[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ma pomysł, jak go tu przemycić?
Obie z małą popatrzyły wyczekująco na terapeutkę.
Aleksa skończyła ćwiczenia z Kelsey tuż przed
dwunastą. Miała chwilę czasu na lunch, a potem
czekały ją jeszcze popołudniowe zajęcia z pacjentami.
Melissa postanowiła odprowadzić ją do auta.
- Taka jestem ci wdzięczna, że znalazłaś sposób na
zorganizowanie spotkania Kyle'a z Kelsey - mówiła,
starając się dotrzymać kroku dziewczynie.
Aleksa pomyÅ›laÅ‚a o caÅ‚ym  planie" i poczuÅ‚a naras­
tający niepokój. Dlaczego zgodziła się na to wszystko?
Gorzej, sama to wymyśliła.
- Wierzę, że kontakt między bratem i siostrą może
mieć dobry wpÅ‚yw na kuracjÄ™ - powiedziaÅ‚a, doskona­
le wiedząc, że nie brzmi to przekonująco.
A co powie Ryanowi, schwytana na gorÄ…cym
uczynku?
- Masz racjÄ™ - potwierdziÅ‚a Melissa. - Przypro­
wadzałam Kyle'a do szpitala tak często jak tylko
mogłam, oczywiście gdy Ryana nie było w pobliżu. Na
oddziale pediatrycznym zezwala siÄ™ na wizyty rodzeÅ„s­
twa. - Wzruszyła ramionami. - Ryan, jako jedynak,
nie ma pojęcia, co to znaczy. Między nim i jego
przyrodnimi siostrami nie byÅ‚o żadnych autentycz­
nych więzów.
- To Ryan miał przyrodnie siostry? - zaciekawiła
się Aleksa. - Słyszałam, że bardzo dokuczał mu
przyrodni brat, ale o siostrach nic nie wiem.
- Ryan opowiadaÅ‚ ci o bracie? - Melissa aż za­
trzymała się z wrażenia.
Dziewczyna poczuÅ‚a, że siÄ™ czerwieni. Z pewnoÅ›­
ciÄ… nie powinna wspominać Melissie o swoich daw­
nych związkach z Ryanem, więc musi szybko coś
wymyślić.
- Nie, chyba Gloria o tym napomknęła.
- Ryan nikomu nie mówi o tym bracie - zapewniła
Melissa. - Ja słyszałam o nim tylko od Glorii i jego
ojca. Syn pierwszej macochy Ryana zamienił mu życie
w piekło. - Uśmiechnęła się nieprzyjemnie. - Szkoda,
że teraz nie ma go w pobliżu.
- A co z siostrami? - spytała Aleksa.
Zdrowy rozsądek nakazywał jej nie rozmawiać
o Ryanie. Nie powinna się nim interesować. Ale
ciekawość przezwyciężyła skrupuły.
- Miał ich trzy. Były córkami jego trzeciej macochy
 wyjaśniła Melissa. - Niesamowite, ale ojciec Ryana
uciekł z jedną z nich! Historia jak z filmu, prawda?
Aleksa otworzyła usta ze zdumienia. Nie słyszała
o tym. Pamiętała własne współczucie dla Ryana jako
dziecka, gdy opowiedziaÅ‚, jak ojciec, w rok po tragi­
cznej śmierci matki, ożenił się z zimną, okrutną
kobietą. Jej o rok starszy od Ryana syn okazał się
socjopatą, który bił go, kłamał, kradł i wzniecał
pożary. W końcu rozwiedli się, a Ryan dostał nową
macochę. Ale nie wspomniał, że ojciec ożenił się potem
z córką swojej trzeciej żony!
- Zgodzisz się, że Ryan, ze swoimi poplątanymi
rodzinnymi historiami, nie ma prawa potępiać mnie za
brak ślubu z ojcem Kyle'a! A poza tym wyjdę za Jacka,
jak tylko będę mogła.
Aleksa porównaÅ‚a wÅ‚asnÄ… sytuacjÄ™ rodzinnÄ… - ko­
chających rodziców, bliskie stosunki z siostrą i bratem,
którzy byli nie tylko jej rodzeństwem, ale i przyjaciółmi
- z sytuacjÄ… Ryana.
Pomyślała o nim ze współczuciem. Któż mógłby go
obwiniać za to, że pomijał pewne fragmenty swego
życiorysu?
Dotarły wreszcie do samochodu Aleksy.
- Jack Webber to jedyny mężczyzna, którego
naprawdę kocham - mówiła płaczliwie Melissa
- lecz przeżył okropną sprawę rozwodową i nie chce
znowu ryzykować małżeństwa. W zeszłym roku już
mieliśmy się pobrać, ale stracił posadę, a to zraniło
jego dumę. Na razie nie mógł znalezć nic innego
poza pracą w barze szybkiej obsługi. Potem ten
wypadek Kelsey. Jack obwiniaÅ‚ siÄ™ o jego spowodo­
wanie, Ryan też go o to oskarżał. - Rozpłakała się.
- Nie wiem, co robić, Alekso. Wszystko siÄ™ roz­
sypuje. A teraz jeszcze Ryan chce mi zabrać prawo
opieki nad Kelsey...
- Nie martw się - przerwała Aleksa, obejmując
ramieniem MelissÄ™. - SÄ™dziowie zawsze stajÄ… po stro­
nie matki, prawda?
- Przyznano mi Kelsey, kiedy byÅ‚a maleÅ„ka - szlo­
chała. - Rozwiedliśmy się, gdy miała cztery miesiące.
Ryan odwiedzał Kelsey w każdą środę i niedzielę,
dopóki nie skończyła trzech lat, a potem zabierał ją do
siebie w sobotnie wieczory. Muszę przyznać, że nigdy
tego nie zaniedbał.
Melissa zamilkła i w zamyśleniu zmarszczyła brwi.
- Prawie nigdy. Poza kilkoma miesiÄ…cami, jakieÅ›
dwa lata temu. Myślę, że miał wtedy jakiś poważny
romans, skoro odwołał kilka sobotnich spotkań
z Kelsey. Tylko raz w miesiącu brał ją wtedy na
noc, a poza tym widywaÅ‚ przez kilka godzin w nie­
dziele.
Aleksa pamiętała jeszcze owe tajemnicze sobotnie
noce i niedzielne popoÅ‚udnia, kiedy to Ryan rezyg­
nował z ich wspólnych planów. Nie mówił, dlaczego to
robi, a ona podejrzewała, że spotyka się z inną
dziewczynÄ….
- W każdym razie ten romans musiał się skończyć,
bo Ryan wrócił do swoich stałych kontaktów z Kelsey
- ponuro ciągnęła Melissa. - Mam nadzieję, że ta
kobieta rzuciła go i złamała mu serce. Nie, niemożliwe,
on przecież nie ma serca.
- Tyle miÄ™dzy wami uraz! - zauważyÅ‚a cicho Alek­
sa.
- Tak. Nasze małżeÅ„stwo od poczÄ…tku byÅ‚o po­
myłką. Nigdy nie mieliśmy ze sobą wiele wspólnego,
a tak naprawdę nawet zbytnio się nie kochaliśmy.
Należało szybko zerwać tę znajomość i zapomnieć
o niej. Tak by się zresztą stało, gdyby nie nasza
nieostrożność.
- Kelsey - mruknęła Aleksa.
- Ryan nalegał na małżeństwo, chociaż żadne z nas
nawet nie udawało, że się kochamy. Kiedy miał się
urodzić Kyle, Cassidy posądzał mnie, że naumyślnie
zaszłam w ciążę, chcąc znowu złapać męża. Już wtedy
groził, że odbierze mi prawo opieki nad Kelsey, ale nie
zrobił tego.
- DÅ‚ugo sama opiekowaÅ‚aÅ› siÄ™ maÅ‚Ä… - uspokajajÄ…­
co powiedziała Aleksa. - Nie jestem prawnikiem, ale
nie sÄ…dzÄ™, by w tej sytuacji jakikolwiek sÄ™dzia przeka­
zał opiekę nad dzieckiem Ryanowi.
- Jego adwokat zechce wykorzystać mojÄ… nie usta­
bilizowaną sytuację rodzinną - gorzko zauważyła
Melissa. - MuszÄ™ pracować, bo potrzebujemy z Jac­
kiem pieniędzy. Ledwo wiążemy koniec z końcem.
A Ryan ma jeszcze jeden atut, który pozwoli mu
zabrać moją małą dziewczynkę: nie pracującą żonę
w domu.
- %7łonę? - zdumiała się Aleksa.
- On się żeni - Melissa zaczęła płakać - a jego
żona zostanie w domu, by zajmować się Kelsey. W tej
sytuacji nie mam żadnych szans.
Słowa  Ryan się żeni" dudniły w głowie Aleksy.
Dotknęła ją ta wiadomość, zaparło jej dech, dławiło
w gardle, czuła na przemian zimno i gorąco. Pamiętała,
jak jeszcze wczoraj chwycił ją w ramiona. Pamiętała
jego pocałunki i własną niebezpiecznie spontaniczną
reakcjÄ™.
Ośmielił sieją całować, planując małżeństwo-z inną!
Aleksa poczuła nagle przypływ nadludzkiej siły. Nigdy
bardziej nie pragnęła zemsty.
- Nie stracisz córeczki - stwierdziÅ‚a z takÄ… stanow­
czością, że Melissa przestała płakać i spojrzała na nią
z nadzieją w oczach. - Zrobię wszystko, by ci pomóc
zatrzymać Kelsey. Możesz na mnie liczyć.
- Do góry! Do góry! Na konika! - wołał dwu-
ipółletni Franklin, próbujÄ…c wsiąść na karuzelÄ™ w sy­
pialni Kelsey.
Aleksa po raz trzydziesty piąty tego ranka spełniła
życzenie siostrzeńca. Niestety, szybko znudziła mu się
jazda.
- Zdejmij mnie! Nie chcÄ™ konika! - zawoÅ‚aÅ‚ donoÅ›­
nie.
- Zaczekaj chwilę! - odkrzyknęła Aleksa, usiłując
równocześnie powstrzymać swoją siostrzenicę, Emily,
przed zdemolowaniem domku dla lalek.
- Słyszę, że wiele się tu dzieje - rzekł Ryan na
widok Aleksy krÄ™cÄ…cej siÄ™ bez przerwy miÄ™dzy malu­
chami.
- Gdzie jest Kelsey? - zapytał, nie widząc córki
w pokoju.
Aleksa zmusiła się do zachowania spokoju.
- Kelsey wsadziła Dylana na wózek i jeżdżą po
domu.  Z trudem wypowiedziała to kłamstwo.
Dziewczynka rzeczywiście jezdziła po domu wózkiem,
ale ze swoim braciszkiem, który dzisiaj grał rolę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl