[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poprosiłem cię o rękę!
- A ja powiedziałam „nie" - powtórzyła spokojnie.
- To szaleństwo! - Alex nie mógł uwierzyć w to, co sły-
szał. Czyżby aż tak bardzo pomylił się co do jej uczuć?
- Dlaczego? - spytała kpiąco. - Dziwi cię, że nie padam
zemdlona na samą myśl o tym, że przyszły król Carpegnii
ma jakieś poczucie odpowiedzialności i chce być wobec
mnie w porządku? - wypowiadała te słowa z taką goryczą, że
aż sama byłą zaskoczona.
- O czym ty mówisz? - zdziwił się.
- Nie udawaj. Moja matka na pewno do ciebie zadzwoniła.
- Lauren odwróciła wzrok i zacisnęła usta. - W zasadzie
mogłam się tego spodziewać. Najwyraźniej jej obietnice nic
nie znaczą.
Nie miał pojęcia, co zaszło między Lauren i Clarice, ale
w tym momencie ważniejsze było co innego.
- Nie chcę mówić o twojej matce! - odezwał się ziryto-
wany. - Chcę mówić o nas! Jestem tu tylko dlatego, że cię
kocham i proszę, żebyś za mnie wyszła.
- Daruj sobie te kłamstwa! - Jej oczy ciskały błyskawice,
a dłonie zacisnęły się w pięści. - Oboje wiemy, że wróciłeś
tylko dlatego, bo dowiedziałeś się o dziecku!
- Jakie... dziecko? - Alex nie mógł wykrztusić nic więcej.
Przez chwilę patrzył na nią zdezorientowany. Tamtego
ranka w hotelu zapewniała go, że nie ma szans, by zaszła w
ciążę. Była tego tak pewna, że bez cienia wątpliwości
przyjął jej wyjaśnienie.
Teraz jednak przypomniał sobie jej zmienne nastroje,
senność, zmęczenie i omdlenie, i wszystko złożyło się w
jedną całość.
Wziął głęboki oddech i opuścił wzrok na jej brzuch.
Zauważył łagodną wypukłość i zacisnął zęby. Jak mogła
ukrywać przed nim taką wiadomość?! To było również jego
dziecko, zasługiwał na to, by o nim wiedzieć.
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? - spytał poruszony.
Nie odezwała się.
I wtedy nagle zrozumiał...
- Wcale nie zamierzałaś, tak? To miał być twój sekret?
- pytał gorzko.
- To moje dziecko - odezwała się po chwili. - Ciebie to w
ogóle nie dotyczy.
- Mylisz się! - W jego głosie zabrzmiały twarde tony.
- To bardzo mnie dotyczy!
- Alex, idź sobie - jęknęła. - Po prostu skończmy tę
rozmowę i idź.
Chciał odpowiedzieć ostro, ale drżenie w jej głosie po-
wstrzymało go. Nagle zrozumiał, co zrobił. Zostawił ją zu-
pełnie samą z takimi problemami! Wiedział, że nie mogła
liczyć na rodziców, a on po prostu wyjechał, zajęty swoimi
sprawami.
To, że ukryła przed nim ciążę, było niewybaczalne i
przykre, ale musiał przyznać, że jego postępowanie było
jeszcze gorsze.
- Nigdzie nie pójdę - powtórzył twardo. - Zostanę tu,
dopóki nie zgodzisz się na małżeństwo.
- Zrozum, Alex... - Jej głos z każdym słowem stawał się
silniejszy. - Nie mam zamiaru zachować się jak dziewczyna
twojego kolegi Harry'ego. Wiem, że moją matkę to przeraża,
ale nie zamierzam spędzić życia z człowiekiem, który jest ze
mną tylko z poczucia obowiązku.
- Jakiego obowiązku! - prawie krzyknął.
- Obowiązku - powtórzyła ze smutkiem. - A może jeszcze
honoru i odpowiedzialności.
- O czym ty mówisz? Ja cię naprawdę kocham!
- Ale przyjechałeś tu tylko dlatego, że moja matka cię
ściągnęła, mówiąc o ciąży.
- Ile razy mam ci powtarzać to samo! - zawołał z rosnącą
irytacją. - Nie rozmawiałem z Clarice, odkąd stąd wy-
jechałem. I nie miałem pojęcia, że jesteś w ciąży, inaczej na
pewno nie zostawiłbym cię samej!
Lauren patrzyła na niego zdumiona. Nie podejrzewała
nawet, że mogłaby się aż tak pomylić. Ale jego zaskoczenie
wydawało się autentyczne, a w słowach było tyle uczueia i
szczerości, że zaczęła się zastanawiać, czy na pewno
sprawiedliwie go oceniła... Poza tym przecież matka
obiecała dochować tajemnicy...
Tymczasem Alex ciągnął poruszony:
- Nikt mnie tu nie ściągnął! Przyjechałem tylko dlatego,
że cię kocham i nie potrafię bez ciebie żyć!
- Gdybyś naprawdę mnie kochał, przyjechałbyś już
dawno! - krzyknęła rozgoryczona.
To był celny cios.
- Wiesz, że musiałem zostać w Bostonie - próbował się
bronić.
- Nie mówię o Bostonie. Mówię o tych wszystkich ty-
godniach, które upłynęły od czasu, kiedy twój brat się od-
nalazł.
- Masz rację - odezwał się po chwili ze ściśniętym z bólu
i wstydu gardłem. - Powinienem był wrócić, gdy tylko jakoś
opanowałem sytuację. I nie masz nawet pojęcia, jak bardzo
żałuję, że tego nie zrobiłem. Jednak powiedziałaś, że nie
chcesz mnie już widzieć, że byłem dla ciebie tylko chwilową
rozrywką.
Na jej bladych policzkach pojawił się krwisty rumieniec.
- Teraz wiem, że nie powinienem był cię słuchać. Po-
pełniłem błąd. Trzeba było natychmiast przyjechać, by ci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl