[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znowu malarz,to znów jego słowa i jego głos wypływają z ust Jaromila! Co mówił?
śe miłość była w dawnym społeczeństwie do tego stopnia zdeformowana przez
pieniądze, względy społeczne, przesądy. Nigdy nie mogła być
sobą,\e była jedynie cieniem samej siebie. I dopiero nowe czasy,kładące kres
władzy pieniądza i wpływon przesądów,pozwolą człowiekowi być w pełni człowiekiem
i miłość będzie większa ni\ kiedykolwiek przedtem. Socjalistyczna poezja miłosna
jest głosem tego wyzwolonego i wielkiego uczucia.
Jaromil był zadowolony z tego, co mówił,i czuł na sobie spojrzenie dwojga
nieruchomo utkwionych w nim du\ych czarnych oczu; wydawało mu się, \e słowa
"wielka miłość", "wyzwolone uczucie" płyną z jego ust jak oflagowany \aglowiec
do portu tych wielkich oczu.
Ale gdy skończył mówić,jeden z poetów zgryzliwie się
uśmiechnął i rzekł:
- Czy\byś naprawdę myślał,\e w twoich wierszach jest więcej miłosnych
uczuć ni\ w wierszach Heinricha Heinego? Albo miłości Victora Hugo są dla
ciebie zbyt małe? Czy miłość Machy i Nerudy była mo\e okaleczona pieniędzmi i
przesÄ…dami?
To nie powinno było się stać; Jaromil nie wiedział, co ma odpowiedzieć;
poczerwieniał i widział przed sobą dwoje du\ych czarnych oczu,świadków jego
zniewagi. Pięćdziesięciolatka
przyjęła owe sarkastyczne pytania z satysfakcją i powiedziała:
- Co chcecie zmieniać w miłości, towarzysze? Do końca wieków
będzie ona zawsze taka sama.
Organizator znowu zabrał głos:
- Nie, towarzyszko, co to, to nie!
- Nie, naprawdę nie to chciałem powiedzieć rzekł pospiesznie
poeta - ale ró\nica pomiędzy poezją miłosną dnia wczorajszego
i dzisiejszego tkwi w czym innym ni\ wielkość uczucia.
- Więc w czym? - dopytywała się pięćdziesięciolatka.
W tym, \e miłość w minionych czasach, nawet ta największa, była
zawsze jakąś ucieczką człowieka od \ycia społecznego, które było
zniechęcające. Natomiast miłość dzisiejszego człowieka jest związana
z naszymi obywatelskimi obowiÄ…zkami, z naszÄ… pracÄ…, z naszÄ… walkÄ… w
jedną całość; i na tym polega jej nowe piękno.
Przeciwległy rząd wyraził aprobatę dla tej opinii, natomiast
Jaromil wybuchnął złośliwym śmiechem:
- To piękno, przyjacielu, nie jest znów takie nowe. Czy\by w
\yciu klasyków miłość nie szła w parze z ich walką społeczną?
Kochankowie ze słynnego wiersza Shelleya oboje byli rewolucjonistami
i razem zginęli na stosie. Czy to jest, według ciebie, miłość
odizolowana od \ycia społecznego?
Strona 98
Kundera Milan - śycie jest gdzieindziej
Najgorsze było to, \e tak jak przed chwilą Jaromil nie wiedział,
co odpowiedzieć na zarzuty kolegi, równie\ jego kolega był teraz
zupełnie w kropce, tak \e naprawdę mogło powstać wra\enie
(niedopuszczalne wra\enie), \e między dniem wczorajszym i dzisiejszym
nie ma ró\nicy i \aden nowy świat nie istnieje. Tu jednak\e wstała
ponownie pięćdziesięciolatka i z uśmiechem zaciekawienia spytała:
- Powiedzcie mi więc, w czym tkwi ró\nica pomiędzy dzisiejszą i
wczorajszą miłością?
W tej decydującej chwili, gdy wszyscy wpadli w zakłopotanie,
wtrącił się mę\czyzna z drewnianą nogą i z laską, który cały czas
uwa\nie, lecz z wyraznym zniecierpliwieniem śledził dyskusję; teraz
wstał i mocno oparł się o krzesło:
Pozwólcie, towarzysze i towarzyszki, \e się wam przedstawię
- powiedział, a ludzie w jego rzędzie zaczęli na niego
pokrzykiwać, \e nie musi tego robić, bo go przecie\ dobrze znają.
- Nie przedstawiam się wam, ale towarzyszom, których zaprosiliś-
my na spotkanie odciął się, a poniewa\ wiedział, \e jego nazwisko
poetom nic nie powie, opowiedział im w skrócie całą historię swego
\ycia; pracuje w tej willi ju\ prawie trzydzieści lat; był tu jeszcze
za czasów fabrykanta Koćvary, który miał tutaj letnią posiadłość; był
tu równie\ w czasie wojny, gdy fabrykanta aresztowano, a jego willę
u\ywało gestapojako letnisko; po wojnie zabrali narodowi socjaliści, a teraz
jest tu milicja.
- Na podstawie tego wszystkiego, co widziałem, mogę poświadczyć,
\e \adna władza nie troszczy się tak o lud pracujący, jak ta,
komunistyczna. A jednak nawet dzisiaj nie wszystko jest, według niego,
w porzÄ…dku:
I za fabrykanta Koćvary, i za gestapo, i za narodowych
socjalistów przystanek autobusowy był zawsze naprzeciwko willi.
Tak, to było bardzo wygodne: zrobił ze swego mieszkania w
suterenie. które tu w willi ma, dziesięć kroków i był na przystanku.
I nagle przystanek przesunęli o dwieście metrów dalej. Ju\ protestował
wszędzie, gdzie się da. Wszystko nadaremnie.
- Powiedzcie mi - uderzył laską o podłogę - dlaczego właśnie
dziś, gdy willa nale\y do ludu pracującego, przystanek musi być tak
daleko?
Ludzie z pierwszego rzędu wtrącali (częściowo ze
zniecierpliwieniem, częściowo z pewną wesołością), \eju\ mu przecie\
sto razy tłumaczyli, \e autobus zatrzymuje się teraz przed fabryką,
którą w międzyczasie wybudowali.
Mę\czyzna z drewnianą nogą odparł, \e jest mu to wiadome, ale
proponował, \eby autobus zatrzymywał się na obu miejscach.
Ludzie z jego rzędu odpowiedzieli mu, \e to nonsens, by autobus
miał dwa przystanki w odległości dwustu metrów.
Słowo nonsens dotknęło mę\czyznę z drewnianą nogą; oświadczył, \e
nikomu nie wolno się tak do niego zwracać; uderzył laską o ziemię i
poczerwieniał. Zresztą, to nieprawda, \eby nie mogło być przystanków
dwieście metrów od siebie. Wie, \e na innych trasach autobusy
zatrzymują się na takich krótkich przystankach.
Jeden z organizatorów wstał i powtórzył mę\czyznie z drewnianą
nogą słowo po słowie (widocznie musiał to ju\ wielokrotnie robić)
orzeczenie Czechosłowackiej Komunikacji Samochodowej, na mocy
którego dosłownie zakazuje się, aby przystanki były rozmieszczone w
tak małej odległości.
Mę\czyzna z drewnianą nogą odpowiedział, \e proponował tak\e
rozwiązanie kompromisowe: mo\na byłoby umieścić przystanek do-
kładnie pośrodku między willą milicji i fabryką.
Wtedy jednak zarówno robotnicy jak i milicjanci mieliby daleko do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]