[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drodze. Kate... wygląda na porządną kobietę. Mam nadzieję, że jeszcze uda się
wszystko wyprostować.
Carl wstał i serdecznie objął syna.
77
S
R
- Kocham cię, Hank. Jesteś najlepszym synem pod słońcem. Nie mogę się
doczekać, kiedy się ożenisz i sam będziesz miał syna. Jednak i dla mnie życie
jeszcze się nie skończyło.
- Rozumiem, tato.
- Jutro z samego rana pojadę do Denver. Oczywiście, jeśli uda mi się wyprosić
od Maggie telefon i adres Kate. Boję się, że to nie będzie łatwe. Maggie ma chyba
pretensje i do ciebie, i do mnie.
- Do mnie chyba większe. Pójdę i zorientuję się, może jakoś ją udobrucham. -
Hank nabrał głęboko powietrza, wyprostował się i odważnie ruszył w stronę domu,
choć miał pewność, że zaraz spotka się z jawną wrogością ze strony Maggie.
W kuchni nie było żywego ducha, ale w powietrzu unosił się apetyczny
zapach pieczonej wołowiny. Hank zajrzał do pralni. Pusto. Ruszył korytarzem do
siebie.
Aóżko starannie posłane, brudne rzeczy znikły. Dlaczego ona jest taka uparta?
Przecież wyraznie zabronił jej wstępu do swojej sypialni. Nie chciał, by cokolwiek
dla niego robiła. Nie chciał uzależniać się od kobiety. Z doświadczenia wiedział, że
kobiety dziś są, a jutro mogą odejść. Miał wielu kumpli, którzy już tego
doświadczyli. Choć, między Bogiem a prawdą, niejeden z nich sam sobie na to
zasłużył. Ale właściwie nie o to chodziło.
Hank widział, jak śmierć mamy wpłynęła na ojca. Carl całkiem się załamał,
naprawdę było z nim marnie. Dlatego Hank nie zamierzał wiązać się z kimkolwiek,
wolał liczyć wyłącznie na siebie.
Zapukał do pokoju Maggie.
Nikt nie odpowiedział.
Przyłożył ucho do drzwi. Zupełna cisza. Zapukał ponownie, tym razem
mocniej.
W końcu usłyszał jakiś dzwięk. Czekał cierpliwie.
78
S
R
Po chwili drzwi się otworzyły. Maggie popatrzyła na niego sennie. Chyba ją
obudził.
- Tak?
- Muszę z tobą pogadać.
- Nie płacisz mi za gadanie. Kolacja za godzinę - burknęła i chciała zamknąć
drzwi, lecz Hank zdążył wsunąć nogę.
- Maggie, przestań. Chciałbym cię przeprosić.
- Przecież uważasz, że postąpiłeś słusznie, więc dlaczego chcesz przepraszać?
- Myliłem się. Musimy rozmawiać szeptem? Chodzmy do kuchni, pogadajmy
przy kawie.
- Mam ci wszystko ułatwić?
- Maggie, proszÄ™.
- Dobrze, zaraz zaparzę kawę. Muszę się tylko ogarnąć.
- Wcale nie musisz - odpowiedział nieoczekiwanie, jak urzeczony wpatrując
się w jej splątane jasne loki, a rozbudzona wyobraznia podsuwała mu niepokojące
obrazy.
- Przyjdę za minutę - rzekła stanowczo Maggie i zamknęła drzwi.
Gdy po chwili zjawiła się w kuchni, miała starannie zaplecione włosy.
Wprawnie zabrała się do parzenia kawy.
- Jeśli są jakieś ciasteczka, to chętnie przegryzę.
- I stracisz ochotę na kolację - skomentowała.
- Maggie, mówisz do mnie, jakbym był Timmym - żachnął się Hank.
- Mówię do kogoś, kto sprawił przykrość mojej cioci i własnemu ojcu, a teraz
udaje, że nic się nie stało - odparowała ostrym tonem.
Hank się nie bronił. Opuścił głowę.
- Wiem. I bardzo tego żałuję. Bałem się, po prostu się bałem. Tata ciężko
przeżył odejście mamy. Gdyby teraz stało się podobnie, mógłbym go stracić na
zawsze. Dlatego wolałem od razu to przeciąć, nie narażać go na ryzyko.
79
S
R
- Chciałeś go mieć pod ręką, cieszyć się jego obecnością, gdy ci to pasowało,
albo kompletnie o nim zapominać.
- Wydawało mi się, że to optymalne rozwiązanie. Próbujesz przedstawić to w
niewłaściwym świetle.
Maggie nalała kawę, usiadła przy stole i upiła łyk.
- To Kate należą się przeprosiny - powiedziała po chwili milczenia. - Po raz
pierwszy od bardzo dawna zaczynała cieszyć się życiem.
- Rozumiem, ale... czemu aż tyle czekała? Przecież jest atrakcyjną kobietą.
Mogła już wcześniej kogoś sobie znalezć.
- A więc twoim zdaniem to ona jest winna? Zazwyczaj mija wiele czasu, nim
człowiek zdoła pogodzić się ze stratą najbliższej osoby. Czasem nigdy do tego nie
dochodzi. Kate próbowała kogoś poznać, ale faceci, z którymi się umawiała, szybko
ją zniechęcali. Uważali, że skoro jest wdową, to od razu da się zaciągnąć do łóżka.
- Seks jest czymś naturalnym w każdym związku.
- Tak? Czy to znaczy, że robisz to z każdą, z którą się spotykasz? A potem co?
Dziękujesz i idziesz w swoją stronę?
- Zaraz, zaraz! - zaoponował gwałtownie Hank. - Nie mówimy o mnie, tylko o
Kate!
- Nie życzę sobie rozmawiać na jej temat. - Maggie się podniosła. Zajrzała do
pieczeni, a potem zabrała się do obierania ziemniaków. Stała odwrócona do Hanka
tyłem.
Hank odczekał chwilę, podszedł bliżej i oparł się o blat.
- Ojciec chce rano pojechać do Denver i spotkać się z Kate. Dasz mu jej adres
i telefon?
- Niby dlaczego? Jeszcze za mało ją zdenerwowaliście?
- Tata mówi, że się w niej zakochał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]