[ Pobierz całość w formacie PDF ]

działa i wyprowadziła Mayesa z pokoju.
IdÄ…cy za niÄ… Mike, szepnÄ…Å‚ cicho:
 Zliczny kostium.
Przyspieszyła kroku.
Rozdział szósty
O ósmej wieczorem Sandra tkwiła jeszcze przy biurku.
W kącie cicho szumiało radio nastawione na policyjną
częstotliwość. Noc była spokojna, ale w głosach funk-
cjonariuszy przekazujących raporty wyczuwało się zdener-
wowanie. Trudna służba stała się nagle piekielnie niebez-
pieczna.
 Już pózno.
Przestraszona Sandra wzdrygnęła się, a potem z niezado-
woleniem pokręciła głową.
 Niech cię diabli, Mike. Ależ mnie przestraszyłeś!
 Naprawdę? Byłem pewny, że nie wiesz, co to lęk.
 Wierz mi, często jestem wystraszona. Przeraża mnie
światowe ubóstwo, wojna atomowa, choroby zakazne, de-
mokraci w Białym Domu...
 Aha. Z czystej ciekawości zapytam, do której grupy
zagrożeń zaliczasz moją skromną osobę?
 Cóż, demokratą w Białym Domu nie jesteś...  Prze-
rwała, a milczenie się przedłużało. Mike uśmiechnął się.
Z irytacją pomyślała, że jest wyjątkowo przystojny. Stał na
progu, oparty ramieniem o framugę drzwi. Miał na sobie
szarą kurtkę, białą płodkoszulkę i sprane spodnie koloru
94 Alicia Scott
khaki. Ten strój, podniszczony i niedbały, na jego potężnym
ciele wyglądał znakomicie, a cienki T-shirt podkreślał
muskulaturę. Kosmyk czarnych włosów opadał mu na czoło,
a na policzkach pojawił się wieczorny zarost. Tylko w łóżku,
całkiem nagi, wyglądał lepiej. Raptownie odłożyła pióro,
a Mike uznał ten gest za swoiste zaproszenie i wszedł do
gabinetu.
 Jakieś dobre nowiny?  Ruchem głowy wskazał od-
biornik radiowy i zaczął się bawić zszywaczem leżącym na
biurku.
 Spokojna noc.  Zerknęła na jego dłonie, potem
spojrzała na potężną klatkę piersiową i szczupłą talię.
 Napisałaś list?  zapytał Mike.
 Profesor Mayes bardzo mi pomógł, ale i tak okropnie
się namęczyłam  powiedziała szczerze.  Tekst ukaże się
w jutrzejszej gazecie.
 Na pewno będzie znakomity.
 Nie mam pojęcia, jak trafić do trzynastolatka, Mike.
 Spokojna głowa, Sandy. Szybko się uczysz. Zawsze tak
było.  Odłożył zszywacz. Niespodziewanie zapadła nie-
zręczna cisza. Sandra wdychała zapach jego wody po gole-
niu. Poczuła ciepło bijące od Mike a i uświadomiła sobie, że
okropnie zmarzła.
Gabinet wydał się nagle ciasny, gdy Mike wszedł do
środka. Zrobiło się tak cicho, jakby w całym budynku
pozostało jedynie ich dwoje.
 Jak minęło popołudnie?  zapytała w końcu, starając
się, żeby jej głos brzmiał oficjalnie i rzeczowo.
 Sporo roboty.  Mike westchnął i wcisnął ręce w kie-
szenie.  W szpitalu jest taka rotacja, że znalezliśmy tylko
jedną lekarkę pracującą dłużej niż rok. Nie przypomina
sobie żadnej pacjentki z raną postrzałową twarzy. Nie wiem,
dlaczego dyrekcja szpitala nie chce nam udostępnić karto-
teki pacjentów. Nalegają, żeby im podać orientacyjną datę
Moja była żona 95
wypadku. Jutro odwiedzimy chirurgów plastycznych i orto-
dontów, jak nam radziłaś. Miejmy nadzieję, że tym razem
szczęście nam dopisze.
 Wyjątkowo trudno namierzyć tego chłopaka, choć bez
wątpienia on i jego bliscy są gdzieś notowani  mruknęła
Sandra.  Nic dziwnego, że sam ma kłopoty z określeniem
własnej tożsamości.
 Muszę przyznać, że nasze śledztwo nie idzie wcale tak
gładko, jak przewidywałem. Ale nie obawiaj się, razem
z Koontzem dopadniemy w końcu podejrzanego.  Mike
przysiadł na skraju biurka, poprawił się i zmierzył ją
uważnym spojrzeniem.  Wyglądasz na zmęczoną  powie-
dział cicho.
 To był wyczerpujący dzień.  Odruchowo potarła
dłonią kark, wyczuwając napięte mięśnie.
 Od której tu jesteś, Sandro?  zapytał niskim,
karcącym głosem, jakby znał odpowiedz.  Od szóstej
albo siódmej, prawda? Musisz wrócić do domu i od-
począć.
 Mam strasznie dużo pracy  odparła.  Na razie nie
mogę się oszczędzać, Mike, ale przewidziałam, że tak
będzie. Poza tym dziś jest trochę lepiej niż wczoraj.
 %7ładnych napisów ani rysunków?  upewnił się Mike.
 Tak. Co więcej, na moje propozycje nasi oficerowie
z aprobatą kiwali głowami.
 Widzę, że ludzie są mądrzejsi, niż sądziłem.  Mike
był wyraznie poruszony.  Chcesz poznać najnowsze wieści?
 A powinnam?
 Są nowe zakłady.
 Ach tak. Co obstawiacie?
 Długość twoich nóg.
 SÅ‚ucham?
 Fajna jest ta twoja spódniczka, ma chére. MówiÄ™
najzupełniej szczerze. Zauważyłaś, że przez cały dzień raz
96 Alicia Scott
po raz ktoś tu do ciebie zaglądał? W komendzie wszyscy
gadają o twoim kostiumie i zakładają się, co włożysz jutro.
 PrzyjdÄ™ w spodniach!
 Chcesz, żebym zbankrutował?  Mike odsunął się,
jakby naprawdę był urażony.
 Przeze mnie? A co mnie obchodzi stan twoich finan-
sów? No, co?
 Tak się składa, że mam duże fory w tych zakładach, bo
wiem o twoich pięknych nogach dużo więcej niż inni.
Pamiętam każdy skrawek skóry, cudowny zarys ud, łagodną
krzywiznę łydek, szczupłe kostki. Wiem, jak wyglądają
twoje wÄ…skie palce i wysokie podbicie. Masz tam Å‚askotki,
prawda? Nie zapomniałem, że pewnej nocy...
 Przestań.  Zrobiło jej się sucho w ustach.  Za-
chowujemy siÄ™... nieprofesjonalnie.
 Jasne.  Puścił do niej oko.
 Mike!
 Sandy!  przedrzezniał ją, ale podniósł ręce, jakby się
poddawał.  Dobra, dobra. Wyglądasz na bardzo zmęczoną.
Po wyczerpującym dniu należy ci się chwila oddechu. Moim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl