[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 SkÄ…d wiesz?
Wiem  rzekł Breeze rozkładając ręce.  Słuchaj, są rzeczy, o których się wie, ponieważ
ma się je wypisane czarno na białym. I są rzeczy, które się wie, bo są racjonalne i nie mogą być
inne. Jeśli się kogoś zabija, to potem nie robi się szumu ściągając na siebie uwagę i nie trzyma
się pistoletu pod poduszką. Ta dziewczyna była z Henchem cały dzień. Gdyby Hench kogoś
zastrzelił, musiałaby o tym wiedzieć. A jej nawet nie przyszło to do głowy. Inaczej na pewno by
się wygadała. Czym jest dla niej Hench? Facetem do zabawy, niczym więcej. Słuchaj, nie
mówmy o Henchu. Ten, który zabił George'a, usłyszał radio nastawione na pełny regulator i
wiedział, że ono stłumi strzał. Mimo to ogłuszył najpierw George'a, zawlókł do łazienki i
zamknął za sobą drzwi, zanim strzelił. Nie mógł być pijany. Działał fachowo i ostrożnie.
Wyszedł, zamknął drzwi łazienki i wtedy radio przestało grać i Hench, i dziewczyna wyszli,
żeby coś zjeść. Zdarzają się takie zbiegi okoliczności.
Skąd wiesz, że radio przestało grać?
Mówiono mi  odparł Breeze spokojnie.  W tej spelunie mieszkają jeszcze inni
ludzie. Załóżmy, że przestało grać i Hench z dziewczyną wyszli. Na pewno nie po cichu.
Morderca wyszedł z mieszkania George'a i zobaczył, że drzwi Hencha są otwarte. Musiały
być otwarte, bo inaczej nie przyszłoby mu do głowy, żeby wejść do mieszkania.
Ludzie nie zostawiają otwartych drzwi w blokach mieszkalnych. Zwłaszcza w takiej
dzielnicy jak ta.
Pijakom to się zdarza. Są niedbali i rozkojarzeni. I nie mogą myśleć o dwóch rzeczach
na raz. Drzwi, były otwarte  może tylko lekko uchylone, ale zawsze. Morderca wszedł,
wsunął rewolwer pod poduszkę i znalazł przypadkiem drugi. Zabrał go więc z sobą, żeby
tyra; większe podejrzenie rzucić na Hencha.
Możecie go sprawdzić  powiedziałem.
Co? Rewolwer Hencha? Spróbujemy, ale Hench; mówi, że nie pamięta numeru.
Jeśli znajdziemy, może siej uda coś zrobić. Ale wątpię. Spróbujemy sprawdzić ten!
pistolet, który mamy, ale Wiesz, jak to bywa. Idziesz poij śladach i myślisz, że już, już
jesteś u celu, a tu nagle ślad] się kończy. Zlepy zaułek. Jest jeszcze coś, w czym
moglibyśmy ci pomóc w twojej pracy?
Czuję się zmęczony  odparłem.  Moja wyobraznia już nie pracuje tak, jak bym
chciał.
 Jeszcze przed chwilą pracowała znakomicie  po-: wiedział Breeze. W
zwiÄ…zku ze sprawÄ… Cassidy'ego.
Nie odpowiedziałem. Nabiłem fajkę ponownie, ale była jeszcze za gorąca,
aby móc zapalić. Położyłem ją na brze-j gu stołu, żeby ostygła.
 Bóg mi świadkiem, że nie bardzo wiem, co z tobą zrobić  rzekł Breeze
powoli.  Nie wyobrażam sobie, abyś mógł rozmyślnie coś ukrywać w sprawie
dotyczÄ…cej;
morderstwa. A jednocześnie nie wydaje mi się, abyś mógł tak mało o tym wszystkim
wiedzieć.
Znów nic nie powiedziałem.
Breeze pochylił się i poty okręcał cygaro w popielniczce, póki go nie
zgasił. Dopił swoją szklankę, włożył kapelusz i wstał.
Długo zamierzasz milczeć?  spytał.
Nie wiem.
To ja ci pomogę z tego wybrnąć. Daję ci czas do jutra, do południa. Więcej
niż dwanaście godzin. I tak nie zdążą mi do tej pory dostarczyć raportu z sekcji
zwłok. Daję ci ten termin, abyś mógł omówić sprawę z klientem i zdecydować
siÄ™ na ujawnienie sprawy.
A po tym terminie?
Po tym terminie pójdę do szefa Wydziału Detektywistycznego i powiem, że
prywatny detektyw nazwiskiem Philip Marlowe wzbrania siÄ™ przed udzieleniem
informacji potrzebnych mi do śledztwa w sprawie o morderstwo. I co się stanie?
Myślę, że on cię potrafi tak przycisnąć, że popamiętasz.
Aha  powiedziałem.  Przetrząsnęliście biurko Phillipsa?
No pewnie. Bardzo pedantyczny młody człowiek. Nic tam nie było, oprócz
czegoś w rodzaju dzienniczka. W dzienniczku też tylko takie sobie rzeczy, że
chodził na plażę albo był z jakąś dziewczyną w kinie i nic z tego nie wyszło.
Albo że siedział w biurze i żaden klient się riie zjawił. Kiedyś oburzył się na
swoją-pralnię i zapisał całą stronę. Bo przeważnie zapisywał tylko po parę
linijek. Jedno jest tylko ciekawe. Pisał to wszystko drukowanymi literami.
Drukowanymi literami?
Tak. Piórem i atramentem. Nie takimi ogromnymi, kiedy ludzie nie chcą się
zdradzić charakterem pisma. Ale małymi zgrabnymi literkami, jakby ten sposób
pisania był dla niego równie łatwy, jak każdy inny.
 Nie użył drukowanego pisma na wizytówce, którą mi dał.
Breeze zastanowił się chwilę. Potem kiwnął głową.
Prawda. I dzienniczek nie był podpisany. Może to pismo to była tylko taka zabawa.
Jak stenogram Pepysa  powiedziałem.
Co to takiego?
 Dziennik, który pewien człowiek pisał bardzo dawno temu stosując własną
metodÄ™ stenografowania.
Breeze spojrzał na Spanglera, który wstawszy z fotela I dopijał ostatnie krople
ze szklanki.
 Lepiej uciekajmy  powiedział.  Facet się szykuje do opowiedzenia
jakiejÅ› nowej sprawy Cassidy'ego.
Spangler odstawił szklankę i obaj ruszyli ku drzwiom. j Breeze zaszurał nogą i
z ręką na klamce spojrzał na mnie a z ukosa.
 Znasz jakieÅ› wysokie blondynki?
 Musiałbym pomyśleć  odparłem.  Chyba tak. Bardzo wysoka?
 Po prostu wysoka. Nie wiem, jak bardzo. Tyle tylko, że mogłaby się
wydać wysoka facetowi, który sam jest wysoki. Właścicielem tej kamienicy
na Court Street
jest makaroniarz nazwiskiem Palermo. Poszliśmy odwiedzić go w salonach
pogrzebowych po drugiej stronie ulicy. One też należą do niego. Mówił, że
widział wysoką blondynkę, jak wychodziła z kamienicy około wpół do
czwartej. Dozorca Passmore nie zna żadnej wysokiej blondynki w tej
kamienicy. Makaroniarz mówi, że to była istna lala. Przywiązuję dużą wagę
do tego, co on mówi, bo dał mi dobry opis ciebie. Nie widział, jak ta
wysoka blondynka wchodziła, tylko jak wychodziła. Była w spodniach,
sportowym żakiecie i z opaską na włosach.
Ale pod tą opaską miała jasnoblond włosy i to bardzo bujne.
 Nikt taki nie przychodzi mi na myśl  powiedziałem.  Ale
przypomniałem sobie właśnie coś innego. Zapisałem na kopercie numer dowodu
rejestracyjnego samochodu Philłipsa. To może wam pomóc w odnalezieniu jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl