[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jadalni. Elena, co ty wyrabiasz?  Ostatnie pytanie ciotka zadała, kiedy
Elena impulsywnie objęła ją i uściskała.
 Przepraszam, ciociu. Po prostu się cieszę  powiedziała Elena. Z
uśmiechem zawróciła, chcąc odejść.
 No cóż, miło, że ktoś się jednak cieszy po tym nieudanym obiedzie.
Chociaż ten chłopak, Damon, chyba dobrze się u nas czuł. Wiesz, Eleno,
wydaje mi się, że mu się spodobałaś, mimo że tak go nieładnie traktowałaś.
Elena przystanęła.
 I co?
 No cóż, pomyślałam sobie, że może powinnaś dać mu szansę, to
wszystko. Wydał mi się bardzo sympatyczny. Tego typu młody człowiek
zawsze jest tu mile widziany.
Elena wytrzeszczyła oczy na ciotkę, a potem z trudem powstrzymała
wybuch histerycznego śmiechu. Ciotka sugerowała, że powinna zamiast
Stefano zainteresować się Damonem... Bo Damon to bezpieczniejszy
wariant. Młody człowiek, jaki spodoba się każdej ciotce.
 Ciociu...  próbowała coś powiedzieć, ale stwierdziła, że to nie ma
sensu. W milczeniu pokręciła głową, uniosła ręce w górę gestem porażki i
patrzyła, jak ciotka idzie na górę.
Zwykle Elena spała przy zamkniętych drzwiach. Ale dzisiaj zostawiła je
otwarte i leżała na łóżku, spoglądając na mroczny korytarz. Co jakiś czas
zerkała na fosforyzujące wskazówki zegara stojącego na nocnym stoliku.
Nie groziło jej, że zaśnie. Minuty powoli mijały, a ona prawie zaczęła
żałować, że nie może spać. Czas płynął nieznośnie powoli. Jedenasta...
Wpół do dwunastej... Północ. Pierwsza. Wpół do drugiej. Druga.
Dziesięć po drugiej usłyszała jakiś dzwięk.
Nasłuchiwała, nie podnosząc się z łóżka. Z parteru dobiegł ją jakiś
szmer. Wiedziała, że jeśli będzie chciał, znajdzie sposób, żeby wejść do
domu. Kiedy Damon się na coś uparł, żaden zamek by go nie powstrzymał.
W głowie dzwięczała jej muzyka ze snu, który przyśnił jej się, kiedy
nocowała u Bonnie, kilka tęsknych, srebrzystych nut. Budziła w niej dziwne
uczucia. Prawie jakby we śnie, jak w jakimś otępieniu, wstała z łóżka i
poszła aż na próg pokoju.
W korytarzu było ciemno, ale jej oczy już zdążyły przyzwyczaić się do
ciemności. Wyraznie widziała ciemniejszą postać, która szła po schodach.
Kiedy doszedł na szczyt schodów, zobaczyła krótki, grozny błysk jego
uśmiechu.
Czekała, aż podszedł i stanął naprzeciw niej. Dzielił ich zaledwie metr
drewnianej podłogi. W domu panowała kompletna cisza. Po drugiej stronie
korytarza spała Margaret, na jego końcu ciocia Judith śniła swoje sny,
kompletnie nieświadoma tego, co się działo poza drzwiami jej sypialni.
Damon nic nie mówił, tylko patrzył na nią, wzrokiem taksując jej długą
białą koszulę nocną z wysokim koronkowym kołnierzykiem. Elena wybrała
ją, bo to była najskromniejsza z jej koszul, ale Damonowi najwyrazniej się
podobała. Zmusiła się, żeby stać spokojnie, ale w ustach jej zaschło, a serce
mocno waliło. Nadszedł ten moment. Za minutę będzie już wiedziała.
Cofnęła się w głąb pokoju bez żadnego słowa czy zapraszającego gestu.
W jego niezgłębionych oczach zobaczyła błysk i obserwowała, jak rusza
prędko w jej stronę. I jak zatrzymuje się nagle.
Stał tuż przed drzwiami jej pokoju, najwyrazniej zbity z tropu. Znów
spróbował zrobić krok naprzód, ale nie mógł. Wyglądało to tak, jakby coś
mu nie pozwalało przekroczyć progu. Na jego twarzy zaskoczenie ustąpiło
zastanowieniu, a wreszcie pojawił się gniew.
Podniósł wzrok, przyjrzał się nadprożu i sufitowi po obu stronach drzwi.
A potem, kiedy wreszcie zrozumiał, obnażył zęby w zwierzęcym grymasie.
Bezpieczna po drugiej stronie wejścia, Elena roześmiała się cicho. A
więc podziałało.
 Mój pokój i mieszczący się pod nim salon to wszystko, co zostało ze
starego domu  powiedziała do niego. No i, oczywiście, to był kiedyś
zupełnie osobny dom. Do którego nie zostałeś zaproszony i nigdy nie
zostaniesz.
Z gniewu pierś unosiła mu się szybko, skrzydełka nosa mu drgnęły, oczy
się rozszerzyły. Emanowały od niego fale mrocznej złości. Patrzył tak, jakby
chciał zburzyć ściany własnymi rękoma, które z wściekłością zaciskał w
pięści.
Elenie zakręciło się w głowie od triumfu.
 Lepiej już idz  powiedziała.  Nie masz tu czego szukać.
Jeszcze przez moment te pełne grozby oczy piorunowały ją wzrokiem, a
potem Damon zawrócił. Ale nie poszedł na schody. Zamiast tego zrobił krok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl