[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wówczas -w epoce wielkiego przełomu - wydawał nam się bardziej atrak-cyjny, więcej znaczący i ade-
kwatny do zawartości książki.
Wbrew pozorom, kompozycja tomu nie odpowiada rzeczywiste-mu porządkowi rozmów, a raczej gło-
śnych medytacji tego wyrafi-nowanego intelektualisty, wybitnego pisarza, autora wielu nie-
za-pomnianych książek, które stały się elementarzem kilku pokoleń Polaków. Materiał zgromadzony
w tym wydaniu stanowi zaledwie dwie trzecie tekstu uzyskanego w wyniku przeniesienia rozmów na pa-
pier. Jeden rozdział, znacznie lżejszy gatunkowo i nie pasu-jący do kompozycji książki, a także spore
partie dyskursywne, za-wierające powtórzenia, addenda, niezliczone dygresje oraz okazjo-nalne wątki,
musiały pozostać w szufladzie. Nawet w obecnym, poszerzonym znacznie wydaniu nie ma dla nich miej-
sca.
Stanisław Lem jest rozmówcą tyleż wdzięcznym, co kłopotli-wym. Jego nieokiełznany temperament
gawędziarza i polemisty, a przede wszystkim nieprawdopodobnie rozległy horyzont wiedzy, penetrującej
najbardziej wysunięte przyczółki współczesnej na-uki, a częstokroć nawet przekraczającej jej aktualne
rozpoznania, nie pozwoliły na narzucenie mu w miarę jednolitej, uporządkowa-nej linii myślowej i utrzy-
manie go w ryzach konwencjonalnego dyskursu. Autor Summy Techologiae nieustannie łamał wszelkie
a priori uzgodnione osie tematyczne i problemowe, prowadząc często - równolegle do porządku rozmo-
wy narzucanego przez ko-lejne pytania - jakby dialog z samym sobÄ…, a zarazem z najnow-szymi teoriami
i koncepcjami, które zrodziła przyrodoznawcza i antropologiczna refleksja naszej doby. Aby podjąć
prawdziwie partnerską i kompetentną dyskusję naukową z Lemem, niezbęd-ny byłby poziom wiedzy, ja-
ką dysponują wyłącznie połączone ze-społy ekspertów kilkunastu dyscyplin nauk ścisłych. Taką wiedzę
zaś posiada tylko jedna osoba w kraju - właśnie bohater tej książki. Dlatego zapewne tak często sam sobie
stawiał - niejako ponad moją głową - pytania, mnożył wątpliwości i poszukiwał satysfakcjonujących go
rozstrzygnięć.
Układ tej książki jest efektem przekomponowania i uporząd-kowania magmowatej materii prowadzo-
nych przez nas rozmów -pełnych dygresji, skojarzeń i swobodnych dywagacji. Lecz żaden porządkujący
zabieg nie zatrze specyfiki efektownego i żywego stylu Lemowej gawędy - tryskającej fajerwerkami
anegdot, żar-tów oraz paradoksów, ale przecież podejmującej konfrontację z najtrudniejszymi pytaniami
naszej doby; pełnej swady, brawury i przeskoków myślowych, ale zawsze pozostającej w obrębie
pro-cedur naukowego myślenia o świecie.
Tako rzecze... Lem jest pasjonującą i barwną opowieścią o ży-ciowych losach i artystycznej drodze Sta-
nisława Lema, o jego miejscu w polskiej i światowej literaturze; przynosi rozważania na temat współcze-
snej sytuacji nauki i kultury oraz miejsca człowie-ka w tworzonej przez niego cywilizacji; roztrząsa pod-
stawowe kwestie polityczne i społeczne, jakie stawia przed nami obecny -wrzący jak lawa - świat; pra-
gnie zgłębić tajemnice kosmosu i prawa, jakie nim rządzą; rozważa możliwości i ograniczenia
po-znawcze istoty ludzkiej; formułuje filozoficzną diagnozę aktualne-go dorobku myślowego i kulturo-
wego ludzkości.
19
W jakim stopniu problemy podjęte na tych kartach przez wciąż zdumiewającego nas rozległością swojej
erudycji i intelektu-alną żywotnością pisarza-filozofa pozwalają nam dotrzeć do zródeł wiedzy na temat
kosmosu, ludzkiej cywilizacji oraz duszy miesz-kańca ziemskiego globu w początkach nowej ery, przyj-
dzie rozsą-dzić samemu czytelnikowi. Warto jednak - czytając tę książkę -pamiętać, że jest ona nie tylko
próbą bilansu myślowej drogi pisa-rza, ale również uzupełnieniem i autokomentarzem do jego rozwa-żań,
które już od prawie pół wieku - na przemian w groteskowej, realistycznej, fantastycznej, eseistycznej oraz
filozoficzno-teore-tycznej tonacji - podejmuje w swoich kolejnych utworach. Tom Tako rzecze... Lem,
który właśnie oddajemy Państwu do rąk, jest więc tylko tym, czym być może - zapisem rozmów, prze-
prowadzo-nych w nadziei, że pomogą nam zrozumieć sens tej niezwykłej przygody, jaką jest egzystencja
każdego z nas, ludzi, i innych mieszkańców ziemskiego globu, a także dzieje całego wszechświa-ta, który
wynurzył się z nicości. Stanisław Lem odpowiada tutaj tylko na te pytania, na które odpowiedzieć mógł,
chciał i zdążył, gdyż inaczej - jak powiedział z rezygnacją w trakcie jednego ze spotkań, zanurzony
w półmroku i obłokach tytoniowego dymu, po-między włączonym magnetofonem, regałami ciężkimi od
książek i zmęczonym rozmówcą - musielibyśmy tak rozmawiać do końca świata". Wiele jest bowiem
jeszcze pytań i odpowiedzi, z który-mi byłby w stanie i chciał się zmierzyć, ale czas Mędrca - w przeci-
wieństwie do czasu wszechświata - nie jest nieskończony. Stanisław Bereś
Kraków, 9 kwietnia 2002
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Summa, czyli panta rei
Bereś: Zastanawiam, czy pan wie, że w pierwszym wydaniu naszych rozmów znalazł się rozdział,
który powstał sam z siebie. Otóż na taśmach było tyle narzekań na świat, który pana irytuje i nie
docenia, że złożyłem to wszystko do kupy. Powstał rozdział, który liczył sobie bagatelka 50
stron. Miał nosić tytuł Pisarz niedopieszczony , ale w ostatniej chwili zmieniłem go na Księga
skarg i wniosków . Czy świat się od tamtego czasu poprawił?
To znaczy, czy zaczął mnie doceniać? Oczywiście, że nie! Moja rola w kulturze i nauce była przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]