[ Pobierz całość w formacie PDF ]
AMY JO COUSINS
na taką bezbronną. Gdybyś mi zaufała, może mógłbym ci pomóc.
Przecież nie obrabowałaś banku.
- Niewiele brakowało, a bym to zrobiła, gdybyś nie dał mi pracy -
rzekła, spuściwszy wzrok. Nie mogę wypełnić tych dokumentów
ani podać numeru ubezpieczenia i prawa jazdy. Po prostu nie
mogę - powtórzyła, pochyliwszy się nad barem.
- A ja nie mogę zatrudniać cię na czarno. Grace przymknęła oczy.
A więc to koniec. Zaczęła
się zastanawiać, czy Sarah już dziś każe jej spakować rzeczy, czy
pozwoli przespać jeszcze jedną noc.
Cieszyło ją, że szef przynajmniej się na nią nie złości. Może kiedyś
jeszcze będzie mogła odwiedzić jego lokal.
- Popatrz na mnie - powiedział, więc uniosła oczy, by spostrzec
smutek w jego wzroku. - Wiesz, ile znaczy dla mnie ta restauracja.
Nie chciałbym jej zaszkodzić, łamiąc prawo.
- Wiem - przyznała, wstydząc się za siebie. - Nie mogłabym cię
stawiać w takiej sytuacji. Stworzyłeś wspaniały lokal.
- Dziękuję. Doceniam tego rodzaju komplement, szczególnie że
padł z twoich ust.
Grace pomyślała, że gdyby była odważniej sza, wyznałaby mu
prawdę. Jednak nie mogła znieść myśli, że Tucker ją potępi i uzna
za zepsutą, bogatą dziewczynę, która nie zna prawdziwych
kłopotów.
Tucker patrzył w milczeniu w przestrzeń, potem wrócił wzrokiem
do jej twarzy, próbując coś z niej wyczytać. W końcu podjął
decyzjÄ™.
KIM JESTEZ NAPRAWD?
225
- Po pierwsze, nie mogę zatrudniać cię na czarno - powtórzył.
- Rozumiem.
- Spence, mam pytanie. Powiedzmy, że moja pracownica pomyliła
dwie cyfry, podajÄ…c numer ubezpieczenia, a ja siÄ™ nie
zorientowałem, to czy mogę skorygować błąd w ostatnim dniu
roku?
Grace wstrzymała oddech, widząc jak Spencer zdejmuje okulary i
spoglÄ…da w ich kierunku.
- Nie jestem specjalistą od podatków, ale nie sądzę, by urząd
skarbowy miał o to pretensje.
- Co powiesz, Gracie? Jest prawie pazdziernik. Zmień jakieś cyfry
w numerze ubezpieczenia i nawet nie mów mi które. Do końca
roku masz uporządkować swoje sprawy. Pomogę ci w tym, jeśli
będę mógł.
Grace osłupiała ze zdumienia.
- Ale trzydziestego pierwszego grudnia musisz prawidłowo
wypełnić dokumenty. Umowa stoi?
ROZDZIAA PITY
- Dlaczego to robisz?
Widziała, iż Tucker zdaje sobie sprawę, że go dotąd zwodziła.
Jego propozycja świadczyła o wyjątkowo dobrej woli i
wyrozumiałości.
- Można by powiedzieć, że lubię ryzyko - odparł, nalewając
Spencerowi irlandzkÄ… whisky. - Na koszt firmy w uznaniu twojej
znajomości prawa - rzekł do szwagra i uśmiechnął się do Grace, co
odebrała jak zniewalająco czuły pocałunek. - Ale można też uznać,
że w ten sposób chcę cię zmusić do okazania mi względów, co
będzie łatwiejsze do osiągnięcia, jeśli tu zostaniesz.
Grace zachłysnęła się kawą, a Tucker tylko się roześmiał.
- Nie przejmuj się, żartowałem. - Pogłaskał jej rękę, potem zaś
uniósł ją i pocałował, co sprawiło, że Grace niemal przestała
oddychać. - Poza tym, można przyjąć, że od chwili, gdy się
pojawiłaś, zacząłem cię pragnąć. I z każdym dniem stajesz się dla
mnie coraz ważniejsza.
Wyraznie zabrakło jej powietrza. Z trudem uprzytomniła sobie, że
stoi przy barze, próbując uwolnić rękę z uścisku szefa. Nigdy
wcześniej nie miała podobnych
KIM JESTEZ NAPRAWD?
227
odczuć. Przecież to niemożliwe, by Tucker się w niej zakochał.
- Nie bądz śmieszny. Puść - wymamrotała. Spełnił jej życzenie,
mogła więc chwycić się ręką
baru, by nie stracić równowagi. W jego oczach odmalowało się
rozczarowanie, więc poczuła się winna. Wzięła głęboki oddech,
by się uspokoić.
- Nie takiej reakcji oczekiwałem. Powinienem był poprzestać na
sugestii okazania mi względów.
Grace roześmiała się głośno.
- Słuchaj, nie możesz... Nie możemy.
- Nie denerwuj się, kochanie - Tucker nie dał jej skończyć. -
Możemy udawać, iż nigdy tego nie powiedziałem. Albo jeszcze
lepiej, że się pomyliłem.
- Pomyliłeś się?
- Tak. Myślałem, że się w tobie zakochałem, ale poznałem cię
lepiej i zrozumiałem, że możemy być tylko dobrymi przyjaciółmi.
Nie pierwszy raz mi się to zdarza - dorzucił, widząc, iż Grace
patrzy nań zdziwiona.
Nie potrafiła wyjaśnić, czemu czuła się dotknięta. Przecież
usłyszała dokładnie to, czego pragnęła.
- Przede wszystkim należy skoncentrować się na pracy. Pragniesz
ją utrzymać czy nie?
W tej chwili weszło do restauracji dwóch mężczyzn w
przybrudzonych kombinezonach i zabłoconych butach. Podeszli
do baru i ciężko opadli na stołki. Tucker przyjął od nich
zamówienie, podał piwo, a po chwili wrócił do przerwanej
rozmowy.
- Tak - przyznała.
228
AMY JO COUSINS
Potrzebowała tej prący. Oboje doskonale o tym wiedzieli.
- A więc do trzydziestego pierwszego grudnia? Propozycja
zaskoczyła Grace, bowiem nie miała zamiaru tak długo się
ukrywać.
- Umowa stoi? - spytał, wyciągając rękę, którą Grace uścisnęła, by
potwierdzić swoją zgodę, choć
w głębi ducha miała wrażenie, że właśnie coś straciła, , a nie
zyskała.
- A ta druga sprawa? - spytała z rumieńcem na twarzy.
- Cieszę się, że o niej myślisz - odparł Tucker, pochylając się nad
barem. - Ale nie martw się. Jak każdy mężczyzna, nie lubię
przegrywać, więc nie będę więcej próbował.
Pół godziny pózniej przyszła do pracy Sarah. Grace od razu
zorientowała się, że coś jest nie w porządku. Siostra Tuckera, która
zwykle zachowywała się wobec niej przyjaznie, tym razem tylko
skinęła ręką na powitanie i poszła do kuchni. Grace podążyła za
nią. Na dzwięk otwieranych drzwi, Sarah odjęła ręce od oczu.
- Wiem, że to głupie - wyznała, ocierając łzy. -Weterynarze często
usypiają psy, a Piper był stary i chory. Nie mógł już chodzić ani
jeść, lecz mimo wszystko to smutne.
- Masz rację - zgodziła się Grace.
- Todd uważa, że nie powinnam się tak przejmować. - Grace
domyśliła się, iż to weterynarz, z którym Sarah pracuje i spotyka
siÄ™ wieczorami.
- Gdybym musiała oddać swojego ulubionego zwierzaka do
uśpienia, chciałabym, żeby weterynarz razem ze mną odczuwał
KIM JESTEZ NAPRAWD?
229
smutek, a nie zachowywał się jak bryła lodu - powiedziała Grace i
ku własnemu zdumieniu uścisnęła siostrę Tuckera, a ta
odwzajemniła jej uścisk.
- Todd również tego ńie lubi, tylko że po prostu lepiej panuje nad
emocjami. Zwietny z niego weterynarz - przyznała Sarah,
zawiÄ…zujÄ…c fartuszek.
Grace podała jej chusteczkę dla otarcia reszty łez i uznała, że nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]