[ Pobierz całość w formacie PDF ]

robocie. Ale nie zajmuję panu czasu - ciągnęła, ruszając w kierunku wyjścia. - Pewno pan
strasznie zapracowany, sierżancie? I co? Nie zdarzy się nic więcej?
- Czemu miałoby się coś zdarzyć, proszę pani?
- Jak zobaczyłam pana, przyszło mi do głowy, że być może działa tu jakiś gang. Powie pan
pannie Blacklock, że przyniosłam trochę pigwy?
Wyszła, a Fletcher doznał nagłego olśnienia. Mylnie, jak się okazało, zakładał, że naoliwić
drzwi musiał jeden z domowników. Teraz widział swój błąd. Każdy z zewnątrz mógł to
zrobić, gdy autobus Mitzi odjechał, a panna Blacklock i panna Bunner wyszły z domu. O
podobną sposobność było z pewnością łatwo. A zatem nie sposób wykluczyć żadnej z osób,
które piątkowego wieczora znajdowały się w salonie.
3
- Murg.
- Co powiesz, Hinch?
- Zastanawiam się głęboko.
- NaprawdÄ™, Hinch?
- Tak. Mój bystry mózg pracuje. I wiesz, Murg? Cała piątkowa historia wydaje mi się mocno
podejrzana.
- Podejrzana?
- Aha. Odgarnij no włosy z czoła i wez tę grackę. Udawaj, że to rewolwer.
- Ojej! - przestraszyła się panna Murgatroyd.
- Nie bój się. Na pewno cię nie ugryzie. Chodz ze mną do kuchni. Staniesz w drzwiach i
odegrasz rolÄ™ napastnika. O, tutaj staniesz! Teraz wejdziesz do kuchni i sterroryzujesz
gromadę idiotów. Wez latarkę elektryczną. Włącz.
- Przecież to biały dzień!
- Puść w ruch wyobraznię, Murg! Włączże latarkę. Panna Murgatroyd wykonała polecenie
nader nieudolnie. Włączając latarkę, wsunęła pod ramię grackę.
- Zmiało! - zachęciła ją przyjaciółka. - Do roboty! Przypomnij sobie, że niegdyś w naszej
szkole grałaś Hermie w "Znie nocy letniej"! Graj teraz! Wykorzystaj wszelkie uzdolnienia!
"Ręce do góry!" - oto twoja kwestia. I nie popsuj wszystkiego, dodając: "Proszę państwa".
Panna Murgatroyd była posłuszna. Uniosła latarkę, zatoczyła szeroki łuk gracką i ruszyła w
stronę drzwi kuchennych. Przerzuciwszy latarkę do lewej ręki, nacisnęła klamkę, pchnęła
drzwi i znów ujęła latarkę prawą dłonią.
- Ręce do góry! - zawołała groznie i dodała w tejże chwili: - Hinch! To diablo trudna sprawa.
- Dlaczego?
- Bo te drzwi... Są wahadłowe i wciąż się zamykają, a ja mam obie ręce zajęte.
- Otóż to! - podchwyciła panna Hinchliffe. - Drzwi salonu w Little Paddocks też musiały się
wciąż zamykać. Nie są wprawdzie wahadłowe, ale mimo to niepodobna, żeby je otworzyć i
tak zostawić. Dlatego właśnie Letty Blacklock kupiła u Elliota z High Street tę prześliczną
podporę z ciężkiego szkła. Nigdy jej nie wybaczę, że mnie tak paskudnie podkupiła.
Targowałam się ze starym kutwą zawzięcie i z dobrym skutkiem. Z ośmiu gwinei zjechał na
sześć funtów i dziesięć szylingów, no i akurat wtedy zjawiła się panna Blacklock i tę
przeklętą podporę do drzwi kupiła! Jak żyję, nie widziałam równie pięknej sztuki z tak
dużymi bańkami powietrza w grubym szkle.
- Może napastnik posłużył się podporą, by przytrzymać drzwi? Co ty na to, Hinch?
- Zdobądz się na zdrowy rozsądek. Jak by to wyglądało? Facet otwiera drzwi z łoskotem,
mówi: "Momencik, proszę państwa", nachyla się i kładzie podporę jak trzeba, co? I dopiero
wtedy przystępuje do właściwej roboty, wołając: "Ręce do góry!" Spróbuj, Murg,
przytrzymać drzwi ramieniem.
- To też trudna sprawa.
- Właśnie! Rewolwer, latarka i mocowanie się z drzwiami. Trochę za dużo, prawda? Jaki stąd
wniosek?
Panna Murgatroyd nie pokusiła się o wyciąganie wniosku. Z podziwem przypatrywała się
swojej mądrej przyjaciółce, oczekując wyjaśnień.
- Ten Scherz miał rewolwer, bo strzelał - podjęła panna Hinchliffe. - Miał też latarkę, bo
widzieliśmy ją wszyscy, ale nie ulegliśmy przecież zbiorowej hipnozie, niby przy sztuczce z
liną w Indiach. Ach! Jak okropnie nudne są opowieści starego Easterbrooka o Indiach!
Chodzi o to, Murg, że ktoś mógł pomóc włamywaczowi i przytrzymać drzwi.
- Ale kto?
- Na przykład ty. O ile mnie pamięć nie zawodzi, stałaś tuż obok drzwi, gdy światło zgasło. -
Panna Hinchliffe roześmiała się serdecznie. - Diablo podejrzany typ z ciebie! Ale komu
przyjdzie do głowy coś podobnego! Daj mi tę grackę. Dzięki Bogu to nie prawdziwy
rewolwer, bo w przeciwnym razie zastrzeliłabyś się już dawno.
3
- Zdumiewająca historia - wymamrotał pułkownik Easterbrook. - Doprawdy zdumiewająca,
Lauro.
- Co, kochanie?
- Chodz na chwilÄ™ do mojego pokoju.
- Co się stało Archie?
Pani Easterbrook stanęła w otwartych drzwiach.
- Pamiętasz, że raz pokazywałam ci rewolwer?
- O tak, Archie! Taki paskudny, czarny!
- Aha. To pamiątka. Broń zdobyta na szkopach. Był w szufladzie, prawda?
- Był. Oczywiście.
- A teraz go nie ma.
- ZdumiewajÄ…ca historia, Archie!
- Nie brałaś go stąd, Lauro?
- Skąd znowu! Bałabym się dotknąć czegoś takiego!
- A może ta stara? Jakże się ona nazywa?
- Nie. Nie zdaje mi się. Pani Butt nigdy nie pozwoliłaby sobie na coś podobnego. Mam ją
zapytać?
- Nie... Lepiej nie... Zaraz zaczęłyby krążyć plotki. Po co? Powiedz, Lauro, czy przypominasz
sobie, kiedy pokazywałem ci ten rewolwer? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl