[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przeszła jeszcze kilka kroków, po czym zatrzymała się. Choć zazwyczaj
nie wdawała się w tego typu potyczki, tym razem zakolysała biodrami i
podeszła do plotkujących przyjaciółek.
- Może nie jestem szczupła, ale za to wyjątkowo dobra w łóżku - rzuciła z
promiennym uśmiechem.
Na widok otwartych ze zdumienia ust i zszokowanych twarzy zaśmiała
się cicho i poszła do szatni.
Przebrała się w ekspresowym tempie i weszła do basenu na płytszym
końcu, upewniwszy się najpierw, że Luki jeszcze tu nie ma. Zamierzała
udawać przy nim, że złapał ją skurcz, ale gdy się pojawił, zupełnie o tym
zapomniała; po prostu stała nieruchomo i patrzyła na
106
KIM LAWRENCE
niego. Na jego ciele nie było ani grama zbędnego tłuszczu. Nogi miał
długie, brzuch płaski, a ramiona szerokie.
Przełknęła ślinę i zanurkowała. Naraz stalowa dłoń objęła ją w pasie i
pociągnęła na powierzchnię. Alice była tak zdziwiona, że otworzyła usta i
napiła się wody. Gdy się wynurzyła, zaczęła kaszleć i parskać.
Ta sama dłoń gładziła ją teraz po plecach.
- Co ty właściwie wyprawiasz? - zapytał Luca z oburzeniem.
- Ja? - wychrypiała, otwierając załzawione oczy. -Ja?
- Mogłaś się utopić!
- Nie, nie mogłam - westchnęła.
- Oczywiście, że tak! Czy ty wiesz, jak długo byłaś pod wodą? Masz
pojęcie, co mogłoby się zdarzyć, gdybym nie widział, jak się zanurzasz?
A gdy nie wypływałaś na powierzchnię, ja... - Przełknął gwałtownie. -
Dlaczego, do diabła, nie poczekałaś na mnie? I gdzie jest ratownik? To
kryminalne zaniedbanie obowiązków!
- Luca, przecież się nie utopiłam.
Zdawało się, że jej spokojny ton nieco go uspokoił.
- Kurcz cię złapał?
Przygryzła wargę i potrząsnęła głową.
- Nie. Wszystko było w porządku, dopóki nie zacząłeś mnie wyciągać.
Dopiero wtedy zaczęłam się topić.
Dopiero teraz zauważyła, że stoi w jego objęciach i że ich ciała przylegają
do siebie niemal na całej
WIECZÓR NA MANHATTANIE
107
długości. Opuściła ręce i spróbowała się odsunąć, ale Luca trzymał ją
mocno.
- Uratowałem ci życie - przypomniał jej ponuro.
- Mój bohater - mruknęła z sarkazmem.
-Nie oczekiwałem wdzięczności, ale... przestań się wyrywać, bo
utoniemy obydwoje.
- W metrze wody? - prychnęła.
- Można utonąć nawet w dziesięciu centymetrach wody. Powinien cię
zbadać lekarz.
- Nic mi nie jest. Popatrz na mnie. Czy wyglądam, jakbym potrzebowała
lekarza?
- Luca rozluznił uścisk, odsunął się o krok i powiódł po niej wzrokiem.
- Ja wcale się nie topiłam. Prawdę mówiąc, całkiem dobrze umiem
pływać - przyznała ze skruchą.
- Ach tak, oczywiście.
Zazgrzytała zębami, słysząc jego kpiący ton.
- Mówiłem ci, że najważniejsza jest pewność siebie.
- Może mógłbyś mi powiedzieć, co robię zle? - zapytała niewinnie.
- Dobrze. I nie bój się, jestem tutaj.
Nałożyła okulary do pływania, wyciągnęła przed siebie ręce i
zanurkowała zgrabnie, a potem wynurzyła się o kilka metrów dalej i
zaczęła płynąć, natychmiast odnajdując znajomy rytm. Dotarła do
drugiego końca basenu, wcale nie zdyszana, i zaczekała na Lukę. Nie
musiała czekać długo, już po chwili pojawił się obok niej; technicznie
była doskonała, ale on miał więcej siły.
108
KIM LAWRENCE
- Ty czarownico! - zawołał, ocierając twarz. - To miał być żart?
- Próbowałam ci powiedzieć, ale traktowałeś mnie z takim
lekceważeniem, że nie mogłam się oprzeć.
- Z lekceważeniem! Myślałem, że boisz się wody, a ty mogłabyś
występować na olimpiadzie!
- Nie jestem aż tak dobra - zaprotestowała skromnie. - Ale może na
mistrzostwach Europy.
Potrząsnął głową, rozpryskując dokoła krople wody.
- Pływałaś zawodniczo, tak? Skinęła głową.
- Ale to było dawno, a teraz zupełnie nie mam kondycji.
- Dlaczego mi powiedziałaś, że nie umiesz pływać? Nie odpowiedziała,
tylko obróciła się na plecy
i w kilku leniwych ruchach dotarła do bocznej ściany basenu.
- Nie miałam takiego zamiaru. Tak jakoś wyszło.
- Z jakiego powodu?
- Bo powiedziałeś... i myślałam... że nie będę musiała pływać w twoim
towarzystwie, ale...
- Zaraz! - Podniósł rękę. - Nie chciałaś ze mną pływać i dlatego
skłamałaś?
Skinęła głową, nie patrząc na niego.
- A nie mogłaś po prostu powiedzieć, że nie chcesz? Otworzyła szeroko
oczy.
- Czy nie zdajesz sobie sprawy, jak trudno jest ci odmówić?
- Alice, czy moje towarzystwo jest dla ciebie tak nieprzyjemne?
WIECZÓR NA MANHATTANIE
109
- %7łałuję, że tak nie jest!
- W takim razie lubisz ze mną przebywać?
- Rany boskie, Luca, nie rozumiesz? Zapominam języka w gębie nawet
wtedy, gdy jesteś ubrany. Byłam pewna, że zrobię albo powiem coś
głupiego, gdy cię zobaczę... - Spojrzała mu w oczy, jęknęła i znów
zanurzyła się w wodzie.
Gdy otworzyła oczy, zobaczyła tuż obok siebie twarz Luki. Pochwycił ją
za ramiona i mocno przycisnął usta do jej ust. Zarzuciła mu ramiona na
szyję i objęła nogami jego biodra. Mocno spleceni, wynurzyli się na
powierzchnię, po czym oderwali się od siebie, by zaczerpnąć tchu.
Luca pierwszy odzyskał równowagę.
- To nadaje zupełne nowe znaczenie reanimacji usta-usta - stwierdził,
zatrzymując wzrok na jej pełnych wargach. - Wiesz, masz najbardziej
kuszące usta, jakie widziałem.
Alice bez słowa objęła dłońmi jego ociekającą wodą twarz i odgarnęła z
niej włosy, a potem znów go pocałowała.
- Jesteś tak piękny, że chce mi się płakać - wyznała. - Po prostu nie mogę
tego znieść.
Położył dłonie na jej pośladkach i pocałował jej długą szyję, wędrując w
stronę ust. Alice poczuła, że zaczyna jej się mącić w głowie. Ratownik
musiał odchrząknąć kilka razy, nim wreszcie go zauważyli.
- Czy mogę w czymś pomóc?
- Właściwie już wychodzimy - uśmiechnął się Luca.
110
KIM LAWRENCE
Na twarzy młodego człowieka odbiła się ulga. Alice wsunęła palce w
mokre włosy na karku Luki.
- Naprawdę wychodzimy? - zapytała, wydymając usta.
- Ten ratownik zachował się taktownie, ale w gruncie rzeczy chciał nam
powiedzieć: wezcie sobie pokój. Nie słyszałaś?
Z rozmachem potrząsnęła głową.
- Byłam skupiona na czym innym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl