[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w każdej chwili.
W przeszklonych szafkach łatwo było znalezć
półmiski. Ułożyła szparagi i czekała na reakcję Daniela.
Ogród powiedział i kiwnął głową w stronę
otwartych szklanych drzwi wiodÄ…cych na zewnÄ…trz.
Ogród powtórzyła odruchowo.
Mój ruch? Czy naprawdę chciał, żeby następny
ruch zależał tylko od niej? Nie była pewna, czy jej się
to podobało. Nie mógłby jej po prostu rzucić na
łóżko? To było jej najskrytsze marzenie. Choć wie-
działa, że kobieta wyzwolona nie powinna pragnąć
czegoś takiego, w myślach marzyła o namiętności tak
wielkiej, żeby przesłoniła jej cały świat.
Daniel pozwalał jej podejmować decyzje. Powinna
się cieszyć. Zawsze twierdziła, że chce decydować
o sobie, ustalać reguły, grać według swoich zasad.
Mimo to wciąż hołubiła w sercu swoje skryte prag-
nienie, żeby ktoś ją po prostu wziął, jak barbarzyńca,
na nic nie zważając.
Co on sobie myślał? Obserwowała go, stojąc
w drzwiach, talerz w jej dłoniach rozgrzewał się coraz
bardziej. Nadal nic o nim nie wiedziała. To niemoż-
liwe, żeby tak łatwo dawał się zadowolić. Oczywiście
nie okazywał żadnych uczuć, ale mężczyzna, który
wysyła limuzynę i przygotowuje romantyczną kola-
cję przy świecach we dwoje, musi planować także
jakiÅ›... deser.
Wyszła do ogrodu. Podobnie jak mieszkanie,
był niewielki, wypełniony mnóstwem zielonych
roślin, otoczony murem z czerwonej cegły. Była
58 Carrie Alexander
to naprawdę miła niespodzianka: zielona oaza w sa-
mym sercu miasta.
Odstawiła talerz i rozejrzała się dookoła. Natych-
miast przyszła jej do głowy osobliwa myśl: to był
ogród rodzaju męskiego. Nie było w nim wielu
kolorów, nie kwitły kwiaty, rosło natomiast mnós-
two ozdobnych traw podobnych do zbóż lub zwień-
czonych fikuśnymi miotełkami. W zacienionych ką-
tach triumfowały rozłożyste paprocie. Rząd kształt-
nych jałowców przesłaniał szare niebo.
Twój ogród jest czarujący powiedziała Lara,
gdy Daniel wyszedł na powietrze z daniem głównym
na tacy.
Marmurowy stolik nakryto do kolacji wykwintnÄ…
porcelaną i srebrami. Przypomniała sobie wszystkie
książki o ogrodnictwie.
Czy masz dobrą rękę do kwiatów?
No... Wydawał się zawstydzony.
Chylę czoło powiedziała, gdy dziwny szmer
odwrócił jej uwagę. Między paprociami stała fontanna
w kształcie lwa, któremu z pyska wypływał strumień
wody prosto do niskiej sadzawki, pokrytej mchem.
To jest po prostu czarujące. Zupełnie jakbym
weszła do innego świata.
Daniel pokiwał potakująco głową.
Potrzebuję jakiegoś miejsca, gdzie mógłbym się
schować przed zgiełkiem miasta. Czasem nie mogę
już tego znieść, wtedy przychodzę tutaj.
Gdzie się wychowywałeś?
Starała się zidentyfikować jego akcent, ledwie
wyczuwalny, ale dający się usłyszeć. Nie pochodził
W ogniu namiętności 59
z Nowego Jorku. Wyobraziła go sobie na wsi, z młod-
szym bratem i psem o imieniu Skip. Ich matka na
pewno hodowała w ogrodzie warzywa.
W Wirginii Zachodniej odparł. Moje początki
były skromne, w przeciwieństwie do twoich.
To prawda mogła korzystać z przywilejów
i cierpieć niedogodności wynikające z faktu, że jej
ojciec był sławny i bogaty. Miała zapewnione dobre
szkoły, wakacje w Europie, koneksje. Mimo iż odkąd
skończyła szesnaście lat, żyła na własny rachunek,
zdawała sobie sprawę, że całkowita anonimowość
jest niemożliwa. To nazwisko Gladstone przekonało
Kensingtona, żeby ją reprezentował. Mimo to wie-
rzyła, że prawdziwa sztuka i tak się obroni.
Podeszła do stołu. Podniosła jeden ze sztućców
z wygrawerowanym herbem rodzinnym.
Nie wiem, czy mogę ci wierzyć. Założę się, że
pochodzisz z jednej z tych bogatych starych rodzin,
które polują na lisa. Skromni na swój specyficzny,
tradycyjny sposób.
Daniel, śmiejąc się, pokręcił głową.
Mój ojciec jeśli kiedyś na coś zapolował, to tylko
na króliki i wiewiórki.
Naprawdę? zapytała z niedowierzaniem.
Pracował w kopalni, dopóki miał pracę. Matka
stała przy taśmie na kurzej fermie, do czasu gdy
zaczęła mieć problemy z kręgosłupem. Mój brat...
wzruszył ramionami. Nie pochodzę z dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]