[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nalegała, chcąc przekonać nie tylko męża, lecz także siebie.
- Być może. Ale Bill pochodzi ze starej, zamożnej rodziny. Co prawda
jako młodszy syn nie odziedziczy ani tytułu, ani majątku, jednak jego
dochody wynoszą tyle, że gdyby chciał, mógłby nie pracować do końca
życia. Fakt, że woli pracować, świadczy na jego korzyść. - Choć Alex
otworzył książkę, Kate nie dawała za wygraną.
- I uważasz, że Laura chciała w ten sposób usidlić Bilia? Przywiązać go
do siebie?
- Sam nie wiem. - Był już zmęczony. - W każdym razie upewnię się, że
się nie spotkają do jej wyjazdu. I proszę, żebyś się starała trzymać Laurę z
dala od obozu, o ile ci siÄ™ to uda.
- A jeśli mi się nie uda?
- Daj znać. Zamknę Bilia w areszcie - mruknął.
- Wiesz, Emma nie wyglądała dziś najlepiej - kontynuowała Kate - jakby
uważała, że powinna być smutna i zdumiona, a zamiast tego odczuwała
radość. Bardzo dziwne. Nie, żebym ją obwiniała... To całkowicie
zrozumiałe...
- Ale jednocześnie straszne. - Patrzysz na bliskich przyjaciół i nagle się
zastanawiasz, czy nie noszą masek. Może kryje się pod nimi ktoś obcy...
Ktoś, kto mógłby zatłuc mężczyznę na śmierć... - dokończył za nią.
- Właśnie. Niedobrze mi na myśl o tym. Nie wiem, co robić. Wydaje mi
się, że cokolwiek powiem lub zrobię ściągnie na mnie podejrzenia, a
przecież ja nie miałam z Hugh na pieńku! Czuję się jak idiotka!
- Moje biedactwo! - Pocałował ją w czoło. - Rozumiem cię. Cały batalion
stanął na głowie, policjanci przesłuchują wszystkich, wyciągają stare brudy,
podejrzewajÄ… kogo siÄ™ da... Aja na dodatek jestem rzecznikiem prasowym i
podejrzanym jednocześnie. Koszmar! - wybuchnął. Po chwili odzyskał
panowanie nad sobą. - Fergus chodzi struty, jakby coś go gryzło...
- Nie myślisz chyba...
- Boże drogi, sam już nie wiem, co myślę. Kilka dni temu Bill i Fergus
widzieli Hugh z kobietÄ…. Nie rozpoznali jej...
RS
117
- Laura o tym mówiła! - Kate wyrwała się z jego objęć. - Podejrzewała,
że Hugh kogoś ma! Może to jej mąż?
- Może... Tylko że nikt o niczym nie wie. Laura zaprzeczyła, jakoby
podejrzewała go o romans, zarówno wobec policji jak i Jossa.
Prawdopodobnie obawiała się, że uznają zazdrość za wystarczający motyw,
by go zabiła. Nigdy się nie dowiemy, o ile ta kobieta sama się nie zgłosi...
- Biedna Laura - szepnęła Kate. - Co za sytuacja.
- Biedny Hugh. Nie będzie nawet miał wojskowego pogrzebu, a bardzo
by tego pragnął. Przekonywałem jego ojca, żeby zmienił decyzję. Na
próżno. Co za ironia losu; Hugh pójdzie do ziemi bez flagi i salwy
pożegnalnej, choć z nas wszystkich jemu by na tym najbardziej zależało.
- To wszystko jest bardzo smutne. - Przywarła do męża. - Obiecaj mi, że
nasze małżeństwo nigdy się tak nie skończy.
Alex musnÄ…Å‚ jej policzek.
- Nietrudno będzie dotrzymać takiej obietnicy.
I wtedy niespodziewanie zobaczył oczami wyobrazni Joannę i notatkę w
prasie, że wkrótce przybywa do Belfastu ze swoją wystawą. Odepchnął to
wspomnienie od siebie. Nie zależało mu na Joannie. Już nie zaszkodzi jego
małżeństwu. Jest na to za pózno. Ponownie sięgnął po książkę.
Z czasem zainteresowanie całą sprawą ucichło, zwłaszcza że nie wykryto
nic nowego. Policjanci przesłuchiwali wszystkich, o których wiadomo było,
że nie pałali do Hugh sympatią. Nie dowiedzieli się niczego. Nikt nie
pokazywał palcem na innych. Wszyscy mieli alibi na krytyczne godziny,
nawet jeśli było to tylko zapewnienie, że spali w domu. Batalion zacieśniał
szranki, żeby się bronić przed obcymi. Wiedzieli, że odbędzie się
dochodzenie wewnątrz jednostki. Nie chcieli udzielać informacji intruzom z
zewnÄ…trz.
Przez przypadek znaleziono sygnet i portfel Hugh przy lokalnym
złodziejaszku i handlarzu narkotyków i sprawa ponownie trafiła na pierwsze
strony gazet.
Chłopak zaprzeczał, jakoby zabił Hugh. Twierdził, że obrabował zwłoki.
W przeszłości skazano go za pobicie, więc policjanci nie uwierzyli jego
zapewnieniom. Oskarżono go o zabójstwo. Czekał na proces.
Zainteresowanie sprawą znów przycichło.
Prasa ograniczała się do niewybrednych artykułów o armii, batalionie,
dowódcy i oficerach w ogóle. Ignorując fakty, dziennikarze płodzili sążniste
RS
118
opowieści o Laurze, Hugh i Billu. Wojskowi chodzili ze wzrokiem
utkwionym w ziemiÄ™ i koncentrowali siÄ™ na pracy.
A Alex dziękował wszystkim świętym, że Serena nie napisze swego
artykułu. To byłby śmiertelny cios.
Minęły dwa tygodnie. Emma i Fergus wyjechali na urlop i wrócili
szczęśliwsi i spokojniejsi niż przed wyjazdem. Laura odjechała pogrążona
we łzach razem z ciałem Hugh. Zapewniała, że wkrótce wróci. Bilia
poinformowano, że po znalezieniu zastępcy wyjedzie do Bośni. Gazety
znalazły sobie inny obiekt zainteresowania. Pokój nadal był niepewny;
zdarzały się momenty grozy i chwile nudy. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Wtedy bliznięta wróciły po samochód.
- Nie zatrzymają się u nas. - Alex był nieugięty. Kate i Emma parzyły
herbatę. W salonie Fergus próbował zabawiać gości rozmową. Alex, który
[ Pobierz całość w formacie PDF ]