[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mocno Gillian, kiedy sprzedawca wyjmował kolczyki z szufladki.
Zało\ę je od razu. Gillian zapięła kolczyki na uszach.
Oczywiście Trace uśmiechnął się do niej, po czym zwrócił się po
francusku do Araba: Dwa dni. Wrócę za dwa dni.
Dobrze. I przyprowadz swoją panią uśmiechnął się sprzedawca. Mo\e
przy okazji i ja ubijÄ™ jakiÅ› interes.
Kiedy znalezli siÄ™ na ulicy Trace warknÄ…Å‚ groznie:
Mogłaś wybrać jakieś szklane paciorki!
Nie irytuj się, kochanie. Kobieta taka jak ja nigdy nie zadowoliłaby się
szklanymi paciorkami. Choć była na tyle głupia, aby wziąć te szkiełka za rubiny.
Chciałam po prostu dobrze odegrać swoją rolę. Nie jesteś ze mnie zadowolony?
Jestem. Na Gillian kolczyki wyglądały o wiele lepiej ni\ za ladą. Niezle
ci poszło.
Och, wzruszył mnie ten komplement.
Trzymaj tak dalej.
No, tak ju\ lepiej. Powiesz mi wreszcie, o co chodziło?
ROZDZIAA PITY
Dobrze, \e przynajmniej nie musiałam zostać w hotelowym pokoju.
Tą właśnie myślą pocieszała się Gillian, siedząc w hałaśliwym klubie
wypełnionym dymem, gwarem rozmów i ogłuszającą muzyką. W dłoni trzymała
kieliszek wina i rozglądała się ciekawie wokół siebie. W przewa\ającej części
klientami klubu byli młodzi Europejczycy, tote\ miejsce to przypominało do
złudzenia podobne lokale w Londynie, Dublinie czy Pary\u.
Nagle zdała sobie sprawę z tego, \e przez ostatnie dwa tygodnie widziała
więcej świata ni\ przez całe swoje \ycic. Có\, nigdy nic tęskniła za podró\ami i
przygodami, lecz teraz, gdy z konieczności ich zasmakowała, całkiem jej się
podobały. Gdyby jeszcze udało się znalezć krewnych. W końcu po to lula się po
świecie.
Musisz mi powiedzieć, o czym rozmawialiście przysunęła się do Trace'a
no i co załatwiłeś.
Trace wybrał ten klub, gdy\ był najbardziej chyba hałaśliwym miejscem w
Casablance. Wiedział, \e cokolwiek powie, nie wyjdzie to poza najbli\szy stolik.
Prawdę mówiąc, wybrał to miejsce tak\e dlatego, by nie wracać zbyt szybko do
hotelu, gdzie znalazłby się z Gillian sam na sam.
Al Aziz to biznesmen, tak jak Cabot. Nachylił się do jej ucha. Zło\yłem
mu propozycjÄ™.
Co to ma wspólnego z Flynnem?
Zainteresowałem al Aziza. Mo\e teraz on zainteresuje tym ludzi z Młota .
Ustalimy spotkanie. Dowiem siÄ™ czegoÅ›.
Masz zamiar się z nimi spotkać? Z jakiegoś powodu ta perspektywa
wprawiła ją w przera\enie. Bała się. Bała się o niego. Przecie\ wiedzą, kim jesteś.
Trace upił nieco whisky i zaczął się zastanawiać, ile czasu, minie, zanim
powróci do kraju, w którym barmani wiedzą, jak przyrządza się drinki.
Abdul wie odparł. I tylko on. Ale płotki nie uczestniczą w negocjacjach.
Zwłaszcza jeśli chodzi o broń.
Broń? Gillian zni\yła głos. Zamierzasz sprzedawać karabiny?
Zamierzam, \eby tak pomyśleli.
Przecie\ to szaleństwo. Pozorować sprzeda\ broni terrorystom? Musi istnieć
jakiś lepszy sposób.
Pewnie. Powinienem pójść do al Aziza i powiedzieć mu, \e nazywasz się
Gillian Fitzpatrick, a twój brat został porwany przez Młot'' Potem zaś odwołać się
do jego uczuć i poprosić o pomoc w uwolnieniu Flynna. Jeszcze przed wschodem
słońca znalazłabyś się w takiej samej sytuacji, co on. A ja ju\ bym nic \ył.
Nie wiem. Mimo wszystko twój sposób to dla mnie szaleństwo.
Mo\e. Ale pamiętaj, \e stawka jest wysoka. I dla ciebie i dla mnie. Ty kieruj
się swoimi zasadami, a ja będę się kierował swoimi. Zobaczysz, \e za kilka dni
porozmawiam z generałem osobiście. I mam dziwne wra\enie, \e twój brat będzie w
pobli\u.
Naprawdę sądzisz, \e Flynn gdzieś tu jest? Pochyliła się i dotknęła jego
dłoni. Bo\e, chciałabym mieć taką pewność.
Sprawdziliśmy. Są w Maroku. Rory potwierdził, \e samolot odlatywał do
Casablanki. Nie wiem, czy Flynn jest teraz akurat tutaj, ale z pewnością tu był.
Dlatego musimy zacząć od tego miejsca.
Wydawał się tak pewny, lak przekonany do swojego planu, \e nie pozostawało
jej nic innego, jak mu uwierzyć.
Spotkałeś ju\ wcześniej Al Aziza, prawda? zapytała. Wydawało mi się,
\e ciÄ™ zna.
Robiliśmy ju\ kiedyś interesy Trace odparł wymijająco.
Korzystałeś z jego pośrednictwa, \eby sprzedać broń?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]