[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Znów podniósł dłoń i wymierzył mi mocnego klapsa, a potem kolejnego i
kolejnego, i kolejnego, aż łzy popłynęły mi z oczu. Pieczenie przekształciło się w
zupełnie inne doznanie i moje początkowe krzyki zdziwienia i bólu przerodziły się w
jęki rozkoszy.
Przez chwilę czułam się częścią ciała Dominika, jakby jego dłoń połączyła nas
seksualną więzią silniejszą od samego seksu. Oboje odbywaliśmy podróż w nieznane
zakamarki naszych umysłów, intymną wędrówkę o wymiarze zarówno cielesnym, jak
i duchowym.
Usłyszałam, że odpina skórzany pasek  cichy świst, gdy wyciągał go ze
szlufek, ledwo słyszalne skrzypnięcie, gdy złożył razem oba końce paska, a potem
cichy powiew, gdy uniósł go i uderzył mnie najpierw w jeden pośladek, a pózniej w
drugi. Odczucie było bardzo podobne do klapsa dłonią  wkrótce nie potrafiłam
rozróżnić uderzeń paskiem od klapsów.
Raz na jakiś czas czułam łaskotanie jego ubrania na stopach, gdy pochylał się
nade mną. Rano zastanawiałam się, jak mogliśmy wyglądać w oczach postronnego
widza albo muchy na ścianie. Niektórzy pewnie powiedzieliby, że pięknie, inni  że
niemoralnie. Jeszcze inni  że śmiesznie. Zmęczony facet w pomiętym garniturze i
naga kobieta na czworakach skrępowana u jego stóp. Zlady po jego dłoniach i pasku
zostaną ze mną z tydzień; będą przypominały mi o ostatniej godzinie w łóżku za
każdym razem, gdy usiądę.
Ale teraz pozwoliłam umysłowi upajać się piekącymi smagnięciami jego
dłoni, wilgocią spływającą spomiędzy moich nóg  niedającą się ukryć reakcją ciała
na tę dziwną formę kochania się, która spajała nas tak mocno jak lina wokół moich
kostek.
Wziął głęboki wdech, łagodnie opierając dłonie na moich pośladkach;
pochylił się, żeby sprawdzić, czy nie mam sinych rąk. Poruszyłam palcami, żeby
potwierdzić, że wszystko w porządku  tylko tyle zdołałam zrobić, wciąż w transie,
w jaki wprowadziły mnie klapsy.
Głaskał mnie, pieścił i wkładał we mnie palce. Na pewno czuł, że robię się
tam coraz bardziej mokra. On to sprawiał. Zanurzył twarz między moimi udami,
pieprzył mnie językiem.
Skrzypnęła szuflada w szafce przy łóżku  podczas seksu ten odgłos zawsze
dawał mi dreszczyk emocji  jak odgłos otwierania puszki coli w upalny dzień.
Zapowiedz czegoś przyjemnego.
Nawilżacz był bardzo zimny w zetknięciu ze skórą mojego odbytu, ale szybko
się ogrzał, gdy Dominik wsunął jeden, potem drugi palec. Inny mężczyzna mógłby
skomentować, że jestem tam spięta, ale Dominik milczał; jego oddech stawał się
coraz bardziej urywany. Nie słyszałam bicia jego serca ani nie widziałam miny, ale
wyobrażałam sobie, że paliło go pożądanie tak samo wielkie jak moje. Pewnie miał
zamknięte oczy i uśmiechał się z satysfakcją, widząc, jak reaguję.
Przesunął penisem pomiędzy moimi pośladkami; główka była gładka i
jedwabista, śliska od nawilżenia, zarówno kosmetycznego, jak i biologicznego.
Ułożył fiuta przy moim odbycie i zaczął nieśmiało wpychać, ale po chwili chyba
zmienił zdanie. Pochylił się i rozwiązał mi stopy i nadgarstki. Jego twardy penis
dotykał moich ud.
Krew szybko napłynęła do obtartych kończyn, a ja machałam palcami, żeby
złagodzić mrowienie.
 Nic ci nie jest?  spytał, gładząc mnie i ogrzewając te miejsca, które stały
się zimne bez dopływu krwi.
 Nie, proszę, nie przestawaj.
Seks analny ma w sobie to coś. Doświadczyłam tego tylko kilka razy, ale to
doznanie dawało mi poczucie, że byłam czyjąś własnością, że całkowicie oddaję się
mężczyznie.
Dominik znów zajął się moim odbytem. Wstrzymałam oddech, gdy powoli się
wciskał, wchodząc głębiej z każdym pchnięciem. Rozluzniłam się, pozwalając mu
wejść. Chwyciłam dłońmi pościel, gdy on poruszał się we mnie. Milczenie zastąpił
głośnymi odgłosami rozkoszy.
Złapał mnie za włosy i pociągnął, używając ich jak lejców, aby jeszcze
mocniej we mnie wejść. Jego ruchy stały się szybsze i mniej kontrolowane.
Przyspieszył do szaleńczego tempa, aż doszedł we mnie i opadł na moje plecy. Jego
ciepłe nasienie wypełniło mnie i pociekło po wnętrzu nogi.
Został we mnie, aż poczułam, że penis mięknie. Przy uchu czułam gorący
oddech.
Nadszedł ranek.
Zaczęłam się wiercić, chcąc wstać i się umyć.
 Nie. Zostań  poprosił.  Chcę, żebyś mnie czuła w środku.
Przytulił się do moich pleców, objął mnie ręką, a dłoń położył na piersi. Po
jakimś czasie zadzwonił budzik. Musiałam wstać. Zarezerwowana przez Susan
limuzyna miała za chwilę zawiezć mnie na lotnisko.
Stał w kuchni i robił mi kawę, gdy cała posiniaczona wygrzebałam się z
pościeli. Na kołdrze, na prześcieradle było pełno czerwonych plam
przypominających krew.
Pozostałości mojej szminki  której używałam, żeby przekształcić się w
swoje nocne wcielenie  wydawały się jeszcze jaskrawsze w świetle dnia.
Północ w Calgary, gdzie chyba wszyscy mężczyzni noszą kowbojskie
kapelusze. Mój pokój wyglądał jak żywcem wyjęty z katalogu hotelowego z lat
pięćdziesiątych. Praktyczny, szary, przygnębiający. Miał podwójne okna, więc do
środka nie docierały żadne dzwięki. Pusta przestrzeń, a w niej pusta dziewczyna.
Znów życie bez Dominika.
Zlady jego dłoni na moim ciele były niczym mapa naszego związku.
Gdy wyjeżdżałam z Nowego Jorku, w przypływie niekontrolowanego impulsu
spakowałam do walizki krótką linę.
Zawiązałam ją sobie na szyi i przechadzałam się nago po pokoju.
Położyłam dłoń na brzuchu i głaskałam się; oczyma wyobrazni widziałam
Dominika, pragnęłam, żeby się zmaterializował obok mnie, żeby chwycił linę i
pociągnął mocno, aż osiągnę orgazm... albo zemdleję... albo umrę.
Nowa Zelandia, Australia, Londyn, Nowy Jork, a teraz jeszcze Calgary.
Znowu w drodze.
8
Niewierność
Teoretycznie Dominikowi przyznano stypendium, żeby mógł prowadzić
badania nad projektem i napisać pracę, a może nawet książkę na temat
amerykańskich pisarzy i muzyków mieszkających w Paryżu tuż po zakończeniu II
wojny światowej. Temat go interesował i dawał możliwość, żeby się wykazać, bo
rzadko był podejmowany przez innych naukowców. Jednak im bardziej drążył to
zagadnienie, tym bardziej tracił zapał.
Podejrzewał, że więcej materiałów do badań znalazłby w stolicy Francji niż w
Nowym Jorku. Kilka razy, gdy jego nastrój zmienił się z obojętnego w beznadziejny
z powodu częstych nieobecności Summer, rozważał nawet tygodniowy wyjazd z
Manhattanu do Paryża, żeby tam kontynuować pracę.
Przypominał sobie o jednej rzeczy i zaczął szukać dokumentów, które dostał z
fundacji. Chciał dokładnie sprawdzić warunki stypendium. Pamiętał, że w ogłoszeniu
w  Book Forum zamieszczono informację, że stypendium nie jest przeznaczone
jedynie dla pracowników akademickich i naukowców, ale również dla pisarzy
potrzebujących pomocy finansowej do ukończenia książki. Był jednym z kilkunastu
stypendystów, ale spotkał pozostałe osoby podczas koktajlu wydanego z okazji ich
przyjazdu do Nowego Jorku. Dwoje z nich  szczupły blondyn z Portland w
Oregonie i przysadzista krótkowłosa Finka mówiąca z akcentem  było
powieściopisarzami.
Może zdoła przekształcić swoje pomysły i fakty w powieść. To byłoby nie
tylko duże wyzwanie, ale również bezcenne doświadczenie. Mógłby wymyślić
nowych bohaterów, którzy wmieszaliby się w tłum osób zamieszkujących Paryż w
złotych latach Saint-Germain-des-Prs i egzystencjalizmu: Milesa Davisa i
jazzowych muzyków, Juliette Greco, Borisa Viana i Jeana Paula Sartre a. Połączyłby
fikcję z rzeczywistością i dodał odrobinę romansu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl