[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanim wyjedziemy do Portland. Musimy zdecydować, gdzie chcemy zamieszkać
110
R S
- czy w domu twojego ojca, czy też wybudujemy nowy na gruncie, który
kupiłeś. Nicholas znieruchomiał.
- O czym ty mówisz? Nie zamierzam stawiać żadnego domu. Nie
zamierzam nawet tu zostać. I ty też nie. Pojedziesz ze mną.
Prudencja miała wrażenie, że piękny sen zamienił się w koszmar.
- Rozmawialiśmy już na ten temat, Nick, siedem lat temu. Powiedziałam
ci wtedy i mówię to samo teraz. Nie zamierzam wyjeżdżać z Cauldron. Nic się
nie zmieniło w tym względzie.
Za oknem powoli wstawał świt. Szare światło sączyło się do pokoju,
akcentując zawziętość na twarzy Nicka. Przesunął się na krawędz łóżka.
- Jak możesz mówić, że nic się nie zmieniło? - spytał z wyrzutem. -
Jeszcze przed chwilą kochaliśmy się, jesteśmy ze sobą związani, Prudencjo.
Wiesz, że tak jest. Nie możesz temu zaprzeczyć.
Nawet nie próbowała. Wyciągnęła rękę i pogłaskała jego ciepłe plecy.
- Ale jestem też przywiązana do tego miasta.
- Nie mów tak. - Wstał i podszedł do okna. - Są inne miejsca, inne miasta,
gdzie możemy być razem szczęśliwi. Jak możesz porównywać nasze uczucia z
tym... tym miejscem?
Oburzenie w jego głosie zraniło ją do głębi, jednocześnie i jej oburzenie
zaczęło narastać.
- Nasze rodziny żyły tutaj od ponad stu lat. To miasto ma bogate tradycje,
które zapoczątkowali nasi przodkowie. Tu wychowali się moi rodzice, i ty tu
dorastałeś. Tu spoczywa twój ojciec.
- No to co? Czy to znaczy, że mam zamieszkać obok jego mogiły? -
Podszedł energicznie i przeszył ją wzrokiem. - Pamiętam swego ojca bez
względu na to, gdzie jestem, Prudencjo, tak samo jak ty nie musisz tkwić przy
grobie cioci Barbary, by ją szanować w myślach. Znasz ją tylko dzięki
wspomnieniom Heppy. I ja wspominam mego ojca za każdym razem, gdy patrzę
w lustro i widzę kolor swych oczu i włosów. W przeciwieństwie do Swainów
111
R S
nie muszę fundować gmachu, by złożyć hołd jego pamięci. - Chwycił spodnie i
włożył je gwałtownym ruchem.
Prudencja wpatrywała się w niego. Jego zapalczywy ton sprawił, że
zaczęła czuć w głębi ciała lekkie drżenie.
- O, tak, to brzmi bardzo przekonująco - odparła szorstko. - I dlatego
zawsze możesz z czystym sumieniem robić to, na co masz ochotę, bez oglądania
się na kogoś. I oczywiście z czystym sumieniem wyjechałeś wtedy z miasta. A
ile razy tak naprawdę widziałeś swego ojca w ciągu minionych siedmiu lat?
Jeden raz? A może dwa razy wziąłeś go do Portland na parę dni? Szczyt
wspaniałomyślności, Cóż, ja nie zamierzam opuścić Heppy. Jestem jej
potrzebna i zostanÄ™ tu dla niej.
Nick roześmiał się. Chwycił koszulę i wciągnął ją na siebie.
- Nie oszukuj się. Chcesz zostać w Cauldron dla siebie nie dla Heppy.
Znieruchomiała.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Heppy cię nie potrzebuje. - Schylił się po buty i skarpetki, i usiadł na
krawędzi łóżka, by je włożyć.
- Jak możesz tak mówić? Nie masz pojęcia, jak dalece czuję się za nią
odpowiedzialna. Heppy była w okropnej sytuacji finansowej, dopóki nie
wzięłam jej spraw w swoje ręce. Ona miewa szalone pomysły, sporządza
niebezpieczne mikstury...
- I co z tego? Heppy może sama zadbać o siebie. Nie jest dzieckiem ani
idiotką. Przyznaj, że ona jest dla ciebie tylko pretekstem, żeby nie wykorzystać
szansy, nie spróbować kariery artystycznej, żeby zrezygnować z małżeństwa,
dzieci, a nawet z miłości, do cholery! Wmawiasz sobie, że musisz wyjść za
Swaina, którego nie kochasz, bo to tłumaczyłoby konieczność pozostania w
Cauldron. To jest chore, Prudencjo.
- Mylisz siÄ™!
112
R S
- Czyżby? To dlaczego zainteresowałaś się Swainem dopiero wtedy, gdy
wróciłem? Powiem ci, dlaczego. Bo używałaś go jako bariery, by trzymać mnie
z dala od siebie. Ty nie kochasz Swaina. Kochasz mnie. Czy w przeciwnym
razie czekałabyś tak długo na mój powrót? Czy czekałabyś, aby się kochać ze
mnÄ… - i tylko ze mnÄ…?
- Ludzie uprawiają seks z wielu powodów, niekoniecznie z miłości.
- Ale nie dotyczy to ciebie.
- Skąd wiesz? Niby dlaczego miałabym się różnić od ciebie? Ty mnie nie
kochasz. Udowodniłeś to siedem lat temu i teraz robisz to ponownie. Gdybyś
mnie naprawdę kochał, zrozumiałbyś argumenty dotyczące Heppy i Cauldron i
zostałbyś ze mną.
- Odwróćmy to: gdybyś kochała mnie naprawdę, wyjechałabyś ze mną.
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę. Prudencja nawet nie drgnęła.
- Sytuacja się powtarza. To samo mówiłem wtedy przed wyjazdem i, jak
widzę, nic się nie zmieniło.
Odwrócił się na pięcie i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
113
R S
ROZDZIAA CZTERNASTY
Prudencja leżała oszołomiona, nie mogąc pozbierać myśli. Jak mógł coś
takiego powiedzieć? Jak mógł opuścić Cauldron - i ją - po tym, co przeżyli tej
nocy? Przez chwilę łudziła się, że wróci, by zakończyć spór. Przecież chyba nie
odejdzie, ot, tak sobie?
Trzasnęły drzwi na dole. Jej gniew wzmógł się jeszcze bardziej. W
porządku. Niech sobie idzie. Nie chcę go więcej widzieć. Wyskoczyła z łóżka i
podbiegła do okna. Na tle zachmurzonego nieba nagie konary drzew wyglądały
bezbronnie. Mgiełka spowijająca ziemię pozbawiła krajobraz wszelkich
kolorów, sprowadzając wszystko do matowej szarzyzny, wśród której znikał
Nicholas. Ani razu nie spojrzał za siebie.
Prudencja opuściła zasłonę. Cóż, ona też nie będzie oglądać się wstecz.
Zrealizuje wszystkie plany, jakie poczyniła, zanim on je pokrzyżował. Była
bardzo szczęśliwa z takiego obrotu spraw, tak szczęśliwa, że wskoczyła z
powrotem do łóżka, by uronić parę radosnych łez.
Gdy emocje opadły, leżała jeszcze chwilę, zbyt wyczerpana, żeby wstać.
Zwiatło poranka stawało się coraz jaśniejsze, lecz jej nastrój coraz podlejszy.
Słyszała, jak Heppy wchodzi do domu, ale nie miała siły, by zejść i przywitać ją.
Dopiero gdy usłyszała niski męski głos dochodzący z kuchni, pokonała
ogarniający ją bezwład. Usiadła w łóżku. Chyba Nick wrócił. Niech sobie
jednak nie myśli, że ona pali się do rozmowy po tym, co powiedział.
Pośpieszyła do łazienki, wzięła błyskawiczny prysznic, po czym szybko
ubrała się. Czerwony sweter i szare spodnie są ciepłe, nie muszę wyglądać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]