[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tentyczność. Wszystko w niej było prawdziwe i czarujące. Przed chwilą opowiedziała mu
o swoim dramacie, śmierci swoich rodziców, a teraz tak bardzo się cieszy z jego szczę-
ścia. Nigdy w życiu nie poznał kobiety, która byłaby do tego zdolna.
- Wracajmy do hotelu. Mam dla ciebie niespodziankÄ™.
Kiedy tylko Evie weszła do apartamentu, jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia.
To, co zobaczyła, zaparło jej dech w piersi.
Apartament zamienił się w bajkową, zimową krainę. Zciany zdobiły srebrne płatki
śniegu, pod sufitem wisiały finezyjne kompozycje z jemioły i ostrokrzewu, a w rogu po-
koju stała ogromna, przepięknie udekorowana choinka. Wszystko wyglądało jak żywcem
wyjęte z bożonarodzeniowych pocztówek, które Evie kolekcjonowała w dzieciństwie.
- Przepiękny wystrój - powiedziała szczerze. - To urocze, że tak się poświęciłeś dla
córeczki. Na pewno będzie zachwycona. To znaczy, że już jutro będziesz mógł ją za-
brać?
- Nie. Dopiero tydzień po Bożym Narodzeniu - odparł.
- W takim razie po co ozdobiłeś apartament?
- Zrobiłem to dla ciebie, a nie dla Elyssy.
Evie otworzyła usta z wrażenia.
- Dla mnie?
- Tak. Wiem, że kochasz święta Bożego Narodzenia, a ja od tygodnia zatruwałem
ci świąteczną atmosferę. Chcę ci to choć trochę zrekompensować. Mam dla ciebie mały
prezent - oświadczył i wręczył jej pudełeczko.
Chciała mu powiedzieć, że jedynym prezentem, którego pragnie, jest on sam. Nie
zrobiła tego. Wiedziała, że to nierealne. Zgodnie z umową jutro da mu kosza. Rio odzy-
R
L
T
skał córkę. Zadanie wykonane. Naprawdę cieszyła się szczęściem Ria i Elyssy. Była
pewna, że Rio będzie dobrym ojcem, jeśli tylko na pierwszym miejscu postawi swoje
dziecko, a nie pracę. Mimo to czuła, jak jej serce pęka i krwawi. To minie, pocieszała się.
Rozstaniemy się, wrócę do normalnego życia, zapomnę, jak było mi z nim cudownie...
Otworzyła prezent. W środku pudełeczka znajdowała się mała tekturowa karteczka.
Odczytała jej treść:
Evie, czy chcesz spędzić święta z Dziadkiem?
- Mam... odpowiedzieć? Teraz?
Skinął głową.
- Tak, chcÄ™! Ale...
- %7Å‚adnego ale". Na tym polega prezent. Jutro rano polecisz moim helikopterem do
Cedar Court. Zjesz ze swoim dziadkiem świąteczny posiłek. - Dodał niepewnym głosem:
- Miałem nadzieję, że się ucieszysz...
Była oszołomiona i wzruszona.
Podeszła do Ria, stanęła na palcach i pocałowała go.
- Dziękuję - wyszeptała.
Jej oczy zalśniły od łez.
- Nie, to ja dziękuję. Za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. - Odgarnął kosmyk z jej
twarzy. Wciągnął w nozdrza jej zapach, który tak uwielbiał. Przeszedł go dreszcz. Mu-
snął ustami jej delikatną szyję i poczuł, jak Evie również przechodzi prąd. - Nie powi-
nienem tego robić. - Pocałował ją w usta, głęboko i zachłannie. - Nie powinienem cię ca-
łować...
- Nie przestawaj - poprosiła półgłosem. - Chcę spędzić tę noc z tobą.
Ostatnią noc, dodała w myślach. Chciała ją zapamiętać na zawsze. Pragnęła mieć
wspomnienie, które będzie ją ogrzewało, kiedy będzie jej zimno. Pocieszało, kiedy bę-
dzie jej smutno. Przypominało jej, że może się czuć piękna i pożądana. I że potrafi ko-
chać. Kiedyś spotka kogoś, kto odwzajemni jej uczucie.
Kiedyś. A teraz? Teraz miała jeszcze Ria. Zamknęła oczy i pozwoliła, by jego usta
i dłonie robiły to, na co miały ochotę.
Czyli to, czego pragnęła.
R
L
T
Zapadła noc. Leżeli w łóżku, w pokoju wypełnionym mrokiem i ciszą, w której
słychać było każdy ich oddech. Jeszcze chwilę temu głośny i gorączkowy, a teraz spo-
kojny i głęboki. Evie, wtulona w pierś Ria, postanowiła ostatni raz zadać pytanie, na któ-
re nigdy jej nie odpowiedział.
- Powiesz mi wreszcie, dlaczego tak nienawidzisz świąt?
Poczuła, jak jego ciało się napina, a oddech zamiera w piersi. Bała się, że za chwilę
wstanie i przerwie ich ostatnie wspólne chwile.
- Zwięta zawsze były dla mnie koszmarem. - Jego z pozoru beznamiętny głos nała-
dowany był tłumionymi emocjami. - Byłem skutkiem ubocznym romansu mojej matki i
dużo starszego od niej polityka, który miał własną rodzinę. Zwięta spędzał zawsze we
własnym domu. Kiedy miałem osiem lat, oświadczył mojej matce, że nigdy nie odejdzie
od swojej żony. Nazajutrz rano znalazłem jej ciało na podłodze, obok choinki.
Evie leżała w bezruchu. Chciała coś powiedzieć, znalezć słowa, które mogłyby go
ukoić i uleczyć, ale wiedziała, że takie nie istnieją. Zamiast tego objęła go jeszcze moc-
niej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]