[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak? Paplasz jak najęta z powodu nowych butów?
- Paplę, bo mam pęcherz na lewej pięcie, bo ty mnie denerwujesz i...
- Hetty. - Jego głos był miękki i czuły.
- Co? - prawie warknęła Hetty.
- Daj mi nogÄ™.
- Niczego ci nie dam. I tak już ci za dużo dałam. - Kiedy pytająco uniósł brwi, pospieszyła z
wyjaśnieniem, co tylko pogorszyło sytuację. - Chciałam powiedzieć, że ja opowiedziałam ci o sobie
wszystko, a ty tylko wspomniałeś o prapradziadku, który był kapitanem i adoptował małą
dziewczynkÄ™.
- Daj mi nogę - powtórzył.
- Jaks, ja wcale nie jestem taka elegancka, jak wyglÄ…-
dam. To tylko kwestia ubrania. Nie mówię o tym szlafroku, oczywiście. Kupiłam na rejs te
wszystkie modne ciuchy, bo nie miałam niczego, co by się nadawało na taką wyprawę, ale wciąż
jestem wciąż tą samą, zwyczajną Hetty Reynolds, której nigdy w życiu nie przydarzyło się nic
interesujÄ…cego.
Sam się tego domyślił. Zapragnął wziąć ją w ramiona i trzymać tak długo, aż oboje oprzytomnieją.
Było w niej coś, co budziło w nim opiekuńczość. Nawet nie podejrzewał, że jest do tego zdolny.
- Wiem - szepnÄ…Å‚.
- I nie przywykłam do mieszkania w hotelach. Prawdę mówiąc, zdarza mi się to pierwszy raz w
życiu. W motelach, owszem, mieszkałam, ale tam nie przynoszą posiłków do pokoju i nie mają tych
różnych cudeniek. To wszystko... - Gestem ręki wskazała pokój, a Jaks skorzystał z chwili nieuwagi,
sięgnął pod stół i chwycił jej stopę.
- Wiesz, co zabiło CaMna Coolidge'a?
Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana. Inaczej nie można było tego nazwać.
- Pęcherz na stopie. Wdało się zakażenie i biedak zawinął się raz-dwa.
- Zmyślasz...
Naprawdę tak sądzisz? Czemu miałbym to robić? Silna, ciepła dłoń Jacksa obejmowała jej stopę.
Hetty nie słyszała nawet jego pytań, nie mówiąc już o wymyśleniu odpowiedzi.
- Zeby cię dokształcić? - Delikatnie masował palcami jej stopę. Czuła lekkie mrowienie.
- No...
- Zabawić?
- No, nie...
- Hetty, gdybym chciał cię zabawić, wymyśliłbym coś lepszego. Pięta jest zaczerwieniona, ale
pęcherz niewielki. Trzeba zabandażować.
Ostrożnie odstawił jej nogę na podłogę i wziął ją za rękę. Znów jak zahipnotyzowana pozwoliła mu
się podnieść i wziąć w ramiona.
To wszystko przez to wino, pomyślała.
Nieprawda. To przez niego.
Ich pocałunek był z początku delikatny. Jaks wyraznie nie chciał jej spłoszyć. Hetty jednak poddała
się temu, co od dawna było nieuniknione. Dążyli do tej chwili od wielu dni, od momentu kiedy Jaks
pocałował ją na lotnisku.
Jego wargi miały smak wina i czekolady, i czegoś jeszcze, zupełnie oszałamiającego.
Kiedy jego ręka zsunęła się na jej pośladki, Hetty przywarła do niego całym ciałem. Wtulona w
niego, czuła, jak bardzo jest podniecony.
Oboje w tej samej chwili usłyszeli ciche pojękiwanie. Jaks oderwał się od Hetty i spojrzał na nią
zamglonym wzrokiem.
- Sunny - szepnęła.
- A może tylko deszcz.
Cokolwiek to było, bardzo skutecznie stłumiło ogarniający ją ogień. Hetty oprzytomniała. Jeśli teraz
się wycofa, do końca życia będzie się zastanawiać, co straciła. Zastanawianie się będzie jednak dużo
lepsze niż żal. Jutro albo za tydzień Jaks kupi jej bilet do domu i na tym koniec.
- Hetty?
Nie musiał nic mówić.
- Nie. Chyba nie. Jaks, nasze światy są tak różne. Ty jesteś doświadczonym mężczyzną, a moim
jedynym kochankiem był Gus. I znałam go właściwie przez całe życie.
- To nie znaczy...
- To znaczy, że nie mogę sobie pozwolić, by się w tobie zakochać. Miłość do ciebie odebrałaby mi
rozum, a przecież muszę wrócić do domu. Nie, Jaks, nie.
Nie potrafiła wyczuć, o czym on myśli. Miał nieprzeniknioną minę typową dla prawnika. Nie
wiedziała, czy jest rozczarowany, czy czuje ulgę, czy też może po prostu jest znudzony.
- No, cieszę się, że doszliśmy do porozumienia - dodała w odpowiedzi na jego milczenie. - A teraz
sprawdzę, czy Sunny się nie odkryła. Dziękuję także za kolację i za ubrania. Dobranoc.
ROZDZIAA SIÓDMY
Nazajutrz Hetty zobaczyła Jaksa dopiero koło ósmej wieczorem. Oglądała telewizję, kiedy wszedł z
teczkÄ… i ciemnym ubraniem na wieszaku.
- Zaraz znów wychodzę, więc jeśli jesteś głodna, zamów sobie, co chcesz. Może dla odmiany owoce
morza?
Umierając z ciekawości - do rozczarowania za nic by się nie przyznała - skinęła tylko głową.
- Chyba zjem coś lekkiego - stwierdziła obojętnym tonem, nadrabiając miną. - O dziewiątej jest
dobry film w telewizji. Mam nadzieję, że Sunny pozwoli mi na godzinę relaksu.
Na próżno próbowała skoncentrować się nad tym, co mówią o sytuacji na Bliskim Wschodzie.
Słyszała brzęk kluczy i drobnych monet na szafce w pokoju Jaksa. Miękki stuk jednego, potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]