[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powitalny koktajl o osiemnastej.
- Będę gotowa, najdroższy - zapewniła go Julia.
Rankiem drugiego dnia Edward wybierał się na oficjalne śniadanie z delegacją europejską, a popołudnie
zamierzał spędzić na rozmowach z komitetami wyłonionymi przez region Pacyfiku. Miał nadzieję, że Julia
wypełni sobie dzień spotkaniami z żonami delegatów. Obiecał jej romantyczną kolację we dwoje, gdy tylko
wróci do hotelu.
- Daj mi słowo, że wrócisz tu po południu na herbatę -upomniał żonę łagodnie. - Musisz chociaż trochę
odpocząć po tak ciężkim dniu.
- Nie przejmuj się mną - odpowiedziała Julia. - Zjem lunch z Kanadyjkami, pójdę na zakupy i wrócę tu o
czwartej. Nie trzeba mnie namawiać na herbatę, jaką tylko Steiner potrafi zaparzyć. Ale dziękuję ci - jesteś
taki troskliwy, mój kochany.
Edward uśmiechnął się dobrodusznie, pogłaskał ją po głowie i podniósł z podłogi neseser.
-Już nie mogę się doczekać naszego wieczornego spotkania - powiedział.
Kiedy wyszedł, Julia włożyła czek na pięćdziesiąt tysięcy dolarów wystawiony na nazwisko Arpada Steinera
oraz akt notarialny darowizny domu na wyspie Bali do jednej koperty, zaadresowała ją do swego lokaja,
zakleiła i zostawiła na tacy śniadaniowej. Przez chwilę rozmyślała o Henrym. Czuła, że to jego zaraźliwa i
niezachwiana wiara we własną nieomylność, wiara twardsza od granitu, popchnęła ją do działania i
pozwoliła wytrwać do końca. Spakowawszy do niewielkiej torby podróżnej biżuterię, trochę kosmetyków i
zapasową parę butów, wyszła z hotelu i taksówką pokonała odległość trzydziestu kilometrów dzielącą ją od
portu lotniczego Galeo. Posługując się francuskim paszportem, kupiła bilet na lot w klasie turystycznej do
Buenos Aires. Wkrótce potem była już w drodze ku nowemu życiu, które miała otrzymać z rąk doktora
Mitganga. Zastanawiała się, czy pewnego dnia, kiedy przyzwyczai się już do swej nowej twarzy, spotka
jeszcze Charleya Partannę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]