[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miały czarne. Urzekające zjawisko!
Kanie jaskółcze żywiły się wszelkim stworem, chwytały  sposobem jaskółek
zarówno owady latające wysoko w powietrzu, jak i węże, jaszczurki, żaby, porywane z
ziemi. Czasem wzbijały się na niezmierne wysokości i wtedy było wiadomo, że pogoda
dopisze. Gdy natomiast siadały na drzewach albo bujały nisko ponad ziemią, lepiej było
nie opuszczać chaty, by nie narazić się na ulewę. Kanie, które widzieliśmy w pobliżu
Barranco, nie fruwały ani zbyt wysoko, ani zbyt nisko; krążyły kilkanaście metrów
ponad wierzchołkami drzew: bądz tu, człeku, teraz mądry!  więc moje rozognione
młodziki kłóciły się głośno i każdy chciał mieć rację.
Widok dorodnych ptaków sprawił na mnie silne wrażenie. Zawsze tak było od czasu,
kiedy pierwszy raz je zobaczyłem.
37
Samiczka modliszki
W tym okropnym gorącu osobliwie zachowywała się wielka samiczka modliszki,
siedząca na gałęzi. W miarowych odstępach czasu, mniej więcej co dwie sekundy,
rozpościerała swe zielone skrzydła podobne do liści i zaraz je zamykała. Rozwierając je,
pokazywała szeroki, spłaszczony odwłok, który w tej chwili wykręcał się do góry
nerwowym skurczem.
Ostrożnie podsunąłem jej muchę na końcu zdzbła trawy. Lecz rozbójnica, zwykle tak
żarłoczna, nawet nie spostrzegła smacznej zakąski. Muchy teraz nie potrzebowała.
Rozkładała bezustannie skrzydła i co szczególnie nas przejęło  zbliżająca się w
oparach trucizny śmierć nie stłumiła wcale jej uniesienia: modliszka, włożona do
trującej szklanki, wciąż gwałtownie poruszała skrzydłami i wyginała odwłok. Cyjanek
potasu w końcu obezwładnił jej ruchy, ale ona, zapamiętała w swym popędzie, wciąż
kogoś wabiła, posłuszna tajemniczej żądzy aż do końca. Poniosła śmieć z
wykrzywionym odwłokiem. Przejął nas widok tych orgii. Byliśmy świadkami rzadkiego
zjawiska przyrody. Przede wszystkim stwierdziłem ponownie osobliwą rzecz: że owady,
pojawiające się tak licznie i podlegające tak zbiorowej namiętności, całkowicie
opanowały życie puszczy. To one nadawały mu ton, one tu dzierżyły prym. Puszcza
była ich żywiołem i do nich należała, a nie do ptaków, nie do ssaków, a najmniej do
człowieka o przyśpieszonym pulsie i utrudnionym oddechu.
Naraz owady zaczęły szybko się chować. Słońce zaszło za czarną chmurę i nastał
półmrok; pędziła ku nam hucząca ściana deszczu. Zastała nas przygotowanych. W
pobliżu stało okazałe drzewo cedrowe. Ukryliśmy się pod jego konarami.
Dolores chwyciła mnie oburącz za ramię, przyciskając się do mnie jak najbliżej, by
uchronić się od deszczu. Oczy świeciły jej jak u kota. Powietrze nagle się ochłodziło.
Deszcz ustał, przejaśniło się zupełnie.

Papugi
Gorąca dolina Amazonki jest właściwą ojczyzną najpiękniejszych papug, jakie w ogóle
istnieją, ar. Są to wspaniałe, majestatyczne istoty, a ich krzyczące barwy lazur, oranż,
ognista czerwień  stanowią w otoczeniu zielonej puszczy jak gdyby wieczną
prowokację. Gdy ary podniebnym lotem, o skrzydłach rozpiętych na przeszło półtora
metra, przelatujÄ… nad AmazonkÄ… lub nad Ukajali z jednego brzegu na drugi, widok
wysmukłych lotniczek staje się dla człowieka głębokim przeżyciem. Nie ptaki tam lecą
w obłokach, lecz marzenia w piękny kształt przyobleczone. Brzmi to może przesadnie, a
jednak stateczni agenci okrętowej  Booth Linę" w Liverpoolu, zachwalając podróż nad
Amazonkę, podają przelot ar jako jeden z cudów tej bajecznej krainy.
Najzawziętszym wrogiem papug jest człowiek. Poluje na nie z pasją, bezlitośnie je tępi i
powiada, że są to malditos czyli przeklęte, gdyż nachodzą jego pola uprawne i śmią
bezczelnie dzielić się z nim darami przyrody. A człowiek tego bardzo nie lubi.
Gdy kiedyś zajechałem do kolonii Candido de Abreu w brazylijskim stanie Parana, cała
okolica z przejęciem śledziła wojnę, którą prowadził z papugami na swym polu
kukurydzy pewien osadnik. Był to stary Niemiec rosyjski znad Wołgi, przybyły do
Brazylii przed trzydziestu laty, trochÄ™ dziwak i postrzeleniec. Liczne stada papug
nawiedzały jego pole i w końcu zrozpaczony kolonista nie mógł sobie z nimi dać rady.
Straszenie i wypłaszanie nie odnosiło już skutku. Rozzuchwalone papugi przyprawiały
osadnika o ciche szaleństwo. Biedak zupełnie zbaraniał i nie umiał już o niczym innym
mówić, jak tylko o papugach. Jego opowiadania brzmiały jak komunikaty z placu boju i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl