[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zawiśli wysoko w przestworzach jak cztery mroczne latawce. Pod nimi mrugały
samochody na autostradach. Cała południowa Kalifornia zbliżała się do północnej godziny.
- By wniknąć do snu - powiedział Springer - musimy najpierw poznać tego, który go
śni. Podążajcie tuż za mną. Zmierzam teraz w dół, do bloku mieszkalnego pod sto pierwszym.
Widzicie go. Ten z ogrodem na dachu. Na czwartym piętrze tego bloku śpi pewien
mężczyzna. Jest wyczerpany. Pracował ciężko, by uratować swój interes od bankructwa. Dwa
lata temu rozwiodła się z nim żona wskutek jego zdrady popełnionej z sekretarką. Ma syna,
którego widuje tylko dwa razy w miesiącu. Prześladuje go nieustannie poczucie winy i
odpowiedzialności, która nawet na nim nie spoczywa.
Opadali powoli przez ciepły wieczorny wiatr. Kasyx stwierdził, że z łatwością może
kontrolować ruchy całej trójki i to z minimalnym zużyciem energii. Szybowali razem i
krążyli, przez cały czas obniżając lot, aż w końcu wniknęli przez ścianę mieszkania do
sypialni mężczyzny, którego sen mieli spenetrować.
W pokoju panowała ciemność. Okna były zamknięte, a klimatyzacja nastawiona na
sześćdziesiąt pięć stopni Fahrenheita, tak, że po cieple nocy wydawało się być szczególnie
chłodno. Mężczyzna leżał na wznak w pomiętych i rozrzuconych prześcieradłach, ubrany
tylko w krótkie spodenki. Był ogorzały, z plackiem świecącej w mroku łysiny, porośniętym
włosami smagłym ciałem. Przy łóżku leżał egzemplarz,,Reader's Digest , buteleczka tabletek
nasennych nytol i szklanka z wodÄ… mineralnÄ….
Springer pochylił się nad mężczyzną i dotknął opuszkami palców jego zamkniętych
powiek.
- Przeżywa właśnie najgorszy ze swoich snów. O tym, że śni, możecie przekonać się
po tym, jak poruszają się jego gałki oczne. To jest właśnie to, co określa się jako fazę REM -
od Rapid Eye Movement, czyli gwałtowne poruszanie oczu .
- Jak wejdziemy w jego zmorę senną? - Odezwał się Tebulot, przesuwając swą broń.
- No i, przede wszystkim, co będziemy robić, gdy już się tam znajdziemy? - chciał
wiedzieć Kasyx.
- Czy on zorientuje się, że jesteśmy w jego śnie? - Spytała Samena. - Czy będzie w
stanie nas dostrzec?
- Będzie widział was tak samo, jak wszystko we śnie. A co do tego, co wam wolno, a
czego nie, reguły są bardzo proste. Możecie penetrować sen tak samo, jak poznaje się realny
świat. Jeśli będziecie zagrożeni we śnie, możecie się bronić i użyć siły. Nie ma w istocie
żadnych ograniczeń, prócz jednego: nie wolno wam zranić samego śpiącego, gdyby zdarzyło
się, że pojawiłby się sam w swoim śnie. Musicie na to uważać, bowiem czasem śpiący
pojawia się w swoim śnie jako dziecko, ktoś o przeciwnej płci lub pod jakąś zamaskowaną
postaciÄ….
- A co się stanie, jeśli zranimy śpiącego? - Dopytywał się Tebulot.
Springer spojrzał na niego poprzez mrok pokoju. Przez chwilę nie był ani kobietą, ani
mężczyzną, lecz czymś zupełnie eterycznym.
- Jeśli zranicie lub zabijecie śniącego, wówczas sen zapadnie się w siebie, ulegnie
zwinięciu - z wami w środku. W dawnych czasach, zanim symbolika snów została w pełni
zrozumiana, wielu niedoświadczonych Wojowników Nocy ginęło w taki sposób. Dziś, rzecz
jasna, nawet tak niewprawni ludzie jak wy wiedzą, że większość z tego, co pojawia się w
snach i zmorach nocnych, ma znaczenie nie dosłowne, lecz metaforyczne.
Spojrzeli na śpiącego. Jęknął i obrócił się na bok, szepcząc coś do siebie.
- Ruszamy? - spytał Kasyx. Springer przytaknął.
- Ty, Kasyxie, użyjesz teraz swojej mocy, by utworzyć pomost między swoim i jego
snem. Wystarczy, żebyś obiema rękami zakreślił w powietrzu ośmiokąt tak, by dłonie
rozeszły się na jego czubku i spotkały u podstawy. Potem złożysz dłonie przed sobą,
wierzchami do wewnątrz i z wolna rozsuniesz je, otwierając przejście.
Kasyx zrobił, jak przykazał mu Springer. Pozwalając spłynąć w dłonie strumieniowi
energii, nakreślił w mroku wielki ośmiokąt. Palce strzelały roztańczonymi, błękitnymi
iskrami, a oktagon zawisł pośrodku pokoju, lśniąc niczym jasno oświetlony drut kolczasty.
Wyciągnął ramiona przed siebie, wsuwając dłonie w ośmiokąt i rozsuwając
stopniowo. Poczuł niezwykły opór i musiał niemal zdwoić moc tylko po to, by utrzymać
dłonie z dala od siebie. Ujrzał wreszcie, co właściwie robi. Rozciągał substancję snu tak,
jakby była to ciężka, choć niewidzialna kurtyna. Za ośmiokątem, tam gdzie jego dłonie
rozsunęły cząsteczki rzeczywistego świata, widział już kątem oka ponury, deszczowy
krajobraz ze skałami, górami i targanymi wiatrem drzewami.
- A teraz - rzekł Springer - musicie tam wejść. Ja nie pójdę z wami, tego mi nie
wolno. Poślę jednak waszym śladem swe myśli i będę służyć wam radą, ilekroć okaże się
to konieczne. Pamiętajcie - to, co teraz robicie, ma oswoić was ze światem zmór
nocnych. Nie ryzykujcie i nie używajcie broni, dopóki nie będziecie do tego zmuszeni w
obronie własnej.
Kasyx, Tebulot i Samena zwarli ramiona i stanęli naprzeciwko błyszczącego
ośmiokąta.
- Z woli Ashapoli wejdzcie w ten świat snów - - zaintonował Springer. Ośmiokąt rósł,
obracając się, aż znalazł się nad ich głowami. Potem zaczął opadać, aż osunął się na podłogę,
obramowując ich, jakby jakiś prestidigitator przesuwał go przed ich oczami.
W chwili, gdy świetlny kształt dotknął podłogi, eksplodowało w ich uszach
zawodzenie wiatru. Jednocześnie runęła na nich ściana zacinającego deszczu. Rozejrzeli się,
wciąż razem, schylając głowy. Deszcz bębnił o ich pancerze, wiatr rozwiewał pióra na
kapeluszu Sameny, czyniąc z nich kłąb kotłującego się wściekle pierza.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]