[ Pobierz całość w formacie PDF ]

LR
T
- Sally, to było sześć lat temu. Czy do dziś nie możesz mi tego wybaczyć?
Zrozum, od tego czasu upłynęło mnóstwo wody... I zrozum, nie zrobiłem tego
bez przyczyny - dodał, blady jak ściana.
- Okłamałeś mnie - rzuciła mu rozwścieczona. - Naopowiadałeś mi bzdur,
mówiłeś, że mnie kochasz i chcesz być ze mną do końca życia. A potem, parę
tygodni pózniej zostawiłeś mnie, mówiąc, że chcesz się skupić na karierze. Za-
miast szukać takich pretekstów, byłoby znacznie lepiej, gdybyś powiedział mi
otwarcie, że mnie już nie chcesz!
- Nie mógłbym ci tak powiedzieć, bo kochałem cię do szaleństwa. Ale nie mia-
łem wyboru, wiedziałem, że musimy się rozstać. To się stało z powodu pewnego
wydarzenia. Z tym, żeby ci powiedzieć o rozstaniu, zwlekałem przez cały wie-
czór, bo to był wieczór magiczny, a ja wiedziałem, że cię stracę na zawsze.
Uwierz mi, to było dla mnie straszne, to przerastało moje siły...
- Czyżby? - przerwała mu lodowato.
- Sally, ja naprawdę kochałem cię do szaleństwa. Ale wydarzyło się coś, co
sprawiło... co sprawiło, że musiałem poświęcić nasz związek. To wszystko.
- To wszystko? Uznałeś po prostu, że dla ciebie to nie jest odpowiedni mo-
ment, żeby się wiązać? Bo obawiałeś się, że mogę ci przeszkodzić w sukcesach
zawodowych? A kariera jest ważniejsza ode mnie?
- Zrozum, nie chciałem cię skrzywdzić.
- Nie opowiadaj bzdur. A jeśli to prawda, że kochałeś mnie do szaleństwa,
czemu się więcej nie odezwałeś? Zniknąłeś bez śladu. Tego, co mi wtedy zrobi-
Å‚eÅ›, nie przebaczÄ™ ci tak Å‚atwo, Jack.
LR
T
Poczuła, że do oczu napływają jej łzy, więc gwałtownie odwróciła od niego
głowę.
- Skrzywdziłem cię i wiem, że nigdy tego nie zdołam naprawić - powiedział
cicho, biorąc ją za rękę. - Jest mi bardzo, bardzo przykro.
- Jest ci przykro? - Wyrwała dłoń, by otrzeć oczy. - Byłabym ostatnią idiotką,
gdybym miała u- wierzyć w choć jedno twoje słowo. Jesteś prawdziwym... - za-
jąknęła się, bo zabrakło jej odpowiedniego epitetu.
- Szczurem? - podpowiedział jej z cieniem uśmiechu. - Masz całkowitą rację.
Postąpiłem okrop- nie, jak szczur - dodał z takim smutkiem, że przez chwilę
niemal mu współczuła.
- Więc wyjaśnij mi, dlaczego tak postąpiłeś, Jack. Powiedz mi prawdę, bo nic
z tego nie rozumiem. Byliśmy ze sobą tacy szczęśliwi, a skoro niby mnie tak ko-
chałeś... - Urwała, przeszywając go wzrokiem.
Jack na sekundę zamknął oczy. Gdyby jej wtedy o tym powiedział, na pewno
by go przekonywała, że nie ma racji. Na pewno powiedziałaby mu, że to, co zro-
bił jego ojciec, dla niej nie jest ważne i że nie przejmuje się piętnem, jakim zosta-
ła naznaczona jego rodzina. Powiedziałaby mu też, że alkoholizm jego ojca dla
niej nie ma znaczenia. Ale on wiedział, że nie może podejmować ryzyka. Czuł,
że nie wolno mu jej narażać.
Obracając pustą szklankę w dłoni, spoglądał niewidzącym wzrokiem na tań-
czące pary. W jego głowie odżyły dawne demony. Ojciec był alkoholikiem, który
życie rodziny zamienił w koszmar. Matka próbowała osłaniać synów, zamykała
go z młodszym bratem w pokoju, kiedy ojciec szalał. Pamiętał jego wrzaski i
przekleństwa, pamiętał, że ją bił. I pamiętał, jak zatykał wtedy uszy swemu bratu.
LR
T
Skłonność do picia jego ojciec odziedziczył po swoim ojcu, w ich rodzinie to jest
dziedziczne, więc on także jest zagrożony alkoholizmem.
- Uwierz mi, nie jestem odpowiednim materiałem na męża - powiedział z jakąś
niezwykłą stanowczością w głosie.
- Tego mi nie wyjaśniłeś, Jack - odparowała, zaciskając pięści z wściekłości. -
Nie wymiguj się, powiedz mi lepiej, co cię tak niby różni od innych ludzi. Bo
widzę, że jest coś, co przede mną ukrywasz. Jeśli mi nie powiesz prawdy, wy-
chodzę. Wolę iść pieszo na prom, niż siedzieć z tobą. Dlaczego, do cholery, boisz
się mi powiedzieć, w czym rzecz?
Zerwała się, chwytając kaszmirowy szal wiszący na oparciu krzesła, ale on
złapał ją za rękę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl