[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Brenna do mnie należy.
- Ni e słuchaj go, Craigu. Od samego rana Ryder
tak okropnie dziÅ› siÄ™ zachowuje.
- Powiadasz, że od samego rana? - Mówiąc te
słowa Craig uniósł znacząco jedną brew i spojrzał
z dziwną miną na siostrę, a zaraz potem przeniósł
wzrok na gościa.
Brenna uprzytomniła sobie nagle, że w jej stosunkach
z bratem zaczynają zmieniać się role. Po raz pierwszy
w życiu Craig oceniał jej postępowanie. Zrobi ła się
purpurowa. Szybko poderwała się od stołu.
- Czy któryś z was ma ochotę na herbatę? - spytała
sztywnym głosem.
- Brenna jest trochę skrępowana powstałą sytuacją
- wyjaśnił gość Craigowi.
- To jasne. - Młodszy brat Brenny pokiwał ze
zrozumieniem głową, kątem oka przyglądając się
Ryderowi. - DobrzejÄ… rozumiem. Mężczyzni, z któ­
rymi spotyka się moja siostra i którzy nią się interesują
nie mają zwyczaju opowiadać wszem i wobec, że do
nich należy. W środowisku Brenny to nie uchodzi. Jej
znajomi inaczej siÄ™ zachowujÄ….
- Pytałam, czy ktoś chce herbaty! - niemal wrzasnęła
Brenna.
- Proszę - odrzekł Ryder. - Twój brat pewnie też
chętnie się napije. - Kiedy odwróciła się tyłem do
118 M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA
stołu, żeby sięgnąć po czajnik, zwrócił się do Craiga
i z zainteresowaniem w głosie zapytał: - A jak tacy
faceci się zachowują? Czy możesz mi powiedzieć?
- Prawdę powiedziawszy, w życiu mej siostry
właściwie nie było żadnego mężczyzny - po chwili
namysłu zreflektował się Craig. - Kiedy chodziłem
jeszcze do liceum, Brenna prowadziła dom. Były to
też początki jej pracy w college'u. Mi ała ręce pełne
roboty i na życie towarzyskie nie starczało czasu
Potem poznałem ze dwóch jej kolegów, z którymi się
spotykała. Byli zagorzałymi zwolennikami związków
partnerskich, na równych prawach, i łączenia się
ludzi o wspólnych intelektualnych zainteresowaniach
Nigdy nie powiedzieliby o kobiecie, że do nich należy
Coś tak prymitywnego i niedzisiejszego nie przyszłoby
im w ogóle do głowy. Uznając w małżeństwie
koleżeńskie stosunki, pewnie pół roku po ślubie
zaczęliby romansować ze swymi studentkami.
- Dość tego. - Z pobladłą twarzą Brenna podeszła
do brata. - Zamknij siÄ™ wreszcie!
- Przepraszam, siostrzyczko. Nie chciałem cię urazić.
- Dopiero teraz zobaczył, jak bardzo jest zmieszana
i zdenerwowana. - Już masz jedno zmartwienie, nie
powinienem przysparzać ci więcej kłopotów.
- Jakie ma zmartwienie? - spytał Ryder.
- To sprawa osobista. M oj a i Craiga -powiedziała
ostro Brenna.
- Jeśli czymś się zamartwiasz, będzie lepiej, gdy od
razu powiesz mi , o co chodzi.
Brenna czuła, że Ryder uważnie się jej przygląda,
ale nawet nie spojrzała w jego stronę.
- Nie chcę o tym mówić - odrzekła sucho.
- Czy masz jakiś kłopot? - Ryder zwrócił się do
Craiga.
- Nie. Tylko rzucam studia. Przyjechałem, żeby
siostrze o tym powiedzieć.
M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA 119
- I dlatego siÄ™ martwi? A co zamierzasz dalej
robić?
Brenna postawiła jedzenie na stole i szklanym
wzrokiem popatrzyła na obu mężczyzn. Wyglądało
na to, że wyłączyli ją z rozmowy. Być może zrobiła
to sama, nie godzÄ…c siÄ™ na omawianie przy Ryderze
spraw brata.
Po krótkim wahaniu, Craig opowiedział Ryderowi
o swoich postanowieniach. Kiedy skoÅ„czyÅ‚, wypros­
tował się na krześle. Wyglądało na to, że czeka na
opinię gościa.
Ryder oparł łokcie o blat stołu i popatrzył uważnie
na młodego człowieka.
- Jesteś przekonany, że -właśnie tak chcesz zrobić?
- Jestem - odrzekł Craig. Ni e patrzył w stronę
Brenny, która stała nieruchomo w głębi kuchni.
- Jak nazywajÄ… siÄ™ linie, do których należy frach­
towiec? - pytał dalej Ryder.
Craig podał nazwę, a gość pokiwał w zamyśleniu
głową.
- Swego czasu o ni ch słyszałem. Czy masz jakieś
pojecie o pracy na morzu?
- Niewielkie - przyznał Craig. - Powiedziano mi ,
że przejdę odpowiednie przeszkolenie.
- O tak. Jestem pewien, że dostaniesz dobrą szkołę.
To ciężka robota.
-Wi em.
- A czy w ogóle kiedyś pływałeś?
- Właściwie nie.
- Na pewno to ci się spodoba - spokojnym głosem
powiedział Ryder. - Tylko pamiętaj o jednym. Jeśli
będziesz mi ał dość, w każdej chwili możesz rzucić tę
robotę. Gdybyś zaciągnął się do wojska, byłoby to
znacznie trudniejsze.
Po tych sÅ‚owach Rydera, na twarzy Craiga od­
malowała się wyrazna ulga.
120 M%7Å‚CZYZNA ZNAD JEZIORA
- ZapamiÄ™tam. A czy robi Å‚ pan kiedyÅ› coÅ› podob­
nego?
- Trochę podróżowałem. Przekonanie się na własne
oczy, j ak funkcjonuje reszta świata, jest bardzo
pouczające. Być może warte tyle, co pięć czy nawet
dziesięć lat przebywania w szkole.
- Ma m dość! Koniec tej rozmowy! - Brenna nie
posiadała się ze złości. - Craigu, to, co chcesz zrobić,
jest idiotyzmem i dobrze o tym wiesz. A tobie
- zwróciła się do Rydera - nie wolno go zachęcać.
Ni e masz prawa wtrącać się w nasze sprawy rodzinne.
- Ni e masz racji. Wszystko, co dotyczy ciebie,
żywo obchodzi mnie. Craig powinien samodzielnie
podejmować decyzje. Jest wprawdzie twoim młodszym
bratem, lecz także j uż mężczyznÄ…. Sam musi po­
stanowić, co chce robić dalej.
- Czy ty nic nie rozumiesz? - wybuchnęła zgnębiona
Brenna. - Do końca studiów pozostał mu zaledwie
rok! Powinien je skończyć! W przeciwnym razie, co
się z ni m stanie? Co z ni m będzie, gdy wyjedzie? A j ak
wpakuje się w takie kłopoty, j ak syn Gardnerow?
- pytała z rozpaczą w głosie.
- Wtedy pojadę po Craiga i ci go dostarczę - odrzekł
spokojnie Ryder.
Brenna popatrzyła na niego wzrokiem pełnym
smutku. Odwróciła się i bez słowa wyszła z domu.
ROZDZIAA ÓSMY
Ani Craig, ani Ryder nie próbowali pocieszać
Brenny, bądz przemawiać jej do rozsądku. Była im za
to wdzięczna. Potrzebowała teraz spokoju. Musi ała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl