[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Carrie czuÅ‚a, że Kyle próbuje sprawdzić, czy mówiÅ‚a to wszystko po¬ważnie. Wtedy rzeczywiÅ›cie
powiedziała to, co myślała, ale teraz nie była pewna, czy nie popełniła błędu. Powstrzymała jednak
cisnące się jej na usta słowa, które zmusiłyby go do przyjęcia odpowiedzialności za nią i dziecko.
- Zdecydowałem się dziś rano.
- Po spotkaniu z moim ojcem czy przed? - zapytała, śmiejąc się nerwowo.
Kyle uśmiechnął się lekko.
- Przed.
- Masz ... masz już nową pracę?
- Jeszcze nie.
Słyszałam, że radio KAKY potrzebuje kogoś do wiadomości.- Nic takiego nie słyszała, ale była
ciekawa, jak na to zareaguje.
- Tak? Dzięki.
- Masz zamiar zwrócić się do nich? - nalegała Carrie.
- Raczej nie.
- Dlaczego nie? Przyjęliby cię z pocałowaniem ręki, zwłaszcza że Clyde z pewnością napisze ci
świetny list polecający.
Kyle wyminął ją i podszedł do biurka.
- Mam zamiar poszukać pracy gdzieś poza tym stanem. Jeśli cię to interesuje, to zastanawiam się nad
wyjazdem na poÅ‚udniowy Pacyfik. Za¬wsze chciaÅ‚em zwiedzić AustraliÄ™ i NowÄ… ZelandiÄ™"
- Och. - Carrie zrobiło się ciemno przed oczami.
Zdaje się, że postanowił uciec od niej tak daleko, jak to możliwe.
- Innymi słowy, opuszczasz mnie - powiedziała, starając się, żeby nie zabrzmiało łojak oskarżenie.
- Niezupełnie.
- Niezupełnie? -powtórzyła. - Wyglądana to, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Twój tatuś, o ile
pamiętam, także zostawił twoją matkę. A teraz ty robisz mi dokładnie to samo.
- Nie, Carrie, to nieprawda. - Mówił spokojnie, ale Carrie czuła, że jest zły. - Ja tylko daję ci to, o co
prosiłaś. Czas i przestrzeń.
- Piętnaście tysięcy mil to trochę więcej przestrzeni~ niż potrzebuję.
- Planowałem, że cię odwiedzę, kiedy dziecko już się urodzi. - Zanotował coś na marginesie jednej z
kartek.
- Czy nie jest to jednak zbyt pochopna decyzja? - Carrie przypomniała sobie ich poranną rozmowę.
Już wtedy wydawał się dziwnie spokojny, odprężony. Teraz rozumiała, dlaczego. Postanowił' ją
opuścić, zrobić to, w co Carrie ani przez moment nie wierzyła. Zauważyła, że nie wspomniał o
swoich planach jej ojcu. Nic dziwnego zresztÄ….
- Cóż, muszę przyznać, że znakomicie poradziłeś sobie z moimi rodzicami. Chyba powinnam ci
podziękować.
Rzucił jej gniewne spojrzenie.
- Nie zapytasz, dlaczego nagle postanowiłem przewrócić całe moje życie do góry nogami i wynieść
siÄ™ jak najdalej od ciebie i naszego dziecka?
- Dlaczego? - zapytała przez ściśnięte gardło.
- Bo niczego nie jestem już pewny.
Był to dotkliwy cios.
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał z Kansas. Potrzebuję cię ... teraz bardziej niż kiedykolwiek. - Odrzuciła
dumę i ambicję. Głos jej drżał, ale zrobiła wszystko, żeby się opanować.
- Chcesz ze mnie zrobić pokojowego pieska.
- To nieprawda.
- Nie mam zamiaru uganiać się za tobą, czekając, aż raczysz podjąć jakąś decyzję. Jestem mężczyzną,
Carrie, i chociaż tam, gdzie chodzi o ciebie i nasze dziecko, mięknę jak wosk, mam ciągle dość siły,
żeby ratować te resztki godności, jakie mi jeszcze zostały.
- Ale ...
-Przedstawiłaś mi długą listę powodów, dla których nie chcesz za mnie wyjść - uciął. - Szanuję twoją
wolność wyboru. Wszystko pięknie i ładnie, ale ja też mam swoje potrzeby. A poza tym...
- Co poza tym? - zapytała Carrie słabo.
_ Nie mógłbym patrzeć dzień po dniu, jak moje dziecko rośnie w twoim ciele i być kimś obcym.
Wystarczy, że w taki sposób usunęłaś mnie ze swojego życia.
_ Nie usunęłam cię ze swojego życia - upierała się Carrie, gotowa uczepić się każdego słowa, a~e
Kyle widocznie nie miał ochoty na dyskusje.
_ Szanuję twoją decyzję. I proszę cię tylko o to, żebyś uszanowała moją" - Ale ... - ugryzła się w
język.
_ Staram się zrobić to, co będzie najlepsze dla ciebie, dla mnie i dla naszego dziecka. Jeśli zmienisz
zdanie co do naszego małżeństwa, daj mi znać.
_ A więc o to chodzi -powiedziała z niedowierzaniem. Wszystko zaczynało się układać w jedną
całość. Chcąc zmusić ją do uległości, Kyle posunął się do szantażu. Nie udało mu się przekonać jej,
żeby za niego wyszła, więc przeszedł do planu B.
Miała wrażenie, że od początku coś podejrzewała. Kyle był dokładnie, taki sam, jak jej. ojciec, tyle
że nosił białe rękawiczki.
_ Cóż, będzie mi cię brakowało .:- powiedziała zdawkowo, jakby jego wyjazd w żaden ,sposób jej nie
dotyczył. - Mam nadzieję, że będziemy w kontakcie.
- Oczywiście.
~ Miło będzie od czasu do czasu dostać pocztówkę z pięknej Australii.
Kyle podszedł do pulpitu, a Carrie szybko wyszła na korytarz. Była roztrzęsiona. Wróciła do swojego
biura, usiadła na krześle i oparła głowę na dłoniach.
- Jak ci poszło? - Clyde wetknął głowę w drzwi.
_ yle - nie podniosła wzroku. - Kyle myśli o wyjezdzie do Australii.
- To dość radykalne rozwiązanie.
Carrie uśmiechnęła się smutno.
Też tak uważam.
- Powiedział ci, dlaczego? .
_ Tak - wyszeptała i spojrzała na Clyde'a. - Powiedział, że niczego nie jest już pewny.
Rozdział 15
Telefon zadzwonił, gdy tylko Kyle wszedł do domu tego wieczoru. Przez chwilę patrzył na niego.
Odebrał dopiero po czwartym sygnale.
- SÅ‚ucham.
- Kyle, coś jest nie tak. Moje kryształy przez cały dzień były gorące. Powiedz, co się dzieje, może
będę mogła ci pomóc.
Powinien był się domyślić, że to jego matka. Zawsze wiedziała, kiedy miał gorszy dzień i atakowała
go z całą siłą swego matczynego uczucia. Kyle uważał, że to on wychował Lilian, a nie odwrotnie, i
drażniło go, kiedy próbowała wchodzić w rolę rodzica.
- No, mów - nalegała.
- Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, że twoje kryształy mogą się mylić? - Kyle postanowił nie dać
się wciągnąć w dyskusję. Nie dziś. Miał ważniejsze sprawy na głowie.
- Zawsze wiem, kiedy dzieje się coś złego. Moje kryształy nigdy mnie jeszcze nie zawiodły.
- Dobrze, jeśli chcesz wiedzieć, to rzuciłem dzisiaj pracę. - Lepiej mieć to już z głowy.
- Rzuciłeś pracę? Ale dlaczego? Już zacząłeś wyrabiać sobie nazwisko w tym radiu. Ty i Carrie
cieszycie siÄ™ najwiÄ™kszÄ… popularnoÅ›ciÄ… w Kan¬sas, jeÅ›li chodzi o audycje poranne.
- Mamo, wybacz, ale muszę kończyć.
- Zadzwonisz do mnie? - powiedziała głosem, który miał mu zakomunikować, że zranił jej uczucia.
- Oczywiście, wkrótce zadzwonię - obiecał. Spojrzał na zegarek, żeby sprawdzić, ile czasu zostało
mu do spotkania z Richardsem. - Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
- Nie zapomnij zadzwonić.
- Nie zapomnę. - W tej chwili obiecałby absolutnie wszystko - Ale teraz naprawdę muszę już
kończyć.
- Dobrze, dobrze - zgodziła się niechętnie Lilian. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że zawsze możesz
na mnie liczyć. Wiesz o tym, prawda?
- Oczywiście. - Z westchnieniem ulgi odłożył słuchawkę.
Ponownie spojrzał na zegarek. Był umówiony z Richardsem w kinie.
To agent wybrał miejsce spotkania, a Kyle zgodził się, choć nie bardzo rozumiał, dlaczego nie mogą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl