[ Pobierz całość w formacie PDF ]

towarzystwie czworonogiej przyjaciółki. Kiedy przemierzali miasto wzdłuż i wszerz, pamięć
dziecięcych lat uderzyła go z niespodziewaną mocą.
- Na tym boisku grałem w rugby w każdą sobotę przed południem - opowiadał
Amandzie z przejęciem. - Po pierwszych przymrozkach ziemia stawała się twarda jak stal.
Piłka odbijała się wtedy świetnie, ale kolana mieliśmy wszyscy w opłakanym stanie. O, a na
tamtym polu zawsze rozkładał się cyrk, ilekroć przyjeżdżał do miasteczka. Urywaliśmy się
wtedy ze szkoły, żeby popatrzeć na zwierzęta.
Zatrzymali siÄ™ na malowniczym mostku i obserwowali parÄ™ srok podskakujÄ…cych na
kamiennej barierce.
- Wiesz, że nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo brakowało mi srok, dopóki dziś
rano nie usłyszałem ich wrzasków. - Wzrok Jacka powędrował za ptakami, które właśnie
zniknęły w głębi różanego ogrodu.
- A kto jest pochowany pod tamtym nagrobkiem? - zapytał.
- To nie nagrobek, tylko pomnik ku czci Florence Nightingale. Miejscowa pani
burmistrz kazała go wznieść we wrześniu 1910 roku, mniej więcej miesiąc po śmierci tej
37
S
R
słynnej pielęgniarki.
- Masz doskonały wzrok.
- Nie musiałam czytać napisu, znam go na pamięć. To właściwie to miejsce sprawiło,
że podjęłam pracę w szpitalu. Przychodziłam tu często, kiedy Ralph był jeszcze szczeniakiem
i zastanawiałam się, co zrobić z resztą życia.
Jack zbliżył się do pomnika.
- Ciekawe, że w 1910 roku miastem kierowała kobieta. To chyba precedens jak na owe
czasy?
- Może zawsze byliśmy o jeden krok do przodu.
Roześmiał się z powątpiewaniem.
- Nie rozglądasz się wcale wokół siebie?
- O co ci chodzi?
- Ashburton to typowe nowozelandzkie miasteczko. Jedna główna ulica z mieszaniną
wszelkich możliwych stylów na odrapanych fasadach. Wyblakłe szyldy herbaciarni i tanich
barów, parę pubów i oczywiście jeden pomnik ku czci ofiar wojny. No i jedno skrzyżowanie
ze światłami.
- Nieprawda - zaprotestowała z uśmiechem. - Mamy światła na czterech
skrzyżowaniach, dwa na East Street i kolejne dwa na West Street. A w ogóle to nie wygląd
miasta decyduje o tym, czym jest w rzeczywistości, tylko ludzie, którzy tu mieszkają.
- Zgoda. I można ich właściwie policzyć na palcach.
- Mamy około piętnastu tysięcy mieszkańców - wyjaśniła z lekką irytacją. - A nasz
rejon szpitalny obejmuje dwadzieścia pięć tysięcy osób.
- Przecież stąd nawet morza nie widać. Szaro, płasko i nudno. Podejrzewam, że od
1972 roku nawet cyrk już tu nie zagląda.
- Jest mnóstwo innych atrakcji. Można odbyć safari balonem, popływać na tratwie,
wybrać pieszą wycieczkę...
- Dziękuję, ale to nie dla mnie. Nie jestem turystą.
- Ale mówisz, jakbyś nim był, jakbyś poruszał się jedynie po powierzchni zjawisk i
obchodziły cię same korzyści.
- A jakież to korzyści można czerpać z tego miejsca? Może, gdyby ojciec nie pozbył
się Ashcroft, miałbym tu jeszcze po co wracać, ale tak? - rzekł z goryczą.
Amanda domyślała się, że jego stosunki z ojcem nie układają się najlepiej.
- Mam nadzieję, że się mylisz - powiedziała z przekonaniem.
Poruszony żarliwością jej głosu, Jack poczuł nagły przypływ wzruszenia i pogładził ją
po policzku.
- Być może. - Uśmiechnął się. - Obiecuję, że się jeszcze nad tym zastanowię.
Dobrze wiedział, jak bardzo się myli. Już wiele dni temu uświadomił sobie, że
38
S
R
Ashburton pociąga go coraz bardziej, i to tylko i wyłącznie z powodu pewnej kobiety. Z dnia
na dzień odczucie to stawało się coraz silniejsze, mimo że starał się mu oprzeć. Przecież
niedługo stąd wyjedzie. Czy ma prawo wtargnąć w jej życie, skoro Amanda na pewno nie
zechce mu towarzyszyć?
Gdyby miała ochotę na krótki romans, nie wahałby się ani chwili, lecz nie uczyniła
żadnego gestu, który by na to wskazywał. Nie miał wątpliwości, że dobrze się czuje w jego
towarzystwie, często śmiali się teraz na wspomnienie pierwszego wrażenia, jakie wzajemnie
na sobie wywarli, lecz mimo ewidentnych oznak przyjazni Jack wiedział, że nie nabrała
jeszcze do niego pełnego zaufania. Co więcej, sam też nie do końca jej ufał.
Do tej pory ani razu jeszcze nie zaufał kobiecie, co wcale nie przeszkadzało mu w
utrzymywaniu wspaniałych, intymnych znajomości. Dlaczego w tym przypadku miałoby być
inaczej? Gdy skończy dyżur, postara się znalezć Amandę i spróbuje wybadać jej reakcję.
Ethel Golder nie pojawiła się w przychodni, mimo że wysłał jej kartkę przypominającą
o dacie wizyty. Trudno, będzie musiał napisać do niej ponownie. Dokładał wszelkich starań,
by przezwyciężyć jej lęk przed zabiegiem, lecz kucharka okazała się wyjątkowo odporna na
perswazje. Tym razem osobiście zaniesie jej kartkę. Może zdoła w końcu przekonać tę upartą
kobietę, że niewielka korekta stóp może całkiem odmienić jej życie.
Donald Fisher był ostatni na liście pacjentów. Młody farmer czuł się zażenowany z
powodu schorzenia, które zmusiło go do szukania porady u chirurga. Jack z uwagą
przestudiował skierowanie wystawione sporo wcześniej przez lekarza z rejonu.
- Dlaczego zgłasza się pan dopiero teraz?
- No wie pan, jak to jest...
- I co? Coraz większe problemy z rozmiarem?
- Właśnie. A ja gram w rugby, w lokalnej pierwszej lidze.
- Moje gratulacje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl