[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Widziałam go po raz ostatni w sobotę wieczorem. Wróciliśmy
do mojego mieszkania pózno w nocy. Oboje mieliśmy niezle w
czubach. A potem Johnny pojechał prosto do siebie. Nigdy się nie
zgadzam, żeby jakikolwiek mężczyzna nawet najlepszy przyjaciel
nocował u mnie, gdy dzieci są w domu. Niedziele mam wolne i
zwykle spędzam je razem z nimi. Dlatego dopiero wczoraj
138
wieczorem dowiedziałam się o starym Harrisie. Postanowiłam
przyjść na pogrzeb, ponieważ znamy się z Johnnym od dawna, a
wiem, że nie ma teraz wokół siebie zbyt wielu przyjaznych ludzi.
Wzruszyła ramionami. A tymczasem on się nie zjawił. Nie
powiem, żeby ten fakt mnie szczególnie zaskoczył.
Nie? Dlaczego?
Możemy już iść, mamo? wtrącił się Jeremy, ciągnąc matkę
za rękę. Obiecałaś, że pójdziemy do Burger Kinga".
Za chwilÄ™, Jeremy. Wiesz, co sÄ…dzÄ™ na temat przerywania
rozmowy starszym. Glenda uśmiechnęła się przepraszająco do
Rachel. Ach, te dzieciaki. Jest pani nauczycielkÄ… i sama pani wie,
jakie z nimi utrapienie. A co do Johnny'ego, to wcale go nie winiÄ™
za nieobecność na pogrzebie. Stary Harris był dla niego w
dzieciństwie naprawdę podły, zresztą jak i dla wszystkich swoich
dzieci. Nie sposób zliczyć, ile razy dostały od niego baty. Wiem, że
nie powinno się mówić zle o zmarłych skinęła głową w kierunku
trumny ale nie zamierzam ukrywać prawdy.
Rachel zaparło dech.
Podejrzewałam kiedyś, że te dzieci są bite. Ale gdy spytałam o
to Johnny'ego, zaprzeczył.
Glenda się roześmiała.
To do niego całkiem podobne.
Mamo... W głosie Jeremy'ego pojawiła się płaczliwa nuta.
Zaczekaj jeszcze moment, Jeremy.
Nagle podeszła do nich Kay i uśmiechnęła się zdawkowo do
Glendy.
Przepraszam cię, Rachel. Czy mogłabyś mnie podrzucić do
139
sklepu? Tutaj podwiózł mnie Jim. Kay i Glendę dzieliła społeczna
przepaść, z której obie zdawały sobie sprawę. Kay, podobnie jak i
Rachel, należała do miejscowego klubu, podczas gdy Glenda była
osobą nie zauważaną przez wpływowych obywateli miasta.
Podrzucę cię z przyjemnością. Rachel z trudem starała się
ukryć zniecierpliwienie. Była niezadowolona, że koleżanka siostry
wtrąciła się do rozmowy. Jeśli Glenda zamierzała wyjawić więcej
faktów z młodości Johnny'ego, to teraz, gdy dołączyła do nich Kay,
na pewno zmieniła zamiar. Rachel nie miała co do tego
wątpliwości, a pragnęła wiedzieć jak najwięcej o dzieciństwie
Johnny'ego Harrisa. Kay, pewnie nie miałaś jeszcze okazji poznać
Glendy Watkins oraz jej syna Jeremy'ego. Glendo, to jest Kay
Nelson.
Kay skinęła głową, gdy Rachel dokonała prezentacji.
Czy jest pani zaprzyjazniona z rodziną Harrisów?
Jestem przyjaciółką Johnny'ego sprostowała Glenda, jak
gdyby obawiała się, by nie posądzono jej o zbytnią zażyłość z
ojcem Johnny'ego.
I ty to nazywasz przyjaznią, mamo? zachichotał Jeremy, a w
jego oczach zamigotały iskierki złośliwości. Widziałem
przedwczoraj w nocy, jak trzymał ręce na twoim...
Jeremy Anthony Watkins! Glenda zakryła dłonią usta
chłopca i mocno się rumieniąc, spojrzała w stronę kobiet z wyrazem
zażenowania. Muszę czym prędzej nakarmić chłopca, zanim
stanie się prawdziwym potworem. Głodne dzieci potrafią być
nieznośne. Cieszę się, że mogłam ponownie panią spotkać, panno
Grant. Miło mi było panią poznać, panno Nelson.
140
Rachel i Kay wymamrotały słowa pożegnania, a Glenda
chwyciła syna za rękę i pospiesznie wyszła z sali.
Ciekawa jestem, za co ją trzymał? zastanawiała się głośno
Kay, najwyrazniej żywo zainteresowana tematem. Dwie obce
kobiety, które uczestniczyły w uroczystości żałobnej, zmierzały w
stronÄ™ samochodu.
Nie mam pojęcia odparła Rachel tonem, który nie zachęcał
do dalszych pytań. Nie miała najmniejszej ochoty myśleć, a co
dopiero dyskutować na temat stosunków łączących Johnny'ego z
GlendÄ… Watkins.
Spróbuję odgadnąć. Kay chichocząc, wsiadła do maximy.
Ale po chwili spojrzała w stronę Rachel, która właśnie wkładała
kluczyk do stacyjki, i dodała: Zresztą wolę nie zgadywać. Choć
muszę przyznać, że jestem zdumiona. Nie przypuszczałam, że
Johnny Harris znajdzie sobie w naszym mieście kobietę. Nawet taką
jak ona. Sądziłam, że wszystkie będą się go bały.
Myślę, że znają się z Glendą od bardzo dawna skwitowała
jej uwagę Rachel. Chciała jak najprędzej pozbyć się towarzystwa
Kay. Była rozproszona. Nie spostrzegła betonowej wypukłości na
jezdni i samochód podskoczył w górę. Zacisnęła usta, przyrzekając
sobie, że będzie bardziej uważna. Włączyła się do ruchu, skupiając
siÄ™ na prowadzeniu pojazdu.
Wiesz, kim były owe dwie dziewczyny? Kay aż pojaśniały
oczy, gdy się odwróciła w stronę Rachel, żeby jej przekazać plotki.
Dowiedziałam się od Dona Gillespie'ego. To prostytutki.
Prawdziwe prostytutki. Wyobrażasz sobie?
Ależ Kay. Rachel oderwała wzrok od jezdni i spojrzała z
141
powątpiewaniem na koleżankę siostry. Prostytutki?
Don mi powiedział, że stary Willie Harris regularnie jak w
zegarku dwa razy w miesiącu spotykał się z jedną z nich w
Louisville. Podobno figlował z dziewczyną od czasu, gdy miała
dwanaście lat.
Dwanaście lat? Och Kay, wprost trudno mi w to uwierzyć!
Kay wzruszyła ramionami.
Don twierdzi, że Willie Harris się tym przechwalał. Wielkie
nieba! Uważaj, Rachel! Zjeżdżamy z drogi!
Opony maximy zaczęły podskakiwać na żwirowej nawierzchni
wąskiego przesmyku pośrodku jezdni. Przestraszona Rachel
gwałtownie rzuciła kierownicą w lewo i pojazd z powrotem znalazł
siÄ™ na swoim pasie.
Becky zawsze twierdziła, że jesteś okropnie złym kierowcą
mruknęła Kay, potrząsając głową.
Becky jest tak doskonała we wszystkim, co robi, że przejawia
zbytnie skłonności do krytykowania innych odparła słodkim
tonem Rachel.
Ho, ho! Kto by powiedział? Takie oddane sobie siostry! Kay
wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Cieszę się, że mam tylko braci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]