[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wówczas zwróciła się do jego ojca: - Idz, ty go pociesz, to twój syn.
- I zostawiła ich samych. Ojciec odwrócił się na pięcie i odszedł bez słowa.
Teraz Tito rozumiał, że jego ból jej nie wzruszał.
Dziecko, które zostało ojcem, dawało do potrzymania Teresę, wówczas
niemowlę, cioci. Ona się wzbraniała, a on nalegał. W końcu ciocia wzięła
od niego małą, ale jej nie tuliła i nie kołysała, jak to robią inne kobiety.
Nie pocałowała jej. Trzymała ją kurczowo i przyglądała jej się smutno.
Po czym oddała mu ją pospiesznie, a jemu serce się ścisnęło.
Teraz Tito rozumiał, że ona myślała o dziecku własnego dziecka.
Tito płakał i głaskał szorstki pokrowiec na aparat fotograficzny,
jakby to była skóra dziecka, spragnionego pieszczot.
26
Bratanek zachowuje się w sposób karygodny
Na szczęście wiem, jak udzielać pierwszej pomocy!
Mariola zbierała naczynia po posiłku. Tito siedział nieruchomo
u szczytu stołu. Wodził za nią wzrokiem, ale tak naprawdę na nią
nie patrzył. Ledwo się odzywał w czasie kolacji, ale nie było
w tym niczego niezwykłego; poza wszystkim innym obydwoje
czuli się zmęczeni. Jednak Mariola nie wiedziała, co o tym myśleć:
coś było nie tak. Zdjęła obrus; położyła tę samą co zwykle serwetę
na środek stołu.
- Czy jest coś, o czym chciałbyś mi powiedzieć?
138
Tito pokręcił głową.
- Wobec tego cię zostawię. Idę na górę i się położę. Przypomnij
cioci, że jutro rano wyjeżdżasz. Idz już, zrobiło się pózno!
Właśnie kończył się dziennik. Tito wbił wzrok w monitor, ale
nie zwracał uwagi na wiadomości. Od kiedy przyszedł do pokoju,
myÅ›laÅ‚ wyÅ‚Ä…cznie o tym, kto mu odebraÅ‚ miÅ‚ość cioci. SzalaÅ‚ z za­
zdrości. Musiał wiedzieć; usłyszeć potwierdzenie.
Pojawiła się końcowa plansza dziennika telewizyjnego.
- Idz do drugiego pokoju, potem cię zawołam - powiedział
do Dany.
Posłuchała bez szemrania.
Tito położył rękę na ramieniu cioci, jak to robił, kiedy chciał
przyciągnąć jej uwagę. Ale tego wieczora zacisnął dłoń kurczowo.
- Kim jest twoje dziecko? - zapytaÅ‚. - Kim ono jest? - po­
wtórzył. Podniósł głos, zacisnął mocniej dłoń.
Ciocia ani drgnęła, patrzyÅ‚a na niego wilgotnymi oczami, nie­
przenikniona.
Tito wyczuwał pod rękawem jej drobne kości. Przestraszył się,
że zrobi jej krzywdę, zwolnił uścisk i powtórzył: - Kim jest twoje
dziecko?
- Kim jest moje dziecko? - mamrotała ciocia, zdezorientowana.
- Muszę wiedzieć. Kim jest twoje dziecko?
Nie odpowiadaÅ‚a, utkwiÅ‚a wzrok w Ticie. StaraÅ‚a siÄ™ mu wywi­
nąć, ale bezskutecznie.
On znów mocniej zacisnął dłoń na jej ramieniu.
- Kim jest twoje dziecko?
Drugą ręką Tito chwycił za oparcie krzesła, nie puszczał przy
tym jej ramienia i nią potrząsał; drobne ciało cioci podskakiwało
przy każdym szarpniÄ™ciu, ale ona nie odpowiadaÅ‚a. Jedno wpat­
rywało się drugiemu w oczy, on pytał, ona się nie odzywała.
Teraz ciocia próbowała się podnieść. Tito musiał usłyszeć z ust
cioci, jak nazywało się jej dziecko, i nie zwalniał uścisku.
139
- Muszę wiedzieć! - krzyczał.
UdaÅ‚o jej siÄ™ podnieść, zapierajÄ…c nogami, pomagaÅ‚a sobie, chwy­
tając się drugą ręką za stolik obok fotela. Stolik się zachwiał, ale
Tito nie puszczał cioci.
- Muszę wiedzieć! - powtarzał.
Nogi się pod ciocią ugięły i tyłem upadła na stolik, czołem
uderzyła o lampę z brązu, stolik się przewrócił i lampa wylądowała
z hukiem na podłodze.
Tito puścił ciocię. Skaleczona, osunęła się na podłogę.
- Co się stało? - Dana wpadła do pokoju.
- Nic, nic. Upadłam, pomóż mi wstać - wymamrotała ciocia.
Tito się odsunął i patrzył, jak opiekunka się uwija.
Ciocia nie powiedziała nic więcej.
- Zanieś ją do łóżka, przyjdę pózniej - powiedział schrypniętym
głosem.
Nie miał poczucia winy. Był przytomny i opanowany, zupełnie
jakby miał naprawić delikatny mechanizm zegara wahadłowego;
pełna koncentracja, precyzja w działaniu, uważne wsłuchiwanie
się w mechanizm. Nie miał dla cioci litości.
Niczym aktor, który za kulisami czeka na swoją kolej, żeby
wejść na scenÄ™ i wygÅ‚osić wÅ‚asne kwestie, Tito nasÅ‚uchiwaÅ‚ z po­
koju obok, co robiła Dana, która sprzymierzyła się z nim jak na
zawołanie i głośno relacjonowała, co takiego działo się na scenie:
dezynfekowała cioci ranę i przygotowywała ją do snu.
Ciocia była teraz spokojna. Kiedy Dana ułożyła ją w łóżku,
odezwała się do niej: - Podaj mi różaniec i idz już.
- Coś ty zrobił tej biedaczce? Na szczęście wiem, jak udzielać
pierwszej pomocy! - Dana chciała się dowiedzieć, do czego doszło
i dlaczego.
- Powiesz, że w nocy spadła z łóżka. Moja żona pewnie cię
zwolni. SÅ‚owem nie wolno ci pisnąć, jasne? - Tito byÅ‚ niewzruszo­
ny i doskonale świadom tego, co mówi.
140
- Ale w ten sposób stracę pracę! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl