[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Na mnie już czas, zrobiło się pózno. Clay również wstał.
- Bardzo cię przepraszam, trochę to za gwałtownie powiedziałem. Byłem zbyt bezpośredni, wybacz mi.
Usiądz jeszcze na chwilę i wysłuchaj mnie. To nie potrwa długo. Zostań, bardzo proszę.
Nie wyglądał na kogoś, kto często o coś prosi.
- Bardzo mi przykro, ale nie mam czasu.
- To tylko pięć minut.
Sydney spojrzała na Drew. Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć: rób, jak uważasz. Usiadła,
zdecydowana wysłuchać dalszego ciągu. Dręczyły ją pewne podejrzenia i postanowiła zapytać wprost.
Spojrzała na Claya.
- Czy kiedykolwiek widziałeś Andrew Joshuę? Czy ktoś oprócz mnie go widział?
- Nie. Nikomu nie pokazał się po śmierci.
- Ciekawe, dlaczego mi pomógł. Dlaczego pokazał się właśnie mnie i dlaczego ze mną rozmawiał?
- Chyba wiem. - W głosie Claya zabrzmiał smutek. - Sydney, ja się urodziłem w tym domku i miałem
zaledwie dziesięć miesięcy, kiedy zamordowano moją matkę. Byłem przy tym. Prawdopodobnie widziałem
mordercę. Samo to miejsce działa na mnie przygnębiająco. Ale jestem pewien, że ojciec nie zabił matki. Ja
to wiem. Ty go widziałaś i ty również wiesz, że on tego nie zrobił. Powiedział ci, że znalazł Mary, a skoro
znalazł jej ciało, to musi ono być gdzieś niedaleko. Mimo poszukiwań nigdy go nie odnaleziono. A jego
ostatnie słowa sadła mnie dowodem, że to naprawdę był Andrew Joshua.
Z trudem podniósł się z fotela, wziął przewiązaną sznurkiem paczkę i podał ją Sydney.
- Tu sÄ… dokumenty procesowe.
Drżącą ręką pogładził pudełko.
- Tu są wszystkie dokumenty. Są też rozmowy, jakie przeprowadziłem z ludzmi, którzy mogli cokolwiek
wiedzieć na ten temat. Ze starymi ludzmi, którzy o całej sprawie słyszeli od swoich rodziców. Przejrzyj to,
przesłuchaj, może wpadniesz na coś.
- Nie jestem prawnikiem. Nigdy nie prowadziłam żadnej takiej sprawy - powiedziała bezradnie, mając
pewność, że go nie przekona. Clay był bardzo upartym staruszkiem. Wszyscy oni byli bardzo uparci.
- JesteÅ› dziennikarkÄ…, dobrÄ… dziennikarkÄ….
- Owszem, ale przecież dowiem się tylko tego, co już i tak wiem: że Andrew Joshua był niewinny, że
skazano niewinnego człowieka za nie popełnioną zbrodnię. Ja to wiem, ale i tak nie będę miała żadnych
szans przekonać o tym innych. Cóż można w tej sprawie teraz zrobić? Nic.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak mocno trzyma paczkę. Poczuła to dopiero, kiedy Drew spróbował
wyjąć ją z jej rąk. W oczach Claya dostrzegła wielki ból. Stary człowiek cierpiał i wcale nie próbował tego
ukryć. Zapatrzył się w przestrzeń, jakby wracał myślami do bardzo dawnych lat.
- Przez całe lata tam chodziłem, żeby znalezć jakiś ślad. Godzinami siedziałem w tym domu. Nigdy
niczego nie znalazłem, nie zobaczyłem, nie usłyszałem, ale to miejsce zawsze robiło na mnie wielkie
wrażenie. Smutku, rozpaczy... Wreszcie przestałem tam chodzić, to było zbyt ciężkie przeżycie. Teraz
52
proszę cię tylko o jedno: przejrzyj te papiery. Jestem za blisko całej sprawy i coś mogłem przeoczyć. Może
Andrew Joshua pomoże ci wpaść na jakiś ślad.
Gdyby dwa dni wcześniej ktoś jej powiedział, że wkrótce będzie polować na ducha, odesłałaby go do
czubków. Ale na samą myśl o tym, że może jeszcze kiedyś spotkać Andrew Joshuę, poczuła dziwną radość.
Drew ujął ją pod ramię. Słyszała, jak żegna się z gospodarzami, półprzytomna wsiadła do samochodu i
dopiero pod wpływem chłodnego powiewu wiatru poczuła, że wraca na ziemię.
- Czy ktoś z twojej rodziny wiedział, że zamierzam przyjechać do Wallace?
- Tak. Patrycja powiedziała o tym Steve owi, a on zawiadomił Claya.
- Co to za ludzie?
- Patrycja jest właścicielką hotelu. Zarezerwowałaś u niej pokój.
- Ale ty nic nie wiedziałeś? Tylko Clay?
- Przysięgam.
- Kto to jest Steve?
- Tutejszy listonosz. Ale może mi powiesz, po co to całe śledztwo?
Stuknęła w trzymane na kolanach pudełko.
- Jeśli znajdę tu jakiś dowód na to, że Fowlerowie maczali palce w zabójstwie twojego pradziadka, to mogę
bardzo zaszkodzić senatorowi.
- Czy ty zawsze jesteÅ› taka piekielnie podejrzliwa? Nikomu nigdy nie wierzysz?
Dodał gazu, włączył radio i nastawił je na cały regulator. Righteous Brothers pełnym głosem zaśpiewali:
Straciłaś cudowne uczucie...
- Nie chcę być pionkiem w waszych rodzinnych porachunkach. - Sydney starała się przekrzyczeć radio. -
Dlatego uprzedzam cię. - Energicznie postukała w pudełko. - Nawet jeśli coś znajdę, nigdy nie wykorzystam
tego przeciwko senatorowi. Nic z tego, co tu jest, nie znajdzie siÄ™ w moim artykule.
Drew wyłączył radio i zahamował. Stali pod jego domem.
- Po co tu przyjechaliśmy?
Odwrócił się do niej.
- Przede wszystkim musisz wiedzieć, że nic, co dotyczy przeszłości, nie zaszkodzi obecnie senatorowi.
Oczywiście, może go trochę speszyć, bo James często w życiu publicznym wykorzystuje nieskazitelny,
tradycyjny obraz swojego rodu, ale nic więcej. - Uśmiechnął się. - A przyjechaliśmy tu dlatego, bo
postanowiłem cię przekonać, że nikt z nas nie zamierza cię wykorzystać przeciwko Fowlerom. I że powinnaś
mi ufać. Zamierzam ci to udowodnić.
Sydney wahała się chwilę. Trudno było zrozumieć, o co mu chodzi. Był zdenerwowany, ale uśmiechał się,
jakby chciał załagodzić porywczość tonu, którym wypowiedział te słowa. Właściwie nic o nim nie wiem,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]