[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którą oszczędzałam cały rok odparła Nalla.
Rok? To musiała kosztować fortunę. Poka\ mi tę suknię.
Znasz jÄ….
Lane zmarszczyła brwi z niedowierzaniem. To jeden z twoich modeli.
Rozdział 7
Nalla miała rację. Jubileusz Północy to była istna bajka.
Udostępniono publiczności wiele historycznych obiektów. Sklepy zamknięto
wcześnie, aby otworzyć je pózniej i by mo\na było robić zakupy nawet po
koncercie w parku. Ju\ za dnia przymocowano lampiony do drzew i krzewów
rosnących wzdłu\ ulic, ozdobiono latarnie uliczne, a właściciele sklepów
dekorowali swoje witryny.
Lane całe rano pracowała przy swojej wystawie. Udrapowała wnętrze
błękitnym, mieniącym się aksamitem, na którym uło\yła podświetlone \arówkami
ksią\ki oraz inne artykuły, jakie jej sklep oferował.
Zamówiła ponadto u Nalli cały zestaw ró\norodnych kanapek, które na pewno
przyciągną sporo klientów. Podobnie jak inni właściciele sklepów wystawiła przed
drzwi stoisko z poczęstunkiem dla przechodniów, na który składało się wino i
przekąska. Z głośników wzdłu\ Bay Street dobiegały łagodne dzwięki muzyki, a
stra\ miejska ubrana była w historyczne mundury.
O godzinie siódmej po obu stronach schodów wiodących do domu
mieszczącego urząd hrabstwa ustawili się chórzyści w strojach z epoki i śpiewali
pieśni ludowe z tego regionu, z tego miasta. Prawdziwa muzyka folk, myślała z
zachwytem Lane, otwierając o zachodzie słońca drzwi swego sklepu i pozdrawiając
przechodniów. Ulica tętniła \yciem, wszyscy byli radośni, roześmiani.
Nie minęło jednak wiele czasu, gdy jej zachwyt zamienił się w panikę.
Kto by przewidział, \e zgromadzi się tu a\ tyle ludzi. Podzieliła się tą myślą z
autorką, która podpisywała właśnie swoją ostatnią ksią\kę i która znała wszystkich
klientów przestępujących próg jej księgarni, a było ich sporo. Lane biegała od półki
z ksią\kami do stołu z jedzeniem, przekopywała się przez stertę tomów stojących
na biurku, by znalezć ten, o który klientowi chodziło. A jeszcze podawanie kawy.
Pochłodniało, więc goście prosili o gorące cappuccino, a nie o wino czy wodę
sodowÄ….
Lane, która zwijała się jak w ukropie, rada była, \e ma na sobie krótszą
spódnicę. Długa krępowałaby na pewno jej ruchy. Pluła sobie w brodę, \e nie
zatrudniła kogoś do pomocy. Opadała z sił.
O Bo\e, popatrz, ile tu ludzi! powiedziała do Tylera jego siostra Kate,
wchodząc za nim do księgarni.
Na pewno właścicielka nie spodziewała się takiego najazdu rzekł i torując
sobie drogę wśród tłumu zmierzał ku Lane, która biegała zaaferowana od półki do
stołu i z powrotem.
Cześć, Lane!
Coś tam zapisywała pochylona nad biurkiem. Unosząc wzrok spojrzała na
niego.
Cześć.
Rany boskie, jak on wspaniale wygląda, pomyślała rumieniąc się z wra\enia.
Niebieski sweter podkreślał błękit jego oczu, szerokość ramion. Zwietnie, bo
właśnie potrzebowała się na nich wesprzeć.
Chętnie bym pogadała, ale widzisz...
Wło\yła ksią\ki do torby i wręczyła ją klientowi.
Dziękuję rzekła w stronę tego\. A w sprawie tej ksią\ki, jakiej pan
poszukuje, zadzwonię w przyszłym tygodniu.
Popędziła do baru i zaczęła szykować kawę dla siedzących na stołkach gości.
Tyler powędrował wzrokiem do klientów pochylnych nad katalogiem, przeniósł
spojrzenie na autorkę, potem na stół z kanapkami, potem na młodą kobietę, która
najwyrazniej szukała właścicielki.
Mogę ci w czymś pomóc? zapytał, dopadłszy Lane w barku.
Nie, a właściwie...
Chwycił kubki i serwetki.
Ju\ się robi, a poza tym jest tu te\ moja siostra, która...
Twoja siostra? zapytała Lane wyraznie spłoszona.
Dziewczyna o ciemnych włosach, podobna do brata, uśmiechnęła się.
Cześć, mam na imię Kate.
Lane popatrzyła na nią szeroko otwartymi oczami.
Cześć. To miło, \e wpadłaś.
Mało ci klientów? zapytała Kate, ogarniając wzrokiem sklep pełen ludzi.
Interes się kręci odparła Lane z niemałą satysfakcją, choć z powodu
tłoczących się wokół pisarki jej fanów o kręceniu się, a nawet swobodnym
poruszaniu nie było mowy.
Chętnie ci pomo\emy zaofiarowała się Kate.
Nie, jak\ebym mogła...
Podtrzymuję propozycję rzekł Tyler. Dlaczego nie zatrudniłaś Peggy?
Nie przypuszczałam, \e będzie taki tłok. Wskazała na ludzi. Peggy jest na
festiwalu z Deanem.
Mogę zająć się tym powiedziała Kate wskazując na ekspres do kawy.
Ja naprawdÄ™...
Tyler, zbli\ywszy się, poło\ył dłoń na jej ramieniu, co, jak przyznała w duchu,
kojąco na nią podziałało. Westchnęła głęboko.
Chcemy ci pomóc, dziewczyno rzekł ciepło. Nie broń się.
Spojrzała na niego z wdzięcznością, nie tając wzruszenia.
Kate stanęła za ladą i chwyciła fartuszek z wydrukowaną na nim nazwą sklepu:
KsiÄ…\ka dla Ciebie".
Czy aby na pewno chcesz w ten sposób spędzić wieczór? zapytała Lane.
Myślisz, \e wolałabym u\erać się z dziećmi, które doprowadzają ojca do
szału? Robić pranie, zmywać naczynia, kłaść dzieciaki spać? Gdy tymczasem tu
stoję tylko przy ekspresie. Uśmiechnęła się.
Lane nie wyglądała na przekonaną.
W szkole, a potem w college'u te\ parzyłam kawę dodała i Lane, ju\
spokojniejsza, przeszła do pomieszczenia z ksią\kami.
Jest bardzo miła, Ty orzekła Kate; przyjęła właśnie pieniądze od klienta
oraz zamówienie od następnych gości.
Potrafi pokazać pazurki powiedział Tyler.
Nie czepiaj siÄ™.
Zmierzył wzrokiem swoją siostrę. Krzątała się tu jak we własnej kuchni.
Dopiero co ją poznałaś i ju\ masz zdanie na jej temat?
Mniej więcej. Mamie i Dianie ona się podoba. Jest inna ni\ te dziewczyny, z
którymi zwykle się zadajesz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]