[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bramę, zobaczyłem wychodzących z lewej strony, z jaru Bartka i Cezarego. Obaj żywo o
czymś dyskutowali. Nie chciałem im przeszkadzać, więc przyspieszyłem, tym bardziej że
musiałem pójść do namiotu na próby sprawdzić, czy nie jestem do czegoś potrzebny. Gdy
siedziałem na krześle w pierwszym rzędzie przypatrując się treningowi Iwana i Katii, dosiadł
się do mnie Cezary.
- Witam! - powiedział podając mi rękę.
- Witam - odpowiedziałem.
- Słyszałem, że to ja jestem winny pańskiego poturbowania - sztukmistrz starał się
zajrzeć mi głęboko w oczy.
- Nic takiego nie powiedziałem.
- Powiedział pan, że u wszystkich w obozie paliło się światło, tylko nie u mnie.
- To prawda.
- Doskonale pan chyba zdaje sobie sprawę, że świat to jedna wielka iluzja i wszyscy
siebie nawzajem oszukujemy?
- Tak, chyba tak jest. Często gramy innych niż jesteśmy. Kłamstwo pociąga nas jak
ćmy przyciąga światło.
Świadomie użyłem przydomku włamywacza, chcąc sprawdzić, jaka będzie reakcja
Cezarego na to słowo. Zachował spokój, a nawet lekko się uśmiechnął.
- Jak na żołdaka, ma pan wyjątkowo dziwne porównania - rzekł Cezary. - Chciałem
powiedzieć, że może rzeczywiście nie było mnie w moim pojeździe, ale nie ja jeden
organizowałem tej nocy wędrówki do zamku.
Sztukmistrz mówiąc te słowa wstał.
- Kto jeszcze? - udałem zaciekawionego, chociaż byłem pewien, że kłamie.
- Sam pan do tego dojdzie.
- Jak?
- Nigdy nie czytał pan kryminałów? Przestępcy zawsze wracają na miejsce zbrodni.
Cezary wyprostował się i wyszedł z namiotu. Wtedy zadzwonił mój telefon
komórkowy. To był pan Tomasz. Szybko wybiegłem przed namiot szukając zacisznego
miejsca.
- Tak? - zapytałem szefa.
- Ćma ukradł mi dokumenty i zdjęcia - usłyszałem.
- Kiedy?
- Przed chwilą.
- Gdzie pan teraz jest?
- W Papowie Biskupim.
- Zaraz oddzwonię - powiedziałem i rozłączyłem się.
Dwadzieścia minut zajęło mi sprawdzenie, kogo z cyrkowców nie ma. Iwan i Katia
wyjechali gdzieś, ale jeszcze przed chwilą widziałem ich na próbie. Dyrektor wyjechał ze
swoją małpą do weterynarza. Oprócz nich brakowało klowna Chudego, Moniki i dwóch
dziewczyn z baletu oraz całej grupy „Clans”. Ze wszystkich najbardziej podejrzana była
Monika. Jedną z towarzyszących jej dziewczyn była Beata. Postanowiłem podpytać ją, co
robiła Monika. Stanąłem za przyczepą, na której wieźliśmy złożony namiot, na samym skraju
obozu. Szybko zadzwoniłem do Pana Samochodzika i opowiedziałem mu o moich nocnych
przygodach.
- Jesteś absolutnie pewny, że tam w nocy czułeś ten sam zapach, którego używa panna
Monika?
- Tak.
- Dziś wieczorem, gdy zrobi się ciemno, przyjadę obejrzeć to miejsce. Wy po drugim
występie wyjeżdżacie?
- Tak. Tylko niech pan uważa na siebie, szefie.
Wyłączyłem telefon. Wtedy poczułem, że ktoś stoi za mną. To była Beata.
Uśmiechnąłem się do niej.
- Szukałem cię - powiedziałem.
- Tak? A do kogo dzwoniłeś i mówiłeś „szefie”?
ROZDZIAŁ ÓSMY
NOCNY KOSZMAR I ĆMA W SAMOCHODZIE • WALKA W RYTM CAPOEIRY •
LEKARKA JEDNEGO KONTAKTU • O TRESURZE ZWIERZĄT • PRAGNIENIA
TANCERKI • KTO KIERUJE SZTUKMISTRZEM?
Zaniepokoiło mnie to, że Ćma działa tak sprawnie i zdążył już upokorzyć Pawła.
Dziękowałem w duchu Misikiewiczowi za przygotowanie Pawłowi fałszywych dokumentów.
Dzięki temu Ćma przeszukując kieszenie i dokumenty Pawła, nie znalazł niczego, co
wskazywałoby na jego pracę w Ministerstwie Kultury i Sztuki - kto wie, jak mógłby na to
zareagować tak bezwzględny przestępca.
Wróciłem do wehikułu. Czułem się zmęczony ciągłą pogonią za przestępcami, którzy
byli coraz gorsi. Wiedziałem, że zło zawsze w ostatecznej rozgrywce przegrywało, ale forma
jaką przybierało w tych czasach, przytłaczała mnie. Wróciwszy do obozu, zastałem tam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl