[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dobrze już, dobrze. Mężczyzna krótko skinął głową.
Cieszę się, że pan tak się nią opiekuje.
Na sekundę Jonaha wytrąciło to z równowagi. Ostatnią
rzeczą, jakiej się spodziewał, była akceptacja, a nawet zachęta.
Poza tym, że wiedział lepiej. Nie da się oszukać.
Więc co pan tutaj robi?
Przyjechałem zobaczyć się z Eloisą w imieniu naszego
ojca. Mądrze pan robi, że mi pan nie ufa. To dla niej dobrze.
Nawet jeśli w tym jednym się zgadzali, Jonah nie zamierzał
się wycofać.
Chciał od Duartego jak najwięcej wyciągnąć.
Gdzie mieszka pański ojciec?
O, widzę, że jest pan sprytny. Nawet się pan nie
przedstawił, niczego o sobie nie powiedział. Duarte wskazał na
oszklone drzwi. Wejdzmy do środka. Mniejsze ryzyko, że nas
podsłuchają.
Chyba jednak nie, dopóki nie usłyszę od Eloisy, że Jest
pan mile widzianym gościem.
Duarte rozejrzał się po patio z drewnianym porośniętym
winoroślą ogrodzeniem i małą fontanną w rogu z cementową
muszlą, z której woda wylewała się do zbiornika.
I z jednym leżakiem.
Dumnie kiwnął głową i wstał.
A zatem do powrotu Eloisy będziemy tu stali.
Jonah z przesadną nonszalancją oparł się o framugę.
Przyglądał się mężczyznie, w każdej chwili gotowy
odpowiedzieć na jakiś sygnał agresji czy podstęp.
Więc powie mi pan prawdę?
Mężczyzna odchylił do tyłu głowę i zaśmiał się. Potem
spoważniał.
Nasz ojciec ze względu na stan zdrowia nie może już
podróżować, a chce widzieć swoje dzieci.
Dość. Chyba pora wezwać policję, żeby pana aresztowali
za wtargnięcie na cudzy teren.
Mógłbym panu pokazać rozmaite dokumenty tożsamości,
ale dokumenty można podrobić czy skraść. Zamiast tego
opowiem panu o ostatniej wizycie Eloisy, kiedy w wieku
siedmiu lat przyjechała do ojca. Pojechaliśmy wszyscy na
piknik, spacerowaliśmy plażą. Zbieraliśmy muszle. Ojciec wziął
Eloisę na barana i opowiedział jej o księżniczce wiewiórce, która
podróżowała, gdzie tylko chciała i kiedy chciała.
Jasny szlag. Ten mężczyzna naprawdę mógł być.
Zpiewał jej piosenki po hiszpańsku. Czy to odpowiada na
pańskie pytanie?
Wystarczająco, bym odłożył telefon na policję. Może
Jonah nie wiedział wszystkiego o Eloisie, ale był pewien, że
nerwy by jej puściły, gdyby informacje o jej rodzinie znalazły się
w policyjnej kartotece.
Dziękuję. Mężczyzna wsunął palec za kołnierzyk
koszuli, po raz pierwszy mimo woli okazując napięcie.
Jestem tu nie tylko dlatego, że Eloisa zadzwoniła do
adwokata, ale także z tego powodu, że ojciec jest chory.
Pański ojciec, ten, który śpiewa kołysanki po hiszpańsku?
Jak bardzo jest chory?
Nie należę do ludzi, którzy przewidują najgorszy
scenariusz. Poprzestańmy na tym, że jest poważnie chory. Eloisa
powinna go odwiedzić, nim na zawsze straci tę szansę.
Jak Eloisa przyjmie informację, że Enrique Medina może
umrzeć... albo już umarł, a ona nie zdążyła się z nim zobaczyć?
Jonah ją zachęcał do kontaktu z królem, choćby po to, by
uporządkowała dawne sprawy. Może ten mężczyzna skutecznie
ją przekona. Prawdę mówiąc, Medinowie byli jej winni
przeprosiny, a nawet jakÄ…Å› rekompensatÄ™.
Spotkanie z ojcem leży w jej najlepszym interesie, ale
czemu Eloisa miałaby odwiedzać rodzinę, której, jak sam pan
powiedział, nie widziała od siódmego roku życia? Czy nie
powinni byli częściej się z nią kontaktować?
spytał Jonah.
Zapadła cisza, wypełniona tylko śpiewem ptaków i szumem
silników z oddali. Nawet ocean wydawał się wyciszony.
Co? Nie zgadza siÄ™ pan ze mnÄ…?
Czemu miałbym oponować, kiedy ma pan absolutną
rację? Co nie znaczy, że Eloisa nie może teraz zrobić tego, co
należy.
Jonah zerknÄ…Å‚ na zegarek. Gdzie ona siÄ™ podziewa?
Pańskiej rodziny nie obowiązują zasady, a ją obowiązują?
Ma się zachować przyzwoicie niezależnie od tego, jak była przez
was traktowana?
Jest członkiem naszej rodziny.
Pan tak twierdzi. Ja wciąż nie jestem pewien, kim pan jest.
Eloisa dokonała wyboru, nie chciała domagać się
przynależnych jej z urodzenia praw. Mężczyzna przekrzywił
na bok głowę. Nie wiedział pan?
Ona i jej matka postanowiły, że niczego od mojego ojca nie
przyjmą. Pomagał tak, jak mógł. Bonusy w pracy, zaskakujące
wygrane. Nawet stypendium na podróż do Europy.
Eloisa byłaby wściekła, wiedząc, że podróż do Europy
zorganizowano za jej plecami. Zważywszy na jej nadwrażliwość
w kwestiach finansowych, był to jedyny sposób, by cokolwiek
zaakceptowała.
Większość znanych mi kobiet nie chciałaby być tak
manipulowana.
No to niech jej pan o tym nie mówi.
Czemu mnie pan powiedział? Postawił go w trudnej
sytuacji, zmuszając do zachowania tajemnicy. Jonah nienawidził
kłamstwa. Jego ojciec, nim zajął się polityką, był wojskowym. Z
dumą twierdził, że należy do wyjątków walił prosto z mostu,
nie zważając na konsekwencje.
Zawsze też powtarzał, że miarą człowieka jest to, jak się
zachowuje, gdy nikt na niego nie patrzy.
Liczę, że pan na nią wpłynie, żeby spotkała się z ojcem.
Jest uparta.
Nie widywał jej pan, a tak dobrze ją pan zna?
Mężczyzna wzruszył ramionami.
Nie twierdziłem, że jej nie obserwowaliśmy.
To z pewnością by jej się nie spodobało.
Pora, żebyśmy stąd wyszli rzekł Jonah.
My?
Nie pozwolę panu odejść, dopóki nie będę pewny, kim pan
jest.
W porzÄ…dku. Ale najpierw jedno pytanie. Duarte
zmrużył oczy, jakby celował do ofiary. Za kogo mnie pan
wziÄ…Å‚?
Odgłos przekręcanego w zamku klucza kazał im zamilknąć.
Niech to szlag.
Powinien był działać szybciej, pomyślał Jonah. Wyszedł
naprzeciw Eloisie, plecami do mężczyzny.
Eloisa stanęła w drzwiach na patio z dwoma torbami
zakupów i otworzyła usta ze zdumienia.
Duarte?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]