[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do munduru Towarzystwa". Zuchwalstwo to postanowili uka-
rać. Na wykonawcę wyroku wybrano prostodusznego Józefa
Krasińskiego, ale głównym aranżerem był sam prezes.
 Kiedy Wicuś powiedział głośno: ach, widzę, że się boisz!
pisze Józef Krasiński pobiegłem jak szalony w stronę tamtego.
człowieka i zapytałem go, jakim prawem ten mundur nosi? 
Bom go sobie sprawił, a pan jakim prawem mnie o to pytasz? 
Tu, nie wdając się w dalsze rozprawy, pochwyciłem go za
klapę od fraka i z siłą, jakiej bym nie miał w stanie zwyczajnym,
urwałem mu cały bok jego fraka. Mnóstwo ludzi się natychmiast
około nas zebrało. Obelga była jawna i nie mogła być napra-
wiona jak pojedynkiem..."
Strzelano się następnej nocy w ogrodzie pałacu Bielińskich
przy ulicy Królewskiej. Obaj młodzi ludzie* wyszli z pojedynku
cało, ale strzelaniną w ogrodzie czcigodnego marszałka Bieliń-
skiego zainteresował się ront policyjny.
W zwykłym czasie taka awantura nie spowodowałaby żad-
nych poważniejszych interwencji ze strony władz pruskich. Dzia-
ło się to jednak, jak wspomniałem, w okresie wzmożonej czuj-
ności okupantów i gorliwego tropienia wszelkich tajnych związ-
ków. Policja  informowana już od dawna o  działalności kon-
spiracyjnej" Przyjaciół Ojczyzny  uczepiła się skwapliwie po-
jedynku i wykorzystała go jako pretekst do walnej rozprawy
z Towarzystwem.
 Po pojedynku...  pisze Józef Krasiński  gubernator Koe-
hier wezwał mnie do siebie, a następnie odesłał do komendanta
" Bezprawny posiadacz patriotycznego fraka nazywał się Aabęcki i w
parę lat pózniej
zginął w Hiszpanii jako oficer jednego z pułków piechoty Księstwa
Warszawskiego.
54
policji Pletza... Ów zadawaÅ‚ mi pytania podchwytujÄ…ce, żeby
wymiarkować cel naszego Towarzystwa, i skończył na tem, że
mi kazał wyjechać w 24 godziny z Warszawy".
Były podobno jeszcze inne konsekwencje. W pracy Marcele-
go Handeismana Warszawa w roku 1806 1807 jest wzmianka,
że gubernator Koehier zmusił wtedy obu Krasińskich do for-
malnego rozwiązania Towarzystwa. yródła pamiętnikarskie te-
go nie potwierdzają, ale wynika z nich jasno, że w pierwszych
miesiącach 1806 roku konspiratorzy z pałacu na Krakowskim
Przedmieściu przeżywali ciężki kryzys organizacyjny.
Do pruskich represji policyjnych dołączyły się  różne kome-
raże i intrygi osobiste" wewnątrz Towarzystwa. Szczególnie
gwałtowne nieporozumienia wybuchły między dwoma ambit-
nymi członkami-założycielami: Wincentym Krasińskim i To-
maszem Aubieńskim. Konflikt ten, który w latach następnych
miał stale naruszać spoistość wewnętrzną polskiego pułku szwo-
leżerów gwardii, wynikał z krańcowej odmienności charakterów
dwóch młodych arystokratów. Zrównoważony, wykształcony
i z poznańska solidny, Aubieński stanowił jaskrawe przeciwień-
stwo próżnego i zapalczywego panicza z Podola. Po chuligań-
skich wybrykach karnawałowych pan Tomasz z  katońską su-
rowością" potępił nieodpowiedzialne postępowanie prezesa.
Krasiński próbował początkowo stłumić opozycję wewnętrzną,
lecz przypierany do muru z jednej strony przez władze pruskie,
z drugiej przez najbliższych kolegów   nie chcąc się plą-
tać w awantury"  zdecydował się w końcu na swoje ulu-
bione wyjście z kłopotliwych sytuacji:  wyjechał z żoną na
Podole do jej majątków rodzinnych".
Z chwilą wyjazdu obrażonego prezesa Przyjaciele Ojczyzny,
stracili dostęp do sali rycerskiej na Krakowskim Przedmieściu,
jako że pałac Małachowskich jeszcze w roku 1804 przeszedł był,
z woli starego marszałka, w niepodzielne władanie młodych
" Krasińskich. Towarzystwo musiało więc z konieczności zreor-
ganizować swoją strukturę i działalność.
 Nie zmartwili się tem wcale junacy pociesza nas Józef
55
Krasiński  gdyż uformowali sobie klub konnej jazdy w rajt-
szuli prymasowskiej pod przewodnictwem berajtera Tebacha..."
Ów klub jezdziecki Przyjaciół Ojczyzny  jak wynika z dal-
szej relacji kronikarza nie zasklepiał się w jałowej pracy
szkoleniowej i nie hołdował samolubnej zasadzie  sztuka dla
sztuki". Jego głównym celem stało się dostarczenie publiczności
warszawskiej godziwych rozrywek kulturalnych.  Kawalerowie
dla dam urzÄ…dzali karuzel w cyrku, sami zaÅ› z dzirytami na
koniach powtarzali zręczne ewolucje; długo zabawiała się tem
publiczność, zwycięzcy w nagrodę zwinności odbierali szarfy
różnokolorowe z rąk obecnych pan... Do tego towarzystwa
należeli: Piotr, Tomasz i Franciszek Aubieńscy, Kozietulski,
Krzyżanowski, Bilski Ignacy, Zieliński, Rostworowscy, Wasi-
lewski, Radzimiński, Jan Dębowski, Sokołowski malarz, Szy-
manowscy, Nosarzewski i wreszcie sam autor Pamiętników.
I na tych zabawach także zjawiły się zwady, intrygi, pojedynki, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl