyk swobodnego zwracania
się do siebie, to czemu mielibyśmy to zmieniać?
- No właśnie, czemu? - poparła go Oliwia. - Zwła
szcza że powinniśmy wkrótce zostać spokrewnieni
przez małżeństwo, w każdym razie to spodziewam się
usłyszeć.
- Oliwio! - zgromiła ją Beatrice. - On mi się jesz
cze nie oświadczył.
- Bo nie miałem okazji - odparł Harry. Zerknął na
matkę, a Oliwia tymczasem wyszła. - Jeśli wyobrażasz
sobie, mamo, że zamierzam się oświadczyć w twojej
obecności, to grubo się mylisz.
- Nie muszę przy tym być - zgodziła się lady Su-
sanna. - Nie chcę jednak żadnej innej synowej, droga
Beatrice. - Dzwięcznie się zaśmiała. - A teraz znikam,
bo mój syn zaraz straci cierpliwość.
- Harry - szepnęła Beatrice, gdy wreszcie zostali sa
mi. - Nie wzbraniaj się tak przed ich obecnością. Zro
zum, oni bardzo się interesują tym, co ma się stać. Na
wet biedna Lily i Ida.
- Dom będzie naprawiony, tak jak powiedziałem
- obiecał Harry. - Służba ma zapewnione miejsce
tutaj, chyba że będziesz chciała kogoś wziąć z sobą.
Reszta dostanie takÄ… pracÄ™, jakÄ… wybierze dla nich
Bellows. Pani Willow zapewnię tyle pieniędzy, żeby
starczało na przyzwoite prowadzenie domu. Twój oj
ciec naturalnie zamieszka z nami, musi jednak mieć
również ten dom, żeby zachować poczucie niezależno
ści i móc tu przyjechać, kiedy będzie chciał. Przy
puszczam, że z tym domem wiąże wiele drogich wspo
mnień.
Beatrice wzięła go za rękę i mocno uścisnęła.
- To bardzo miło z twojej strony - powiedziała. -
Chyba nie pozwolisz papie prowadzić eksperymentów
w swoim domu?
- Mój dom w Camberwell jest stary i nie musi stać
wiecznie - odrzekł Harry i szelmowsko się do niej
uśmiechnął. - Poczekaj, aż sama się przekonasz, jak
tam bywa zimno. W zimie można wytrzymać tylko
w Ravensden. Osobiście wolę jednak swój dom w Lon
dynie. Możesz mi wierzyć, kochanie, że twój ojciec tyl
ko wyświadczy nam przysługę, jeśli wysadzi Camber
well w powietrze. Zbudujemy wtedy dużo nowocześ
niejszy dom, w którym będzie znacznie cieplej.
Beatrice wybuchnęła śmiechem. Zlady łez wyschły
już dawno. Wstała, mierząc Harry'ego niepewnym
spojrzeniem. Wydawało jej się, że spełniają się jej naj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]