[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chcesz mieć dzieci?
- Tak. W przyszłości. Kiedy nadejdzie właściwy czas.
- Ja w ogóle o tym nie myślałem. Ale nie umiałem sobie
poradzić z tym, że odebrała mi tamto dziecko. %7łe nie dała szansy ani
jemu, ani mnie.
Kiedy ukroił omlet, nóż zazgrzytał po talerzu.
- Wiedziałaś, że Carrie i Thunder stracili dziecko? Kiedy
skończyli liceum, zakochali się w sobie jak wariaci i Carrie zaszła w
ciążę. Oboje byli z tego powodu bardzo szczęśliwi, zaraz wzięli ślub i
nie mogli się doczekać narodzin maleństwa. I wtedy Carrie poroniła.
74
RS
Pamiętam, że był to jedyny raz, kiedy widziałem, jak mój starszy brat
płacze. JJ poczuła, że sama ma łzy w oczach.
- Ty też płakałeś, kiedy się dowiedziałeś, że Linda usunęła twoje
dziecko?
- Nie. Nie mogłem. - Wycisnął na talerz ketchup, który wyglądał
jak plama krwi. - Czułem się jak odrętwiały.
Domyślała się, że historia się na tym nie kończyła. Ale Dylan
znowu zamknął się w sobie. Nie miał zamiaru nic więcej jej
powiedzieć.
- Mówiłeś komuś z rodziny o tym dziecku? - spytała.
- Nie. Nie widziałem powodu. Zresztą cała ta historia to już
przeszłość. %7łycie toczy się dalej - wygłosił z przekonaniem.
JJ czuła, że to nie do końca prawda. Było dla niej oczywiste, że
Dylan dotąd nie poradził sobie z tym, co się wydarzyło przed
dziesięciu laty. Kiedy wstała, by posprzątać po posiłku, zrozumiała
nagle, że tamta tragedia ma również wpływ na jej historię. Ratując ją z
rÄ…k porywaczy, a potem wyruszajÄ…c na jej poszukiwanie, Dylan
próbował w jakiś sposób odzyskać to, co kiedyś utracił.
Wciąż rozmyślała o historii Dylana i Lindy, kiedy usłyszała
pukanie do drzwi. Dylan brał prysznic, więc otworzyła, niepewna,
czego ma się spodziewać.
- Dzień dobry pani! - wypalił entuzjastycznie młody pracownik
hotelu, podając JJ paczkę, na której widniało jej nazwisko.
- Dziękuję. - Sięgnęła do torebki po kilka dolarów napiwku,
wręczyła je chłopakowi i wzięła od niego potężnych rozmiarów pudło.
75
RS
Przeszła z nim do salonu i niecierpliwie zaczęła otwierać paczkę.
Była pewna, że znajdzie w niej suknię na wieczorne przyjęcie.
Kiedy otworzyła pudło i odwinęła zabezpieczający papier, jej
oczom ukazała się obfita, długa do kostek spódnica, uszyta z całych
metrów kwadratowych błękitnej satyny, w komplecie z bluzką z
wysoką stójką i długimi rękawami. Cały strój wyszywany był rzędami
koralików, a uzupełniał go oryginalny naszyjnik z oprawionych w
srebro perłowych muszli, kowbojskie buty i torebka w tym samym
stylu.
JJ była zachwycona. Urzekło ją dyskretne piękno tej klasycznej,
bardzo kobiecej sukni, której styl przywodził na myśl dawny Dziki
Zachód.
Gładziła palcami chłodny w dotyku materiał, kiedy Dylan
wszedł do salonu. Miał mokre włosy, a cały jego strój stanowiły luzne
dżinsy.
Spojrzała na niego błyszczącymi oczami.
- Jakie to piękne. Jak ci się udało znalezć coś takiego?
- Takie stroje nosiły kobiety Apaczów w latach czterdziestych.
Ta suknia należała do mojej babki. Dodatki są nowe.
JJ zaniemówiła z wrażenia. Dylan chciał jej powierzyć rodzinną
pamiÄ…tkÄ™.
- Coś nie tak? - spytał, widząc wyraz jej twarzy. Wzięła się w
garść.
- Nie mogę tego przyjąć. Nie mogę włożyć sukni twojej babci.
- Dlaczego nie?
- Bo jest zbyt cenna. Pamiątkowa. Nie wiem, jak to powiedzieć...
76
RS
- Najlepiej będzie, jak po prostu powiesz, że się w nią ubierzesz.
Musieliśmy zrobić całą akcję, żeby ją tu przywiezć na czas i
dopasować do twojego rozmiaru.
Przesunęła palcami po ręcznie wykonanym, ozdobnym hafcie.
- Nie wyglÄ…da na sukniÄ™ z lat czterdziestych.
- To prawda. Kobiety Apaczów nie ubierały się według
ówczesnej mody. Wolały stroje o staroświeckim,
dziewiętnastowiecznym fasonie. Moja babcia ubierała się tak na co
dzień i od święta.
- Jak miała na imię? - chciała wiedzieć JJ.
- Maria.
- Na pewno była bardzo piękna.
- Była. Dziadek kochał ją do szaleństwa. No, to jak będzie?
Włożysz tę suknię?
Spojrzała w jego czarne, tajemnicze oczy.
- Tak - powiedziała po prostu.
- Cieszę się. Wiesz, ten naszyjnik zrobiła moja mama. Podniosła
piękną, oryginalną ozdobę, by się lepiej przyjrzeć oprawionym w
srebro muszlom.
- Jest niesamowity. Muszę jej koniecznie podziękować,
powiedzieć, ile to dla mnie znaczy, że o mnie pomyślała. -Zamilkła na
chwilę. - Czy to przyjęcie będzie w konwencji
Dzikiego Zachodu? - spytała, oglądając kowbojskie buty
dołączone do stroju. Skinął głową.
- Tak, i w o wiele swobodniejszym stylu niż wczorajsze. Coś w
rodzaju pikniku pod gołym niebem.
77
RS
Pod wieczór, kiedy zbierali się do wyjścia, zobaczyła, że Dylan
ma na sobie białą koszulę z grubego płótna i skórzaną kurtkę. Włosy
związał barwną, jedwabną apaszką, którą nosił jeszcze jego dziadek.
Nosił ten strój z taką swobodą, jakby się w nim urodził. I było
mu w nim bardzo do twarzy.
Przyjęcie odbywało się za miastem, w posiadłości właścicieli
stadniny koni, położonej w pięknej okolicy, wśród łąk i lasów. Goście
zebrali się na otwartym powietrzu. Nieopodal, wśród soczystej,
zielonej trawy, błyszczało modre oko stawu.
Kucharze uwijali się wokół wielkiego grilla, z którego
dolatywały smakowite zapachy, a na drewnianej estradzie grała kapela
country.
Gospodarze, małżonkowie w wieku trzydziestu kilku lat,
przywitali Dylana z otwartymi ramionami. Mieli wspaniałe poczucie
humoru.
April, pani domu, artystka inspirująca się kulturą Indian, wpadła
w zachwyt nad kreacją JJ. Przejęta, że widzi oryginalny strój noszony
przez Apaczkę, leciutko pogładziła delikatny materiał.
- Taka suknia potrafi sprawić, że czujemy się dumne z tego, że
jesteśmy kobietami, prawda?
JJ skinęła głową.
- Uważam, że spotkał mnie wielki zaszczyt.
- Dobrze cię rozumiem. - April zerknęła na Dylana, który wdał
się w pogawędkę z panem domu. - Dylan już zdążył nam opowiedzieć
o zbiórce pieniędzy na schronisko - podjęła z przejęciem. - Może
mogłabym się jakoś w nią włączyć? Na przykład wystawić na aukcji
78
RS
jeden z moich obrazów, a dochód przeznaczyć na  Pod konikiem na
biegunach"?
JJ uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Bardzo, bardzo dziękuję. To byłoby naprawdę wspaniale.
- Drobiazg. - April machnęła ręką. - Wiesz, co jest naprawdę
wspaniałe? Twoja historia. To, że Dylan uratował cię z rąk
porywaczy, a potem szukał po całym kraju. Tak wytrwale. I znalazł.
Jaka to romantyczna historia. Wszyscy mówią tylko o tym. -
Nachyliła się do ucha JJ. - Jesteś teraz sławna. Na twoim miejscu bym
to wykorzystała. Wszyscy tutaj będą zachwyceni, mogąc zamienić z
tobą parę słów, a ty ich namawiaj, żeby wsparli twoje schronisko dla
koni.
JJ skorzystała z rady April i w ciągu następnych kilku godzin
uśmiechała się, odpowiadała na pytania, a potem mówiła swoim
rozmówcom o schronisku  Pod konikiem na biegunach" i zapraszała
do odwiedzin. Wielu gości ucieszyło się z tej propozycji i zaczęło
planować rodzinny wypad z dziećmi w weekend.
Linda nie byłaby zainteresowana, pomyślała nagle JJ. Ona nie
chciała urodzić dziecka Dylana. Przypomniała sobie, że Linda miała
się pojawić na przyjęciu. Poczuła dreszcz zdenerwowania na plecach i
zaczęła się rozglądać wśród gości w poszukiwaniu kobiety, która
mogła być dawną kochanką Dylana. Wiedziała, że pozna ją
natychmiast, gdy ją zobaczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl