[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Masklin zwiesił głowę.
 No, chłopcze, na jaki pomysł tym razem wpadłeś?  Gurder próbował być
jowialny, ale średnio mu to wychodziło.  Zatrudnienie chomików do ciągnięcia
ciężarówki?
 Tym razem nie. . .
 To może wpadłeś na to, jak zrobić skrzydła i polecieć?
 Też nie, chociaż o tym pomyślę. . . Za to znalazłem książkę o tym, jak
złapać człowieka. A potem, mając gnu. . .
 Mówiłem ci już, że gnu nie da się znalezć!  Masklin zaczynał się iryto-
wać.  Zresztą nie przekonuje mnie ten pomysł z grożeniem ludziom antylopą. . .
Vinto niełatwo się zniechęcał  teraz też zamiast przekonywać, wciągnął do
pudełka książkę, otworzył ją w zaznaczonym miejscu i powiedział tylko:
 Tu jest rysunek.
Na rysunku widać było leżącego człowieka, przywiązanego linami do wbitych
w ziemiÄ™ pali. I otoczonego przez nomy.
 No, no!  zdziwiła się Grimma.  To oni mają nawet książki o nas?!
 Znam tę książkę.  Gurder machnął lekceważąco ręką.  To  Podróże
Guliwera . To nie prawda, tylko opowieści.
 Narysowali nas w książkach.  Grimma wciąż nie mogła wyjść z podzi-
wu.  Widzisz, Masklin?
Masklin nie mógł oderwać wzroku od tego, co widział.
 Miałeś dobre chęci, chłopcze.  Po tonie Gurdera słychać było, że myśli
zupełnie o czymś innym.  Dzięki, Vinto, próbuj dalej. A teraz, proszę, zostaw
nas samych.
Masklin mrugnął, zamknął otwarte od dłuższej chwili usta i złapał wreszcie
pomysł, który nie tyle chodził, ile biegał mu po głowie.
 Liny!  oznajmił odkrywczo.
 To tylko rysunek  przypomniał mu Gurder.
 Grimma, liny!
 Liny?
Masklin spojrzał w sufit, czyli w przykrycie pudełka. W takich przypadkach
jak ten prawie był skłonny uwierzyć, że nad Rachubą faktycznie ktoś jest.
 Wiem jak!  krzyknął uradowany.  Na Arnolda Brosa (zał. 1905), wiem,
jak kierować ciężarówką!
106
* * *
Tego wieczoru po Zamknięciu kilkadziesiąt niewielkich postaci przebiegło ci-
cho przez garaż i zniknęło pod jedną z parkujących tu ciężarówek. Gdyby ktoś
uważnie nasłuchiwał, usłyszałby ciche stuki, szczęknięcia i łomoty przerywane
zduszonymi przekleństwami. Trwały one około dziesięciu minut, po czym uci-
chły.
Znalezli siÄ™ w kabinie, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ z podziwem.
Jedynym, który się nie rozglądał, był Masklin  podszedł do jednego z pe-
dałów, który kończył się kawał ponad jego głową, zaparł się i pchnął. Pedał ani
drgnął. Kilka najbliżej stojących nomów przyszło mu z pomocą i razem zdołali
wcisnąć pedał. Odrobinę.
Dorcas przyglądał się temu wszystkiemu w zamyśleniu. Oprócz fartucha z wy-
pchanymi kieszeniami miał na sobie pas narzędziowy, z którego zwieszały się róż-
ności, najczęściej domowej produkcji, jako że narzędzia odpowiednich rozmiarów
nader rzadko można było spotkać w Sklepie. Obserwując poczynania innych, ba-
wił się kawałkiem grafitu, który zazwyczaj miał zatknięty za ucho.
 I co?  spytał Masklin.
Puścił pedał i podszedł.
Dorcas podrapał się po nosie.
 To się sprowadza do dzwigni i wielokrążków. Dzwignia to zadziwiająca
rzecz: daj mi wystarczająco długą dzwignię i wystarczające podparcie, a poruszę
Sklep.
 Chwilowo wystarczyłoby, żebyś poruszył któryś z tych pedałów  zapro-
ponował uprzejmie Masklin.
 Spróbujemy. No, chłopaki, dawajcie deski!
Do kabiny wciągnięto deskę, przyniesioną specjalnie w tym celu z działu Zrób
To Sam. Dorcas wymierzył co trzeba sznurkiem i w końcu kazał zaklinować jeden
koniec deski w szczelinę w podłodze. Czterech nomów przesunęło deskę tak, że
opierała się o pedał.
 Razem, chłopaki!  polecił Dorcas.
Nacisnęli razem i pedał posłusznie opadł do samej podłogi.
Obecni powitali to osiągnięcie nieskładną, ale żywiołową owacją.
 Jak tyś to zrobił?  zdumiał się Masklin.
 Mówiłem: dzwignie  odparł Dorcas i podrapał się po brodzie.  A więc
będziemy potrzebowali trzy dzwignie. A masz jakieś pomysły co do tego koła?
 Pomyślałem o linach. . .
 O jakich linach?
 To koło ma poprzeczki. Można do nich przywiązać liny, za które mogą
w obie strony ciągnąć grupy nomów, i ciężarówka pojedzie tam, dokąd chcemy 
wyjaśnił Masklin.  A to koło to kierownica.
107
Dorcas przyjrzał mu się podejrzliwie, po czym skoncentrował się na kierow-
nicy. Coś sobie zmierzył, krocząc po podłodze, a potem znieruchomiał i mamrotał
ledwo słyszalnie.
 Nie będą widzieli, gdzie jadą  oświadczył w końcu.
 Pomyślałem sobie, że ktoś mógłby stanąć, o tam, przy tym wielkim przed-
nim oknie i mówić im, co mają robić.  Masklin spojrzał z nadzieją na starszego
noma.
 Angalo twierdzi, że tu jest bardzo głośno, jak jedzie. . .  Dorcas ponownie
podrapał się po brodzie.  Ale chyba da się coś na to poradzić. Zostaje jeszcze ta
wielka dzwignia od tej, no. . . skrzyni ściegów.
 Skrzyni biegów.
 Obojętne. Znowu liny?
 Tak mi się wydaje, a co ty myślisz?
Dorcas zamilkł, wciągnął z gwizdem powietrze i stwierdził:
 Noo taak. . . Zespoły ciągnące kierownicę, zespoły przestawiające dzwi-
gnię biegów, zespoły przy pedałach i obserwator mówiący wszystkim, co robić. . .
to będzie wymagało naprawdę dużo praktyki. Załóżmy, że przygotuję te liny,
dzwignie i resztę na jutro, to ile będziemy mieli nocy na ćwiczenia?
 WliczajÄ…c w to noc, kiedy. . . eee. . . wyjedziemy?
 Owszem.
 JednÄ….
Dorcas popatrzył spokojnie w sufit i równie spokojnie oświadczył:
 Niemożliwe!
 Zrozum: będziemy mieli tylko jedną szansę! Jeśli przewidujesz problemy
z ekwipunkiem. . .
 Nie przewiduję. To tylko drewno i sznurek. Na jutro będą gotowe wraz z za-
pasowymi. Chodzi mi o wykonawców, a żeby to wszystko robić równocześnie,
potrzeba będzie naprawdę dużo nomów. I koordynacji. A to osiąga się jedynie
poprzez trening.
 Ale. . . przecież muszą jedynie ciągnąć albo pchać, jak im się powie 
zdziwił się Masklin.
Dorcas zanucił coś pod nosem, co Masklinowi zaczynało nieodmiennie koja-
rzyć się ze złymi wieściami.
 Widzisz, mam ponad sześć lat i widziałem naprawdę wiele nomów w swo-
im życiu. Powiem ci jedno: jak ustawisz dziesięć nomów w rzędzie i każesz im
ciągnąć, to cztery zaczną pchać, a dwa nie zrozumieją, co mają robić. Taka już
nasza natura.  Uśmiechnął się, widząc zawiedzioną minę Masklina.  Teraz
musisz znalezć jakąś małą ciężarówkę, w której moglibyśmy poćwiczyć.
Masklin kiwnął głową ponuro.
 A, jeszcze jedno: pomyślałeś, jak załadować wszystkich? To dwa tysiące
nomów, nie licząc tego wszystkiego, co mamy zabrać. Ani stare babcie, ani dzieci
108
nie będą w stanie się wspinać po linach czy czołgać przez pełne smaru, wąskie
dziury.
Masklin potrząsnął głową, widząc, że Dorcas obserwuje go ze zwykłym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl