[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyszedł ktoś, kto nie wiedział, co to za impreza, dlaczego nie
wycofał się ukradkiem, a przynajmniej nie porozmawiał z kimś o
tym? Nigdy wcześniej o tym nie słyszałam. Carrie powinna chyba coś
wiedzieć.
Cabe znów zaczyna chodzić po pokoju. Po chwili mówi:
- Carrie nie miała skąd się dowiedzieć. Ona, Melinda, Shay i
imprezowicze z Hill to nie naukowi maniacy. Na liście nie ma ani
jednej osoby, którą widziałbym na imprezce w Hill. To dwa różne
światy.
- Więc jaką władzę ma Durbin nad kujonami, że chcą go
chronić?
Cabel myśli intensywnie. Janie prawie widzi trybiki obracające
się w jego głowie. Zerka na ulotki i ni z tego, ni z owego loguje się na
swoje konto na gmailu i pisze mejla na adres, który podał jej Durbin.
Witam, Panie Durbin,
Rozmawiałam dziś ze Stacey O'Grady, która jest zachwycona
zaproszeniem na Pańskie przyjęcie. Powiedziała mi, że impreza w
poprzednim semestrze była bardzo udana. Jeśli nie ma Pan nic
przeciwko temu, rozda ulotki pozostałym uczestnikom kursu. Czy
możemy przyjść obie godzinkę wcześniej, żeby pomóc Panu w
przygotowaniach?
Wiem, że zabronił Pan przynosić alkohol, ale znam przepis na
świetny deser, który chciałam przygotować... Jest w nim likier
miętowy. Odrobina. Na tyle mało, że nawet po dużym kawałku
nikomu nie zaszumi w głowie. Czy ma Pan coś przeciwko? Jeśli tak,
zawsze mogę przynieść chrupki ryżowe.
Janie Hannagan
PS Trochę się martwię klasówką w piątek - nauka i
przygotowania do kiermaszu zabierają dużo czasu. Czy mogę się z
panem spotkać, żeby omówić kilka wzorów?
Dziękuję, J."
Naciska wyślij" i zostawia komputer włączony, podkręcając
odrobinę głośność na wypadek, gdyby Durbin był zalogowany i
szybko odpowiedział.
- Co robisz? - pyta nagle Cabel.
- FlirtujÄ™ z Durbinem.
- O. - Cabel zaczyna chodzić tam i z powrotem, a potem znów
się zatrzymuje. - Wiesz, chyba wreszcie rozumiem, jak musiałaś się
czuć. Pamiętasz, jak zatrzymałaś się pod moim domem, kiedy była u
mnie Shay?
- A... tak. Wryło mi się to w mózg jak pocisk.
- Nie chciałem, żebyś to widziała. Nie dlatego, że chciałem to
przed tobą ukryć. Nie chciałem sprawić ci bólu.
Janie uśmiecha się do niego.
- Wiem. Kijowe uczucie, co?
- Doprowadza mnie to do szału - przyznaje Cabel. - Jeśli ten
drań zrobi ci krzywdę, zabiję go. Wciąż nie jestem przekonany, czy
powinnaś tak się narażać.
- W takim razie dobrze, że nie pracuję dla ciebie. - Wie, że
zabrzmiało to oschle.
Cabel przystaje. Patrzy na niÄ….
- Cholera. Masz rację. - Znów zaczyna chodzić po pokoju. -
Więc uważasz, że Durbin jest sexy?
- Nie dziwię się, że dziewczyny na niego lecą.
- A ty?
Janie wzdycha.
- Oj, Cabe. Shay jest laskÄ…, bogatÄ…, seksownÄ…, lubianÄ….
Cheerleaderką. Leciałeś na nią?
- Nie. Była częścią mojej pracy.
- No właśnie.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Janie waha się, nie chcąc
skłamać.
- Durbin jest przystojny. Nie mogę zaprzeczyć. Ale kiedy zrobił
tę sztuczkę z rzęsą, dostałam gęsiej skórki. On budzi we mnie lęk,
Cabe.
Cabel kiwa głową z roztargnieniem, nie przestając chodzić po
pokoju.
- W porzÄ…dku. TrochÄ™ mi lepiej.
Janie się uśmiecha. Rozumie go - tak samo bała się o niego i
Shay. I jest dumna, że zmienił stosunek do jej pracy.
- Kocham cię, wiesz? - mówi. Przychodzi jej to coraz łatwiej.
Cabel staje nad siedzÄ…cÄ… Janie i lekko masuje jej ramiona. Ale
głos ma poważny.
- Ja też cię kocham, Janie.
- I potrafię coraz lepiej o siebie zadbać - dodaje Janie. - Moje
zajęcia z samoobrony są zarąbiste.
Cabel targa jej włosy.
- Cieszę się, że na nie chodzisz. Wiesz, że robisz się
przypakowana? To bardzo sexy. Dopóki nie zaczniesz mnie tłuc.
- Nie zmuszaj mnie, żebym zrobiła ci krzywdę - ostrzega
szeptem Janie. - Hej, mogę zostać na noc?
- KurczÄ™, nie wiem, Jezu, jestem naprawdÄ™ zarobiony i...
Janie uśmiecha się szeroko.
A potem słyszy dzwięk przychodzącego mejla.
Janie,
LOL! PrzynieÅ› ten deser. I butelkÄ™.
Oraz gromkie tak! na wszystkie pytania, które mi zadałaś i
których nie zadałaś.
Możemy się spotkać jutro (wt), żeby omówić te wzory. W
pozostałe dni jestem zajęty do około siódmej wieczorem, ale jeśli nie
potrzebujesz pełnego wyposażenia, zawsze możesz wpaść do mnie do
domu po siódmej, jutro, albo w środę.
Dave Durbin"
- Cholerny spryciarz - stwierdza Cabel. - Wie, że jutro są
walentynki i w szkole odbywa się ważny mecz koszykówki, a po
lekcjach zbiórka kibiców i walentynkowa dyskoteka od siódmej do
dziesiątej. Liczy na to, że nie będziesz mogła przyjść. - Cabel
zastanawia się przez chwilę. - Kiedy będziesz odpisywać, nazwij go
Dave. Prosi siÄ™ o to.
To powiedziawszy, Cabel wychodzi z pokoju.
Janie wydyma usta i wciska odpowiedz".
Dave,
Może być w środę koło ósmej? Wiem, gdzie mieszkasz.
Dziękuję!
J."
Wciska wyślij" i czeka niecałą minutę na odpowiedz.
Nie mogę się doczekać.
Dave"
Janie wyłącza komputer i znajduje Cabela w salonie, gdzie
ogląda jakiś stary western na kanale filmowym. Wślizguje się na
kanapÄ™ obok niego.
- Idę do niego do domu w środę o ósmej - mówi. - Będziesz
mnie ubezpieczał?
Cabel otacza ramieniem jej szyjÄ™ i przyciÄ…ga lekko do siebie.
- Jasne. I zawiadomiÄ™ Kapitana.
- Dobra - mówi Janie, wtulając się w niego.
Po chwili oglądania telewizji nastawionej tak cicho, że nie
słychać dialogów, Cabe mówi:
- Chciałbym wyjść gdzieś z tobą jutro wieczorem. Mam już
powyżej uszu tego ciągłego ukrywania się. Naszą największą
rozrywką jest podnoszenie ciężarów i decydowanie, czy zjemy
brokuły, czy brukselkę.
Janie wzdycha.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]