[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cara sięgnęła do szuflady po gęsty grzebień i przeciągnęła nim po włosach dziewczynki.
 O!  rzuciła z nieskrywanym zadowoleniem.  Tu jest gnida. Jeśli są gnidy, to są i
wszy. To one sÄ… przyczynÄ… stanu zapalnego.
 Gnidy?! Nie daj Boże!  Kobieta z żalem popatrzyła na piękne, gęste włosy córki. 
Czy to znaczy, że trzeba ją ostrzyc? Tak się robiło za moich czasów. Ale w naszej rodzinie
nie było wszy  zastrzegła się pospiesznie.
 Zapewniam panią, że wszy nie zalęgły się dlatego, że córka nie przestrzega zasad
higieny. I wcale nie trzeba ścinać jej włosów  tłumaczyła cierpliwie.  To, że Rebecca ma
wszy, nie ma nic wspólnego z brudem. Wszom jest obojętne, czy włosy są brudne, czy czyste.
Prawdopodobnie maje cała klasa. Swędzenie prowokuje do drapania i przez te malutkie ranki
dochodzi do infekcji bakteryjnej. Nie ma żadnego powodu do wstydu.
Pani Hunter poprawiła się na krześle.
 Obrzydliwość!  prychnęła.  Na pewno nikomu o tym nie powiemy.
Cara westchnęła. Ból stale się wzmagał. Gdy tylko będzie miała chwilę czasu, pójdzie do
lekarza.
 Aby się ich pozbyć, należy zaraz po umyciu wyczesywać je z mokrych włosów. Przede
wszystkim najpierw pójdą panie do apteki, gdzie farmaceuta wyda stosowny płyn do
smarowania głowy. Och!
 Czy coś pani dolega, pani doktor?  zaniepokoiła się matka Rebeki.
Cara zacisnęła zęby.
 Nie, nie. Nic mi nie jest. Jak już powiedziałam, trzeba będzie pójść do apteki w
Ballranoch...
Kobieta zacisnęła wargi.
 Za nic w świecie nie przyznam się przed aptekarzem do wszy ani liszai. On jest naszym
sÄ…siadem! PojadÄ™ do sÄ…siedniego miasteczka.
Wstała, obrzucając Carę nienawistnym spojrzeniem, jakby to ona przyczyniła się do
powstania tego wstydliwego problemu.
 Dziękujemy. Chodz, dziecko. Musimy jak najprędzej pozbyć się tych... pasożytów.
Gdy wyszły, Cara westchnęła z ulgą. Powinna zażyć coś przeciwbólowego, zanim
zacznie się spotkanie, które za kilka minut odbędzie się w jej pokoju.
Przez chwilę siedziała bez ruchu, starając się pokonać ból, lecz nagle szarpnął nią tak
silny atak, jakby dostała kopniaka w brzuch. Poczuła, że pot wystąpił jej na czoło. Co się z nią
dzieje?
Sięgnęła po szklankę z wodą, która stała na biurku. Za moment wejdą tu Jake, Sheena,
fizjoterapeutka i kierowniczka przychodni, aby omówić budżet na najbliższe pół roku oraz
priorytety, które w tym okresie należy zrealizować. Zamknęła oczy. Nie wytrzyma tego!
Znowu chwyciła się za brzuch, ponieważ ponownie owładnął nią paroksyzm potwornego
bólu. Co gorsza, poczuła mdłości. Otępiała podniosła się z krzesła, lecz w tej samej chwili
osunęła się na podłogę. Wydawało się jej, że wszystkie ściany się zakołysały.
 Co ty na to, Ursulo? Odmówisz pomocy szpitalowi? Wiem, że jesteś bardzo
przywiązana do tych obrazów, ale dzięki wystawie szpital zbierze fundusze na niezbędny
sprzęt.
Jake urwał na chwilę, by obserwować, jak jego siostra zareaguje na propozycję pokazania
swoich prac. Patrzył jej w twarz. Na widok blizn po raz kolejny poczuł wyrzuty sumienia na
myśl, ile przez niego wycierpiała.
Ursula kręciła głową z powątpiewaniem.
 No... nie wiem. Nie mam ochoty spotykać się z tłumami ludzi. Kto jest organizatorem?
 Peter Dunne. Kiedyś go poznałaś. Jak wiesz, on też maluje. Włożył bardzo dużo energii
w przygotowania, ale obawia się, że nie uda mu się zebrać optymalnej liczby wystawiających.
 Może... gdybym nie musiała się tam pokazywać...  W jej głosie brzmiała niepewność.
 Chyba mogę się zgłosić... skoro cel jest taki zbożny, a im brakuje obrazów.
Jake rozpromienił się.
Od wielu lat Ursula nie odważyła się na tak ryzykowny krok jak pokazanie swoich
obrazów. Będzie teraz miała zajęcie. Musi przecież wybrać obrazy oraz zadecydować, jak
mają być eksponowane.
 Fantastycznie!  ucieszył się Jake.  Niczym się nie przejmuj. Jak już coś wybierzesz,
powiesz mi, jak mają wisieć, i ja się tym zajmę.
 Mógłby to być pejzaż morski, ten z górami w tle  zastanawiała się Ursula na głos. 
Ten, który malowałam na plaży, kiedy przyszła tam ta doktor Mackenzie z synkiem. Ten
mały jest niezwykły.  Uśmiechnęła się, zamyślona.  Prosto z mostu powiedział mi, co
myśli. Tak jak ty, kiedy byłeś mały.
 Fajny jest, prawda? Gordon Mackenzie odżył, od kiedy Dan pojawił się w jego życiu.
Ursula uniosła brwi.
 Bardzo się zmartwi, kiedy się dowie, że Cara rozważa możliwość wyjazdu z
Balłranoch.
Jake odstawił filiżankę, szeroko otwierając oczy.
 Co takiego? Chyba nie zamierza się wyprowadzić? Już wkrótce?
 Zrozumiałam, że jak ojciec stanie na nogach oraz jeśli znajdzie warunki, które będą jej
odpowiadały.
Wstał, po czym na moment wbił wzrok w podłogę.
 Muszę wracać do przychodni.  Uśmiechnął się sztucznie.  Za parę minut mamy
zebranie. Zawiadomię Petera, że wezmiesz udział w wystawie. Na pewno bardzo się ucieszy.
Gdy zjeżdżał ze wzgórza do miasteczka, przez jego umysł przebiegały setki myśli. Nie
mógł wprost uwierzyć, że sprawy przybrały aż taki obrót, ze Cara postanowiła przeprowadzić
siÄ™ gdzie indziej.
Od czasu wizyty Chrisa nieraz myślał o swoim życiu, o tym, jak czas przecieka mu przez
palce. Tak, ma dług wdzięczności wobec siostry, ale jemu samemu też należy się odrobina
szczęścia!
U stóp wzgórza z piskiem opon skręcił w drogę prowadzącą do przychodni. Cara uznała,
że ją zwodzi, ponieważ cierpi na przerost ambicji i nie chce z nikim się wiązać, a ona i Dan
uniemożliwią mu zrobienie wielkiej kariery. Chociaż to nieprawda, ona jest o tym
przekonana.
Utrzymywał dystans z różnych powodów, ale ten do nich się nie zaliczał. Kochał tę pracę
i ten region. Od dawna marzył o tym, żeby tu osiąść i z czasem założyć rodzinę.
I oto po tylu latach w jego życiu pojawiła się Cara. Jak głupiec dał się zniewolić poczuciu
obowiązku wobec Ursuli, ponieważ nie widział możliwości zagwarantowania Carze tego, na
co zasłużyła.
A teraz dowiaduje się, że ona chce opuścić te strony. Wyskoczył z samochodu, głośno
trzaskajÄ…c drzwiami.
Wielkimi krokami wszedł do recepcji po swoje dokumenty potrzebne na zebranie.
 Wszyscy już są?  zapytał Karen.
 Na razie jest tylko Cara. Skończyła już przyjmowanie pacjentów, więc możesz do niej
wejść. Zaraz przyniosę kawę.
Ruszył w stronę jej gabinetu, otworzył drzwi i stanął w progu jak wryty.
 Co siÄ™ dzieje?
Cara leżała skulona na podłodze i cicho jęczała.
 Co ci jest? Gdzie ciÄ™ boli?
Przykląkł obok niej i odgarnął jej włosy z twarzy. Drugą ręką badał puls.
 Od kiedy tak ciÄ™ boli?
 Od rana. Z przerwami. Nie mogę oddychać, tak boli. Jakby mnie ktoś dzgał nożem 
wyszeptała. Odwróciła się na plecy.  Dzieje się coś bardzo niedobrego, Jake. Z prawej strony
podbrzusza... Potworny ból... Na czoło wystąpiły jej krople potu.
 Już dobrze. Jestem przy tobie  przemawiał do niej spokojnym, opanowanym głosem. 
Zabieram cię do szpitala. Sheena pojedzie z nami. Zaraz zadzwonię do izby przyjęć.
Zamknęła oczy i słabo przytaknęła. Patrzył na jej pobladłą twarz, ściągnięte bólem rysy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl