[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorąca, tęskniła za jego dotykiem, a ciało żyło własnym życiem, pulsowało tysiącem ognisk,
które rozpalił. Nie miała nawet siły szeptać jego imienia. Razem pozbyli się ostatniej
przeszkody, która ich dzieliła. Odnalazła jego biodra, smukłe i wąskie, jego uda, silne i umię-
śnione.
Połączyli się gwałtownie, równie zdumieni poczuciem mocy.
Nie mogła opanować dreszczy. Wstrząsały nią jeszcze długo po tym, gdy bez słów
zsunął się z niej. Całe ciało ją bolało. I płonęło. Kochaliśmy się, czy walczyliśmy? -
zastanawiała się sennie. Nieważne, co to było. Nigdy dotąd nie doświadczyła czegoś
podobnego i wiedziała, że nie przeżyje tego z żadnym innym mężczyzną.
Nie ujawniły się żadne jej zahamowania - nie pozwolił na to. Czy jest na świecie
mężczyzna równie silny, równie pełen życia, równie... dziki? Nie dla niej. Instynktownie
przysunęła się do niego. Dla niej nie ma, nie było i nie będzie nikogo innego. Oddała mu to,
co miała najcenniejszego, na długo zanim poszli do łóżka - serce.
Kocham cię, pomyślała, bez względu na to, kim jesteś. A najlepszym sposobem, żeby
cię teraz utracić, to wyznać ci to. Zamknęła oczy i oparła głowę na jego ramieniu. Już w tej
chwili zastanawiasz się, jak doszło do tego, że straciłeś panowanie nad sobą i zabrałeś mnie
do łóżka, odgadła. I głowisz się, co zrobić, żeby to się nie powtórzyło. Ale ja nie pozwolę ci
odejść. Jakby dla przypieczętowania tej przysięgi przesunęła dłonią po jego piersi. Nie
uciekniesz, Slade, na nic twoje wysiłki. Delikatnie musnęła go ustami.
- Jess. - Wyciągnął rękę, żeby ją powstrzymać. Kiedy czuje jej dotyk, nie może jasno
myśleć, a bez tego nie znajdzie wyjścia z zaułka, w który się sam wpakował.
Pocałowała jego dłoń, przesunęła usta na policzek.
- Obejmij mnie - szepnęła. - Chcę poczuć na sobie twoje ramiona. Z trudem oparł się
gardłowej prośbie i miękkim ustom, które mąciły mu umysł.
- Jessico, to nierozsÄ…dne. Musimy...
- Nie chcę być rozsądna, Slade - przerwała mu. Oparła się na łokciu, tak że jej twarz
była tuż nad nim, ich usta dzieliły zaledwie milimetry. - Nie mów nic, nic tej nocy. - Kiedy
przemknęła pakami wzdłuż, jego boku, zadrżał. - Chcą ciebie. - Jej język drażnił jego wargi;
czuła na piersi przyspieszone bicie jego serca. - A ty chcesz mnie. Dzisiejszej nocy liczy się
tylko to.
W ciemności widział jasną plamą włosów, bladą skórą w świetle księżyca. Zobaczył
bursztynowy ogień w jej oczach, zanim zamknęła mu usta głębokim pocałunkiem.
6
Slade obudził się u boku Jessiki. Była pogrążona w głębokim śnie, oddychała równo i
regularnie. Miała cienie pod oczami, ciemne smugi na bladych policzkach. Obejmował
ramieniem jej szczupłą talię; przez sen zdradził siebie samego, przysuwając się bliżej. Leżeli
na tej samej poduszce. Upłynęło kilka długich minut, zanim zdobył się na to, żeby wstać z
łóżka. Jessica nawet nie drgnęła. W biegu podniósł dżinsy z podłogi i poszedł do swojego
pokoju wziąć prysznic.
Celowo rozkradł lodowatą wodą na pełny regulator. Czyż nic nasycił się nią tej nocy?
zastanawiał się wściekły na siebie, gdy lodowate krople smagały jego skórę. Dlaczego
obudził się pragnąc jej? To pragnienie, przesłaniające wszystko inne. będzie mu
przeszkadzało w wypełnieniu zadania. Co chwila musiał sobie powtarzać, że Jessica to tylko
zadanie, nic więcej.
Podczas krótkiej rozmowy telefonicznej poprzedniego wieczoru dowiedział się
wystarczająco wiele, żeby uświadomić sobie, że jej położenie jest jeszcze gorsze, niż mu się
dotychczas wydawało. Ktoś szukał czegoś w jej domu - ktoś. komu ufa. Nie wystarczy się
dowiedzieć, kto to. Slade musi się także przekonać, o co chodzi. Czy raczej federalni muszą
się dowiedzieć, poprawił się z ponurą miną. On ma nic spuszczać Jessiki z oka, dopóki nic
będzie po wszystkim.
Dlaczego nic pozwolą mi jej stąd zabrać? - głowił się. gdy ogarnęła go nowa fala
wściekłości. Rozkaz ze słuchawki był zwięzły i jasny. Jessica zostaje, gdzie jest. Nie można
ryzykować dobra śledztwa, pozwalając jej wyjechać. Zostaje, powtórzył w myśli. A on nie
spuści jej z oka przez najbliższe czterdzieści osiem godzin. Ale to nie znaczy, że musi z nią
sypiać, sprostował, drżąc w strumieniu lodowatej wody. To nie znaczy, że ma do tego stopnia
stracić dla niej głowę, żeby zapomnieć, po co tu przyjechał. I jak, do cholery, ma mieszkać z
niÄ… pod jednym dachem, nie dotykajÄ…c jej?
Starannie namydlił całe ciało. Może uda mu się zmyć jej zapach.
Natychmiast po przebudzeniu wyciągnęła ku niemu rękę. Aóżko było puste. Od razu
straciła dobry humor. Kilka godzin snu nic przyniosło jej odpoczynku; była jeszcze bardziej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]