[ Pobierz całość w formacie PDF ]
normalnego życia.
Gideon, czy jak mu tam, może czarować ją do upadłego, a ona i tak nie da się
zwieść na manowce.
Zmarnowała mnóstwo cennego czasu, więc szybko rozpakowała walizkę, przycze-
sała włosy i ubrała się w strój roboczy". Po wielu smutnych doświadczeniach z popa-
rzeniami słonecznymi i ukąszeniami owadów zainwestowała w ubrania, które sprawdza-
ły się w gorącym klimacie. Nie zważając na upał, sięgnęła po sprawdzony zestaw skła-
dający się z czarnej lnianej koszuli z długim rękawem, krótkiej spódnicy ściągniętej fio-
letowym skórzanym paskiem, czarnych pończoch (chroniących przed pogryzieniem) i
sznurowanych butów za kostkę.
Gotowa do boju, wyciągnęła folder, w którym trzymała ogólny scenariusz imprezy,
listę gości i własne notatki dotyczące rzeczy, które musi sprawdzić.
Przy okazji przypomniała sobie, że ma w torbie najnowszy numer Celebrity" ze
słodkim zdjęciem błękitnookiej Crystal na okładce. To nasunęło jej pewną myśl. Zerk-
nęła w stronę domku Gideona. Wprawdzie ten magazyn to nie gazeta, ale są w nim liczne
fotki z wieczoru panieńskiego Crystal. Uwieczniono na nich młode damy w skąpych bi-
kini kłębiące się przy basenie, a potem balujące w sukniach, które więcej odsłaniają, niż
zasłaniają. Jeśli facet chce zapomnieć o bólu krzyża, to takie obrazki pomogą mu bar-
dziej niż ostatnie notowania giełdy. Ma się odstresować, więc niech sobie popatrzy na
fajne laski.
Nagle zrobiło jej się głupio, że się z niego naśmiewa. Co prawda bezwstydnie ją
wykorzystał, ale był w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Atak korzonków dopadł go w
miejscu pomyślanym jako raj dla tych, którzy chcą uciec od cywilizacji. Co oznacza brak
telewizji, radia, internera czy choćby możliwości zadzwonienia do domu. Po prostu ma-
sakra.
Oczywiście jeśli to prawda, że jest unieruchomiony. Na jej oko wyglądał na
sprawnego, ale nie był mięśniakiem wyhodowanym w siłowni. Efektowną muskulaturę
R
L
T
na pewno zawdzięczał zdrowemu wysiłkowi fizycznemu, wędrówkom, wspinaczce. Nic
dziwnego, że pierwsze wrażenie było piorunujące.
Facet tak ją zauroczył, że parę razy zbierała się do odejścia, i za każdym razem zo-
stawała. Po co w ogóle o nim myśli?! Wszystko z powodu zmęczenia i niewyspania. Po
prostu jest rozbita. A przecież powinna zastanawiać się, jak rozwiązać problem braku
miejsc. Jeśli Gideon naprawdę się nie ruszy, gdzie podzieją się państwo młodzi? Wie-
rzyła, że nie jest w stanie wsiąść o własnych siłach do awionetki, ale musi być inny spo-
sób transportowania chorych. Jest wielce prawdopodobne, że któryś z gości poważnie
zachoruje czy dozna kontuzji wymagajÄ…cej szybkiej pomocy? Co wtedy? Jak dostanie siÄ™
do szpitala? Musi zapytać Davida, jak tu sobie wtedy radzą.
Lada moment hotel zapełni się ludzmi, za bezpieczeństwo których jest odpowie-
dzialna. Najpierw musi pozbyć się Gideona z domku państwa młodych. Chyba lepiej być
z nim w przyjacielskich stosunkach, bo jak siÄ™ na niÄ… rozezli, na pewno siÄ™ nie wyniesie.
Będzie więc dla niego słodka. Szkoda, że na lotnisku wyrzuciła gazetę. Trudno. Coś
wymyśli. Jest gotowa karmić go łyżeczką, byle tylko nie stwarzał problemów.
Włożyła ciemne okulary, poprawiła torbę na ramieniu i ruszyła w stronę kładki
między domkami. Starała się okiełznać rozbrykaną wyobraznię, która produkowała ku-
szące wizje, że podsuwa Gideonowi smakowite kąski, robi relaksacyjny masaż, pomaga
wejść do basenu.
Zastała go w identycznej pozycji, w jakiej go zostawiła. Myślała, że śpi, więc na
palcach podeszła do stolika, by położyć tam pismo.
- Przyznaj się, Josie, że ciągnie cię tutaj - odezwał się znienacka.
Przestraszona, aż podskoczyła. Czuła się jak złodziej przyłapany na gorącym
uczynku.
- Przychodzę jako siostra miłosierdzia - rzuciła obojętnie, ale kiedy otworzył oczy,
przepłynął przez nią dreszcz.
Za to on zachował kamienną twarz, jakby nie zwrócił uwagi na zmiany w jej wy-
glądzie. Jednak wyraz oczu zdradził, że w myślach wyrwało mu się niecenzuralne słowo.
- Zmieniłaś zdanie co do masażu?
R
L
T
Niewiele brakowało, a ona też zaklęłaby jak szewc. Czy to możliwe, by czytali w
swoich myślach? Domyślała się, że Gideon nie prowokuje jej dla rozrywki. Zorientował
się, jak bardzo jej zależy, by zwolnił domek i bez skrupułów wykorzystywał swą prze-
wagÄ™.
- Trzeba poprawić twoją kondycję psychiczną. Wprawdzie nie mam gazety, ale
znalazłam to.
- %7Å‚artujesz?
- Dlaczego? To ostatni numer. - Pstryknęła w okładkę. - Przynajmniej nie pomylisz
mnie z panną młodą.
- Od razu coś mnie tknęło, że wyglądasz jakoś nietypowo - przyznał, zerkając na
roześmianą Crystal w bikini. - Ona wygląda jak trzeba, ale ty...
Zamilkł. Josie nie była pewna, czy nie chce jej urazić, czy po prostu zabrakło mu
słów.
- Ale ja...? - powtórzyła.
- Sam nie wiem. Daj mi trochę czasu do namysłu.
- Proszę bardzo. Masz czas do jutra do dziesiątej. Wykorzystaj to, żeby lepiej po-
znać Crystal.
- A po co?
- Skąd mam wiedzieć? To ty chcesz z nią mieszkać - odparła, wycofując się w
stronę kładki.
- Zaczekaj!
Stanęła jak wryta, a potem posłusznie się odwróciła. Po tylu latach instynkt samo-
zachowawczy kazał jej reagować na komendę.
- Josie?
Zła na siebie, poszła dalej.
- Jestem zajęta - rzuciła przez ramię.
- Wiem, ale skoro troszczysz się o moje samopoczucie, może przyniesiesz mi notes
i długopis z torby od laptopa?
Ochłonęła. Zrozumiała, że Gideon prosi ją, a nie rozkazuje. Odetchnęła głęboko i
zawróciła.
R
L
T
- Chyba lekarz zalecił ci odpoczynek od pracy?
- Owszem - przyznał z bezwstydnym uśmiechem.
- No właśnie... Już ci pomogłam złamać parę zakazów. Na jeden dzień wystarczy.
- Posłuchaj, to naprawdę ważne. Wpadło mi do głowy parę fajnych pomysłów. Je-
śli ich nie zapiszę, zapomnę. I będę się stresował. A tego chyba nie chcesz?
- Co za typ! - Pokręciła głową.
- Na moim miejscu zrobiłabyś to samo.
Niewątpliwie. Oboje wiedzieli, że Josie zrobi wiele, żeby go sobie zjednać. I tu ją
miał.
Odczekała, aż oczy przyzwyczają się do półmroku panującego w domku, który był
identyczny jak ten, który zajmowała. Serafina wybrała go na lokum dla państwa młodych
tylko dlatego, że zapewniał największą prywatność. Jutro wypełnią go kwiaty. Będą
owoce, szampan i wszystko, czego dusza państwa młodych zapragnie. Na razie był pu-
sty.
Josie nie dostrzegła żadnego przedmiotu, który mówiłby cokolwiek o upodoba-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]