[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze strachu żyje? - mówił drugi, odciągając tamtego zza moich pleców.
Targnęło mną podwójne uczucie: zrobić wszystko, żeby nie dopuścić do awantury, i przekorna
chęć, żeby jednak zaczęli. Oszukacie się, chłopcy - pomyślałem - mimo lat i braku zdrowia przed
takimi jeszcze nie wysiadam .
Nie oglądałem się, żeby spojrzeniem nie sprowokować bojowych młodzieńców. Myślałem tylko
o drogach, które dzisiaj dla młodzieży są otwarte: o zarobkach, możliwościach zdobycia zawodu,
ułożenia sobie życia po ludzku. A jak to wyglądało wtedy, gdy ja miałem te lata, co oni, dla których
dzisiaj nie ma życia .
Odetchnąłem z ulgą, gdy młodzieńcy wyskoczyli w biegu z tramwaju, mówiąc:
- Wyskakujemy, jest restauracja, wypijemy ćwiartkę, no bo - nie ma życia!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]