[ Pobierz całość w formacie PDF ]

za dziesięć minut ósma.
Bulbo wstał, a że nie rozbierał się wcale, więc się i ubierać nie potrzebował. Nie chciał
nawet zjeść śniadania, tylko, ujrzawszy grenadierów mających go eskortować na plac egzeku-
cji, powiedział smutnie:  Idzcie naprzód  po czym ponury pochód ruszył. Najstarsi żołnie-
rze nie mogli wstrzymać się od płaczu i łzami skrapiali obficie drogę.
Koło rynku, na którym ustawiono rusztowanie czekał na Bulbę król Lulejka, który chciał
pożegnać go po raz ostatni i królewskimi słowami dodać mu otuchy w tej ciężkiej dla niego
godzinie. Zapewniam was, że Lulejka uczynił to w serdeczny i tkliwy sposób. Bulbo docho-
dził już do rusztowania, gdy wtem... czy słyszycie?
 Hau, hau, wrrr  wrrr, wrr-wrrr, wrr  rozległ się ryk dzikich bestii. Ulicznicy i policjanci
rozpierzchli się w popłochu, bo oto w pełnym galopie ukazał się najpierw jeden, a potem dru-
gi olbrzymi lew z królewną Różyczką na grzbiecie!
Posłuchajcie, co się stało! W czasie gdy kapitan Zerwiłebski rozprawiał się z królem
Padellą, mądre lwy wypadły z areny ku bramie, połknęły sześciu strażników stojących u wej-
ścia, porwały Różyczkę i, kolejno niosąc ją na grzbietach, pognały ku obozowi Lulejki.
Możecie sobie wyobrazić, z jaką radością pomógł Lulejka Jej Królewskiej Mości zsiąść z
tego dziwnego rumaka. Lwy utuczyły się na strażnikach i na Brodaczu Pancernym jak wie-
60
przki i zrobiły się tak łagodne, że każdy mógł je pogłaskać. Lulejka przykląkł na jedno kolano
i całował ręce swej ukochanej, a Bulbo objął oba lwy za szyje i całował je w pyski, i tulił się
do ich królewskich łbów płacząc i śmiejąc się na przemian z radości.  Och, zwierzaki moje
poczciwe, jakżem rad, że widzę was i że widzę Rózień... królewnę Różyczkę!
 Ach, waszmość tutaj, biedny książę Bulbo? Jakżeż się cieszę, że widzę waszmości  rze-
kła królewna podając mu drobną dłoń do pocałowania.
Lulejka poklepał przyjaznie Bulbę po ramieniu i rzekł:
 Cieszę się serdecznie, że Jej Królewska Mość przybyła dość wcześnie, by cię ocalić od
śmierci.
 Oj, i ja się cieszę, oj, cieszę się!  wykrzyknął Bulbo.
W tej chwili zbliżył się kapitan Zerwiłebski i salutując po wojskowemu, oznajmił:
 Najjaśniejszy Panie, melduję pokornie, że zegar zamkowy wybił pół do dziewiątej, czas
najwyższy rozpocząć egzekucję.
 Egzekucję? Jaką znowu egzekucję?  zapytał przestraszony Bulbo.
 Oficer trzyma się ściśle rozkazu  odparł kapitan wyjmując z zanadrza rozkaz stracenia
Bulby, ale Jego Królewska Mość roześmiał się serdecznie i wytłumaczył kapitanowi, że Bul-
bo nie jest już jego jeńcem, tylko gościem, po czym, pełen dobrotliwej łaskawości, zaprosił
swego eks-jeńca oraz kapitana na śniadanie.
61
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
Jak się rozegrała straszliwa bitwa i kto w niej zwyciężył
Wściekłość króla Padelli na wieść o ucieczce Różyczki i lwów nie miała granic. Natych-
miast kazał wrzucić w przygotowany kocioł z wrzącym ołowiem Wielkiego Kanclerza, Wiel-
kiego Ochmistrza dworu i wszystkich królewskich urzędników, którzy mu się nawinęli pod
rękę. Nie zdołało to jednak zaspokoić jego pragnienia krwi i zemsty. W mig powołał pod broń
piechotę, konnicę, artylerię i wyruszył w pole na czele nieprzeliczonych tłumów wojska. Dość
powiedzieć, że samych doboszów i trębaczów było ponad dwadzieścia tysięcy.
Naturalnie, że warty Lulejki doniosły mu natychmiast o nadciągającym nieprzyjacielu. Ale
Lulejka był zbyt dobrze wychowanym młodzieńcem, by niepokoić królewnę, bawiącą u niego
w gościnie, przedwczesnymi alarmami wojennymi. Pragnąc uprzyjemnić jej pobyt w obozie,
wydał na jej cześć śniadanie i wyprawił wspaniałe i huczne przyjęcie, a wieczorem urządził
wspaniały bal, na którym przez cały czas z nią jedną tylko tańczył.
Poczciwy Bulbo, przywrócony do łaski, był także w liczbie zaproszonych. Król odnosił się
do niego z nadzwyczajną łaskawością, ofiarował mu kilka nowych garniturów i publicznie
nazywał go ,,kochanym kuzynem . Mimo to jednak Bulbo nie czuł się szczęśliwy, przeciw-
nie, widać było, że jest bardzo biedny. A wiecie, co było przyczyną jego smutku? Naturalnie,
tajemnicze działanie zaczarowanego pierścienia, który Różyczka nosiła na palcu. Ujrzawszy
królewnę w prześlicznej balowej sukni Bulbo zapłonął ku niej znowu szaloną miłością i naj-
zupełniej zapomniał, że w domu pozostawił żonę, Angelikę, która zresztą, prawdę mówiąc,
nie bardzo o nim pamiętała.
Właśnie Lulejka przetańczył dwudziestą piątą turę polki z Różyczką, gdy nagle spojrzaw-
szy na mały paluszek narzeczonej, spostrzegł na nim ze zdumieniem dobrze znaną obrączkę,
którą niegdyś ofiarował Angelice. Na pytanie, skąd ma tę obrączkę, Różyczka odpowiedziała,
że otrzymała ją w upominku od Gburii-Furii.
Rozmowę ich słyszała Czarna Wróżka, która właśnie przybyła do nich w gościnę. Więc
podeszła ku młodej parze i rzekła:
 Tak jest, Lulejko, obrączka ta jest tą samą obrączką, która czas jakiś była w twoim po-
siadaniu. Ongi, przed wielu już laty, ofiarowałam ją królowej matce twojej, która  nie wez
mi za złe tej uwagi  nie bardzo była rozsądna! Pierścionkowi temu nadałam cudowną wła-
sność czynienia uroczą osoby, która go nosi na palcu. Różę o podobnej własności posiadał i
biedny Bulbo. Dopóki nosił ją na piersi, wydawał się wszystkim przystojny, pózniej jednak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl