[ Pobierz całość w formacie PDF ]
158
- Tak może być - odparł bardzo zdziwiony, że nawiązał
z niÄ… jakiÅ› kontakt. - JesteÅ› PolkÄ…?
- Jasne, że Polką.
- JesteÅ› normalna?
- A ty co, jesteÅ› jakimÅ› pieprzonym szowinistÄ…? - ziryto
wała się mocniej. - Co to za głupawe pytania?
Z twarzy Marcina Grdybka nie znikał szok, ale zaczęła
mu towarzyszyć jakaś ulga.
- Nie co dzień wyjmuję dziewczyny z bagażnika, może
dlatego jestem jakiś mało bystry.
- Gdybym wyjęła kogoś z bagażnika, przyszłoby mi do
głowy zadać lepsze pytania, niż czy jesteś Polką i czy jesteś
normalna...
- No, to spójrz na siebie - powiedział.
I Miśka spojrzała. Była nieludzko utytłana we wszelkim
kurzu, smarze i pajęczynach, jakie zebrała z najciemniej
szych zakamarków Krętek. Musiała być również nieludzko
potargana, posiniaczona i wymęczona, a w dłoni kurczo
wo trzymała zaciśniętą słuchawkę. Spojrzała na Marcina
Grdybka i spytała:
- Czy mogłabym u ciebie skorzystać z telefonu?
Dom, w którym mieszkał Grdybek, musiał być nowy i jesz
cze nie do końca zasiedlony. W każdym razie sprawiał wra
żenie nienaturalnie cichego i spokojnego. Wjechali na dru
gie piętro i weszli do bardzo dużej kawalerki. Miśka nie
miała czasu ani ochoty na kontemplowanie wnętrza. Po
pierwsze, bardzo spieszyło jej się do łazienki. Kiedy wresz
cie załatwiła najbardziej naglącą potrzebę i stanęła przed
wielkim lustrem wiszącym nad umywalką, nie mogła
uwierzyć własnym oczom.
Wyglądała o wiele gorzej, niż mogłaby przypuszczać.
Prawdę mówiąc, nigdy nie wyglądała tak fatalnie. W ogóle
nie zdawała sobie sprawy, że ma takie możliwości. Patrzyła
na ofiarę wojny, prześladowań, długotrwałego przetrzymy
wania w lochach tortur i katuszy, ewentualnie zawodów
sportowych dla niewyżytych dziesięciolatków.
159
- Halo, dobrze się czujesz? - spytał zaniepokojony głos
zza drzwi.
- Tak - powiedziała, otwierając. - W każdym razie le
piej, niż wyglądam.
- Chciałaś zadzwonić - przypomniał, podając jej słu
chawkę i kartkę. - Tu masz mój adres.
- Po co? - nie zrozumiała.
- No, gdybyś chciała zadzwonić na policję albo na pogo
towie...
- Najpierw telefon do przyjaciół - powiedziała Miśka,
wystukujÄ…c numer.
- Halo, Magda?
- Miśka! Boże! Gdzie jesteś?! Jak się czujesz?!
- Dobrze, wszystko w porzÄ…dku. Jestem w Warszawie.
Może niedługo u was będę...
- Miśka, słuchaj, tu jakieś trzy godziny temu przyszło
trzech zbirów...
- Boże! Co ci zrobili?
- Nic, nic, nie bój się, ale... Bardzo się przestraszyłam.
Uchyliłam drzwi, a ci wdarli się do środka. Wiesz przecież,
że nie bardzo potrafię tarasować wejścia, a Kośmy nie było.
Zaczęli łazić po mieszkaniu. Powiedzieli, iż są twoimi zna
jomymi, że się z tobą umówili i pytali, czy nie dzwoniłaś
i czy nie mówiłaś, gdzie jesteś albo kiedy przyjdziesz. Nic
nie powiedziałam.
- Bo przecież nic nie wiedziałaś.
- No, tak... I jeszcze bardzo się dziwili, że można mieć
w domu tyle książek.
- Może jacyś alergicy. Wiesz, wrażliwi na kurz.
- Tak, tak, na pewno są wrażliwi. W każdym razie nie
wiem, czy dobrze zrobisz, przyjeżdżając tutaj.
- Boże, masz rację!
- Masz gdzie się podziać?
- Tak. Nie wiem. Tak. Nie martw się. Odezwę się wkrót
ce. Gdyby wrócili, nie mów, że dzwoniłam. Pamiętaj, to
ważne: nie miałaś ode mnie żadnego sygnału. Musisz udać,
160
że się strasznie martwisz. Powiedz, że dasz znać na poli
cję, że zaginęłam.
- Miśka, w co ty się wpakowałaś?
- Nic takiego. Odezwali siÄ™ starzy znajomi. Sprawa ta
ka bardziej romansowa. KtoÅ› jest nachalny i muszÄ™ go
spławić.
- No, to kamień spadł mi z serca. Będę milczeć jak grób.
Trzymaj siÄ™, pa.
Miśka wyłączyła słuchawkę, ale jej nie odłożyła. Zamarła
na krześle, zastanawiając się, co zrobić i gdzie iść. Gdzie iść?
Dobre pytanie. Może znalazłaby parę miejsc na noc, dwie,
może tydzień, ale nie będzie narażać przyjaciół ani rodziny!
Ten notes z adresami w szufladzie Sumiastego! Każdy może
się teraz spodziewać odwiedzin. Nikt ze znajomych nie po
winien wiedzieć, gdzie jest Miśka, bo przecież w razie czego
nie sposób oprzeć się sile perswazji Krętków.
No, ale gdzie ona jest właściwie? To znaczy, gdzie bę
dzie, bo ma przecież adres aktualnego pobytu... Miśka spoj
rzała na kartkę, potem na mieszkanie, potem na kartkę
i znowu na mieszkanie. Było całkiem niegłupie - jedno
wielkie pomieszczenie z aneksem kuchennym i antresolÄ…,
na której stało wielkie łóżko. Na dole mała kanapka, fotele,
ława, telewizor, z boku komputer, półki z książkami -
wszystko całkowicie zadowalające.
Dopiero kiedy Miśka zrobiła to podsumowanie, zrozu
miała, do czego prowadziło i co z niego wynika. Musi tu
zostać. Właśnie tu, bo na razie nie ma innej możliwości.
W tym czasie skontaktuje siÄ™ z dziewczynami i postara siÄ™
coś wymyślić. Na razie nie ma przecież żadnych pieniędzy,
żadnych dokumentów, żadnej możliwości, żeby tak z miej
sca znalezć sobie inne lokum. Tu właśnie jest najbezpiecz
niej - wiadomo, najciemniej pod latarniÄ…. W dodatku bÄ™
dzie mogła trzymać rękę na pulsie i kontrolować poczy
nania Krętka. Gdyby ewentualnie ktoś odkrył jej obecność
u Grdybka i coś mu się w związku z tym przydarzyło... nie
jest z nim związana na tyle, żeby się tym teraz przejmować.
161
[ Pobierz całość w formacie PDF ]