[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Spojrzałem na siebie i oczywiście niczego nie zauważyłem.
 To była zbyt dobra okazja, żeby ją pominąć  ciągnął Inskipp.  Jednej nocy, gdy byłeś na
prochach, twój lekarz znalazł alkohol, który profilaktycznie dołączyliśmy do zrobionych przez ciebie
zapasów spożywczych. Zaopiekował się tym błędem aprowizacyjnym, a w tym czasie nasz chirurg
dokonał poprawek w twoim ciele.
 I od tego czasu Å‚azisz za mnÄ… krok w krok?
 Naturalnie, ale to była twoja sprawa i to, że wiedziałbyś o naszej obecności, niczego na
lepsze by nie zmieniło.
 To z jakiej racji się tu znalazłeś?  warknąłem.  Nie dzwoniłem po komandosów!
Nie spieszył się z odpowiedzią.
 Można to ująć w ten sposób  odparł.  Mam zwyczaj popuszczać nowemu agentowi spory
kawał liny, ale nie tyle, żeby mógł się na niej powiesić. Byłeś tu, można powiedzieć, przez dość
długi czas. Nie dostałem od ciebie żadnego meldunku. Nie było też wiadomości ani o rewolucji, ani
o aresztowaniu. A tak na marginesie  aresztowałbyś ją, gdybyśmy nie wkroczyli?
Oto było pytanie sezonu!
 Nie wiem.
 No i na moje wychodzi, jednak dobrze wiedziałem, co robię. Zdążyłem w ostatniej chwili,
nim nasza zabójczyni ponownie znalazła się w przestrzeni. Widzisz  mówił dziwnie łagodnie 
było to dla ciebie trudne zadanie. W takich jak ten wypadkach linia między dobrem a złem jest
bardzo cienka. A jest niemożliwa do zauważenia, gdy się w sprawę zaangażujesz uczuciowo.
 Co będzie z nią?  zapytałem cicho.
Zawahał się.
 Tylko nie łżyj, ostrzegam. Chcę znać prawdę. Najgorszą, ale prawdę.
 Dobra. Prawda bez obietnic: psychiatrzy sądzą, że mogą coś dla niej zrobić bez zmiany
osobowości, o ile uda im się znalezć przyczynę głównego odchylenia. Ale niekiedy jest to
niemożliwe.
 Nie tym razem. Powiem im, o co chodzi.
Chociaż raz udało mi się go zaskoczyć. Dało mi to odrobinę satysfakcji.
 W takim razie jest duża szansa. Masz moje słowo, że spróbuję wszystkiego, nim dojdzie do
skasowania osobowości. Byłoby lepiej, gdyby nie stała się kolejnym ciałem pętającym się po
okolicy.
Chwyciłem butelkę, zanim dotarła do jego kieszeni, i odkręciłem ją.
 Znam cię dobrze, Inskipp  stwierdziłem napełniając dwa kieliszki.  Jesteś urodzonym
werbownikiem. Jeśli nie możesz ich zniszczyć, to pozwól im przyłączyć się do ciebie.
 A co innego można zrobić  odparł.  Jestem pewien, że ona będzie wielką agentką.
 Stworzymy wielki zespół!  poprawiłem go.
A potem wznieśliśmy toast:
 Za zbrodniÄ™!
Spis treści
Strona tytułowa
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl