[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapytał, gdy wysłuchał już jej relacji.
- Wszyscy są zajęci uprzątaniem trybun i naprawą murawy
boiska. A poza tym mam ochotę na ruch i wysiłek.
- Doprawdy? Pewnie dlatego, że Max Blair znowu z tobą
zadarł? - zauważył przenikliwie Mike, pomagając jej przy
przesuwaniu biurka.
Davina pomyślała, że widocznie postępowanie wobec niej
Maxa było w klubie tajemnicą poliszynela.
- Czy z każdym jest taki?
- Robiąc głupstwa, każdy może poznać jego ostry język. Ale z
reguły nie trwa to długo. Coś w rodzaju gwałtownej, ale krótkiej
burzy. Co chcesz jeszcze przesunąć?
- Leżankę. Szkopuł w tym, że jego niechęć do mnie nie
minęła do tej pory. Czy domyślasz się przyczyn, Mike?
- Ani trochę. Być może z definicji nie znosi fizykoterapeutek
zajmujących się piłkarzami. Co teraz?
- Rower lekarski postawmy tu, a przyrzÄ…d do symulacji
wiosłowania w tamtym kącie. - Rozejrzała się po pokoju. - No,
teraz Max powinien być chyba zadowolony... Myślę, że za tą
jego dezaprobatÄ… mojej osoby kryje siÄ™ coÅ› jeszcze...
Zawahała się, czy powiedzieć Mike'owi o reakcji Maxa na jej
uwagę na temat jego stosunku do kobiet, ale uznała, że nie
będzie się to niczym różniło od zwykłego plotkarstwa.
Ponownie zeszli na temat Rogera. Wspomniała o pielęgniarce.
- Wygląda na to - powiedział Mike - że Roger ma kłopoty ze
swoją żoną.
- Niemniej chyba należy ją powiadomić o kontuzji.
- Nie jest aż tak poważnie kontuzjowany, by nie mógł sam
tego zrobić. Wolę nie wtrącać się pomiędzy męża a żonę.
- Nie czułam się najlepiej zostawiając go tam samego.
Spojrzał na nią rozbawiony.
RS
50
- Panienka, widać, cierpi na nadmiar litości. Moim zdaniem,
dobrze jest, jak jest w tej chwili. Jeśli
Roger będzie chciał od nas pomocy, sam o nią poprosi.
Davina nie do końca podzielała zdanie Mike'a, ale ponieważ
musiał gdzieś lecieć, więc pożegnali się do poniedziałku.
Przebrała się z klubowego dresu w swoje prywatne ciuchy i
zamknęła gabinet. Dochodziła już do głównej bramy, gdy od
strony parkingu ktoś wykrzyknął jej imię. Zobaczyła Gilesa
Allinsona, który stał przy swoim samochodzie i machał ku niej
ręką. Zatrzymała się, on zaś do niej podbiegł.
- Co z Rogerem? - zapytał.
- Nie najgorzej. Przy odrobinie szczęścia dołączy do was za
trzy tygodnie.
- To świetnie. Właśnie stąd ruszam. Podrzucić cię?
Uśmiechnęła się.
- Przecież nie wiesz, w którą stronę jadę.
- Faktycznie nie wiem. Ale czy to ważne? Mam mnóstwo
czasu. ZawiozÄ™ ciÄ™, gdzie zechcesz.
Jeszcze nie całkiem była pewna, czy chce przyjąć jego
propozycjÄ™.
- Piękny samochód - powiedziała, starając się zyskać na
czasie.
Natychmiast wybuchnął entuzjazmem i zalał ją potokiem
technicznych szczegółów i ciekawostek, które kryły się pod
maskÄ… jego srebrnego sportowego wozu.
- Musisz się nim przejechać - nalegał. - Zobaczysz w
praktyce, o czym mówię.
Spojrzała na zegarek.
- Właściwie nie mam wiele czasu.
- W takim razie tylko dziesieciominutowa przejażdżka, a
potem odwożę cię do domu.
Doprawdy, trudno było pozostawać obojętną na tak gorąco
wyrażane prośby. Poza tym odmowa na pewno sprawiłaby mu
przykrość.
RS
51
- Dobrze, ale nie możemy przekroczyć tych dziesięciu minut.
Była to zgrabna jak cacko, niska, dwuosobowa ? maszyna z
wydłużoną przednią maską i ośmiocylindrowym silnikiem,
który szumiał niczym ocean i miał moc oceanu. Ale Giles nie
okazał się dobrym kierowcą. Stwierdziła to natychmiast, jak
ruszyli z parkingu. Jechał mniej na silniku, a bardziej na
hamulcach. Wystrzeliwał niczym rakieta spod jednych świateł,
by zaraz z wizgotem opon hamować przed następnymi. Być
może próbował zaimponować jej, ale osiągnął efekt przeciwny
do zamierzonego. Davina była albo wciskana w oparcie
siedzenia, albo wyrzucana z fotela na deskę rozdzielczą, o którą
musiała zapierać się rękami. Giles zdawał się tego nie zauważać.
Kierował się ku autostradzie, a kiedy wreszcie znalezli się na
niej, triumfalnie nacisnął pedał przyspieszenia. Pomknęli,
zostawiając za sobą nie tylko wszystkie inne pojazdy, ale też
przekraczając wszelkie możliwe ograniczenia szybkości.
- Czyżbym słyszała policyjną syrenę?
Ku jej wielkiej uldze, Giles po tych słowach natychmiast
zwolnił do dozwolonej prędkości.
- Nie ma za nami żadnego radiowozu.
- To dobrze. Musiałam się przesłyszeć. Kłopotliwe byłoby
takie zatrzymanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl